Arek Balwierz Arek Balwierz
19
BLOG

Bolączka systemów demokratycznych.

Arek Balwierz Arek Balwierz Polityka Obserwuj notkę 2
Jak wszystkie systemy demokratyczne mamy kadencyjność, która jest jedynym sposobem weryfikacji rządzących. W pierwszym roku wszyscy zapoznają się praktycznie z swoimi obowiązkami oraz trwają targi, kto co dostanie. W drugim udaje się przeprowadzić jedną może dwie pożyteczne ustawy. Trzeci to już jest ogólna nagonka na rządzących, że nic nie zrobili. Czwarty to dramatyczne miotanie i szukanie spektakularnych sukcesów, które już nic nie dają, bo media już dawno mianowały kogoś innego premierem. Żeby dostać dobrą ocenę od wyborców trzeba robić rzeczy spektakularne a nie potrzebne. Tak dziwny jest ten świat, że o pani Krawczyk był cały stos artykułów łącznie z tymi na pierwszych stronach. Natomiast o pani minister Gęsickiej nie widziałem nigdy, chociaż wzmianki, przed dziesiątą stroną którejkolwiek gazety codziennej. Mówi się, że pracuje dobre, ale to nie jest sensacyjne ani spektakularne.

Nie mam pojęcia, w jaki sposób osiągnąć w takim systemie stabilizację. Konieczne są oczywiście wymiany na czele. Nie powinny one jednak prowadzić do tego, że za każdym razem skręcamy o 90 stopni. Przypomina to trochę jazdę w kuligu. Jak osoba kierująca koniem urządza slalom to w ostatnich sankach nikt nie jest w stanie ujechać jakiejś rozsądnej odległości.

Normalnie powinno być tak, że instytucje wiedzą, czego chcą dokonać. Góra lekko kieruje całością wytyczając ogólne cele w perspektywie dłuższego czasu. W takiej sytuacji szarpanie cuglami jest nie tylko niepotrzebne, ale nawet szkodliwe.

Niestety sytuacja w Polsce wygląda trochę inaczej. Nasze instytucje są zbudowane w taki sposób, żeby bronić swoich przywilejów i w organiczny sposób reagują na wszelkie zmiany przychodzące z góry. Zmiany te z kolei nie są nastawione na poprawę ich funkcjonowania, ale na odnoszenie spektakularnych sukcesów potrzebnych tym na górze i będących bardzo dobrze nagradzanymi. Dlatego po kradzieży samochodu i po jego odnalezieniu nie zostaną pobrane odciski. Samochód się przecież odnalazł, nie ma wielkiej mafii krojącej go na wiórki -> nie ma sprawy. Podobnie jest z nowym (wg mojego mniemania) procederze przecinania przewodów paliwowych. Mojemu znajomemu zdarzyło się ostatnio dwa razy pod rząd. Złodzieje ukradli paliwa za 20 zł robiąc przy tym szkód na 500 zł (podsumowując ukradzione 40 zł szkód na 1000 zł). Na policji można było się dowiedzieć, że jeżeli jeszcze raz przyjdzie się z taką bzdurą będą musieli przyjrzeć się sprawie, ponieważ najpewniej przecina sobie te przewody sam (sic!). Pewnie można by było wyasygnować jednego krawężnika do pilnowania okolicy tego osiedla (oba incydenty zdarzyły się w tej samej okolicy), ale lepiej przecież postraszyć obywatela.

Winną całej tej sytuacji, oprócz systemu demokratycznego, jest nasza narodowa skłonność do szarż ułańskich. Pewnie szarpanie cuglami jest atrakcyjniejsze, ale ewolucja i zdrowy system promowania tych, którym się chce jest jeszcze lepszy. Na pewno z tego drugiego zostaje więcej.

Polityka niestety polega głównie na tym, żeby utrzymać się na następne cztery lata. Jeśli już komuś uda wprowadzić rozwiązania dobre, to są to zmiany tak małe, że zostają mu zapomniane (podatek liniowy dla przedsiębiorców i obniżenie stawki CIT Leszka Millera), lub w przypadku zmian większych (wielkie reformy edukacji, administracji i systemu emerytalnego Buzka) rząd przewraca się na szczegółach.

Na koniec moja diagnoza. Jedyną możliwością szarpnięcia cugli jest organiczna praca na poziomie regionalnych społeczeństw. Tylko one wiedzą, czego im potrzeba. Z Warszawy wszystko to jest strasznie małe i niedostrzegalne. Scedowanie jak największej ilości środków i uprawnień w dół powoduje racjonalizację ich wydawania.

Jeszcze tyko mała rada dla premierów. Możliwe, że powinniśmy mieć medialnych ministrów prezentujących osiągnięcia, oraz rzeczywiście pracujących wiceministrów.

Mam psa.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka