Witam.
10 kwiecień 2010r. Pamiętamy to najpierw zdziwienie, później niedowierzanie a na końcu ból i rozpacz. Tak legła w gruzach elita. Elita PiS, z której ocalał jedynie brat Prezydenta, Jarosław Kaczyński. Dzięki chorej matce, przy której musiał zostać. Zbiorowa rozpacz nie dotyczyła wszystkich. Pamiętam, te radosne i uśmiechnięte twarze Tuska, Komorowskiego na lotnisku Okęcie, podczas uroczystości powitania ofiar katastrofy smoleńskiej, przylatujących na ziemię ojczystą. Tak symboliczna scena miała być miernikiem późniejszych „dokonań” tej ekipy ludzi słabych, oddanych za cenę zdobytych stołków, Moskwie, Berlinowi, Brukseli. Każda podłość była akceptowana, poniżanie tych, którzy nie godzili się z zakłamywaniem prawdy o katastrofie było normą. Tak miało być w imię swoich interesików. Bo przecież POLSKOŚĆ TO NIENORMALNOŚĆ, bo przecież rządzący byli tylko namiestnikami „TEGO KRAJU”. Wypełniali wiernie dyrektywy swoich panów i mocodawców. Ich suwerenem nie był naród, lecz Berlin, Bruksela skąd płynął wyraźny przekaz – polityka miłości do Putina i jego krwawych kompanów. Stąd hołd Berliński Sikorskiego.Stąd hymny wiernopoddańcze płynące do Brukseli, Paryża. Sześć lat wasalskiej polityki na klęczkach. W zamian klepanie po plecach, głupawe uśmieszki i żądania kolejnych dowodów podległości. Opozycja miała być niczym wataha wyrżnięta. Katolicyzm wraz z resztkami pisiorów i narodowców wycięty. W „TYM KRAJU” miało istnieć społeczeństwo libertyńskie, aglomerat wolności seksualnej, kulturowej oraz obyczajowej zaczerpniętej z „najlepszych” wzorców na zachodzie. Takie homozoombii nadające się do wykonywania prac w montowniach lub fabrykach, należących do jedynie słusznych państw.
Ku rozczarowaniu architektów współczesnej UE zawładniętej przez podstarzałych dandysów lewactwa i libertynizmu, ten model „tego kraju” nad Wisłą się wali. Suweren wypowiedział podległość ludziom dbającym o swoje profity i przywileje a mających w głębokim poważaniu troskę o kraj i jej obywateli. Dał władzę tym, którzy mieli być dorżnięci, zamknięci w skansenach. Lennicy UE sami znaleźli się w takim skansenie ułudy i nienawiści. Znaleźli się tam na własne życzenie. Totalna klęska wyborcza, nienawiść do zwycięzców oraz wspierającej ją większości wyborczej sprowadziła ich na drogę, którą kroczyła dawna TARGOWICA. Donoszenie do swoich panów za Odrą stało się normą. Opozycja na sztandarach ma hasło DESTRUKCJA. Destrukcja zamiast opozycji konstruktywnej. Każdy chwyt dozwolony, aby dokopać rządzącym. Każdy chwyt dozwolony, aby obronić ostatnie miejsca przy korycie. Walczą rozpaczliwie. Przecież do tego mitycznego koryta dopuszczono wyrobników w ramach programu +500, w ramach podniesienia minimalnej stawki godzinowej, częściowego darmowego dostępu do lekarstw. W kolejce czekają frankowicze, tanie mieszkania i kolejne programy, które mają szanse na realizacje. Jak tak można rozdawać pieniądze, które obecna opozycja przeznaczyłaby na wspieranie euro, na zwiększone bezkrytyczne przyjmowanie imigrantów, wspieranie przyjaznych mediów oraz lewacko libertyńskiej kultury. Miliardy, które przeznaczono dla zwykłych obywateli miały zasilać UE z jej chorymi pomysłami, nieudolna polityką finansowa oraz migracyjną. Nagle okazuje się, że można przeprowadzać i wdrażać programy socjalne, na które namiestnicy Brukseli mieli zawsze tą samą odpowiedź. Nie, bo brakuje pieniędzy. Nie, bo musimy doganiać bogatych. Nie, bo kryzys finansowy. Zawsze była przeszkoda nie do pokonania. Jedynie, zawsze było dla nich. Dla nich, elit w ich mniemaniu.Podpierali sie nieudolnym Balcerowiczem i jemu podobnych, czyli teczkowym Petru, Gomułką i innmymi "autorytetami" z tytułami profesorów.
Dzisiaj kolejna rocznica tragedii pod Smoleńskiem. Mam prawo przypuszczać, że w wielu sercach obecnych opozycjonistów żal, żal, iż wśród ofiar nie ma ich wroga numer jeden.
W środę kolejna odsłona wojny POLSKA- ICH KRAJ. Już obłudnie mówią, że muszą, ale nie chcą. Muszą walczyć o demokracje, ich demokracje. Już mają sojuszników w obcych nam ideowo lewakach i libertynach. Już się cieszą rezolucją potępiającą władze w Warszawie. TARGOWICA.
Co z tego, że się izolują? Co z tego, że tracą poparcie, odwracają się wyborcy? Ważne, że wykonują zadania, za które otrzymują dotacje z różnego maści fundacji. Mają wsparcie mniej lub bardziej jawne ze strony rządów i fundacji różnej maści, wrogich lub niechętnych przemianom w naszej Ojczyźnie. Nawet obecnie w ambasadzie niemieckiej w Warszawie, zostanie jednej z sal nadane imię Bartoszewskiego, wiernego sojusznika, przyjaciela. Bartoszewski wzór wg. Berlina, Geremek wzór wg. Brukseli.
Europejskie autorytety. Zawsze w opozycji do prawicy oraz narodowców.
My też mamy swoje autorytety, inne, których dewizą były i są BÓG, HONOR, OJCZYZNA.
Mija kolejna bolesna rocznica.
Przyciwnik tradycyjnego lewactwa, ludzi zwanych rzodkiewkami, mało wyrazistych. Wróg wulgaryzmów. Miłośnik przyrody i historii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka