Do napisania tego wpisu zmotywował mnie swego czasu Łukasz Warzecha dopytując się o szczegóły moich przemyśleń na temat zbyt częstych zmian na stanowiskach administracyjnych. Kolejnym wpisem motywującym był dzisiejszy (uchu już wczorajszy) Łukasza Schreibera dotyczący zmian ustrojowych w naszej konstytucji.
Podstawowy błąd demokratów
Najczęstszym stwierdzeniem, dotyczącym wszelkich bolączek systemu demokratycznego jest: „Na brak demokracji, lekarstwem jest jeszcze więcej demokracji.”. Ta prosta refleksja podobnie jak w wielu przypadkach liberalizmu raczej nie ma żadnego przekładu na rzeczywiste działania człowieka. Jak wszyscy wiemy demokracja może doprowadzić do bardzo złych rozwiązań (wspomnieć tu trzeba chociażby Niemcy w latach trzydziestych i czterdziestych zeszłego wieku, czy chociażby obecną Białoruś i Rosję). Oczywiście każdy z tych przypadków jest diametralnie inny i z każdego można znaleźć sensowne rozwiązanie. Jednak pokazują one, że sama demokracja nie jest rozwiązaniem wystarczającym.
stan obecny
W chwili obecnej jesteśmy w miejscu, które jest owocem istnienia bardzo złej konstytucji. Została ona uchwalona w znacznej mierze w pośpiechu (zagrażało wygaśnięcie małej konstytucji uchwalonej na doraźne potrzeby zmiany ustrojowej) i przy znikomej publicznej debacie przez obóz postkomunistyczny z prezydentem Kwaśniewskim na czele.
Jednak moje zastrzeżenia budzą, oprócz trybu, głównie same zapisy definiujące zależności pomiędzy instytucjami państwa. Mamy mocno osadzonego prezydenta z znikomymi możliwościami działania, stale walczącego o wpływy z premierem o znacznie słabszym mandacie.
Istnieje parlament, który w dowolnej sytuacji może odwołać dowolnego ministra z rządu. Parlament, który uwikłany w koalicyjne sojusze nie jest w stanie forsować rozwiązań popieranych przez większość (nawet tę reprezentowaną w postaci posłów), a co jeszcze chyba gorsze, od czasu do czasu uchwalający coś, co przez większość w normalnym układzie byłoby odrzucane.
Nie przeszliśmy żadnej debaty nad niedawną przecież niejednoznaczną przeszłością. Brak wykazu tego, co warto z niej zachować, a co powinno być w jak najszybszym trybie z państwa usunięte.
Mamy podsumowując ustrój parlamentarny z mechanizmem check&balance w władzy wykonawczej, który przyczynia się w polskich warunkach do jej paraliżu i słabej wydajności w wielu punktach, które wymagają stawiania strategicznych celów i kontynuacji. Zdonyliśmy spore doświadczenie historyczne z takim systemem (silna władza ustawodawcza i słaba wykonawcza), jednak moim zdaniem te doświadczenia są niedobre.
Dla dalszej wygody pominę teraz TK, ponieważ jego osadzenie w strukturach prawodawstwa moim zdaniem jest wystarczające. Problemem, który mi spędza sen z powiek jest jedynie sposób doboru jego członków.
Republikanie
Bardzo pouczającym doświadczeniem jest spojrzenie, w jaki sposób kształtowała się państwowość w modelowym dla demokracji społeczeństwie Stanów Zjednoczonych. Rozmyślania Ojców Założycieli (OZ) wcale nie były jednoznacznie pochlebne dla demokratycznego ustroju. Właściwie z punktu widzenia mechanizmu państwowego każdy z znanych nam systemów (demokracja, rządy arystokracji, oraz monarchia) mają swoje zarówno wady jak i zalety. Stwierdzili oni, że najlepiej jest wymieszać tak znane im sposoby organizacji państwa, aby powstały organizm był wystarczająco silny, ale by nie popadał w autorytaryzm. By państwo było rządzone przez mądre elity i by przy okazji te elity dbały o zwykłych obywateli a nie tylko o siebie.
Ponieważ co do demokracji reprezentatywnej wybieranej w ten czy inny sposób w gruncie rzeczy się zgadzamy to proponuję pominąć ten temat.
Natomiast problemem, jaki się u nas pojawia przy dowolnym kryzysie koalicyjnym, jest totalna niewydolność i niesterowalność władzy wykonawczej. Pisałem o tym na początku. Zatem czy jestem zwolennikiem przywrócenia monarchii? Oczywiście, ale tylko przy założeniu, że będzie to władca cnotliwy i mądry. Taki król jest z pewnością znacznie lepszym gwarantem prawidłowego rozwoju kraju. Jednak gdyby okazałby się głupi to chciałbym go móc zmienić. A o tym czy jest głupi czy mądry wolałbym by nie decydowało urodzenie. Tu zmierzamy prostą drogą do ustroju prezydenckiego.
Jakie są wady tego rozwiązania (proszę o wskazówki dla następnych możliwości):
- Potencjalne przekształcenie w autorytaryzm typu Białoruś (tu swoją niebanalną rolę powinien spełniać wspomniany tylko wyżej TK)
- Brutalna kampania wyborcza (tylko czy ktoś martwi się stresem kandydatów?)
Natomiast bilans zysków wydaje się być znacznie lepszy(również proszę o wskazówki dla następnych możliwości):
- Wyraźny podział na władzę wykonawczą i ustawodawczą – przyczyni się do bardziej merytorycznej walki w parlamencie
- Ciągłość (Ciągłość okresie kadencji) polityki w obrębie władzy wykonawczej
- Możliwość realizacji strategicznych celów
- Brak sporów kompetencyjnych
- Brak konieczności zawiązywania koalicji (tak naprawdę na program koalicyjny nikt nie głosuje!
Na przyszłość
Wielopłaszczyznowa dyskusja nad ustrojem naszego państwa wydaje się konieczna. Co ciekawe jest w znacznej mierze na rękę zarówno partii rządzącej jak i koalicyjnej. Wspominają o takiej potrzebie od czasu do czasu różni politycy (np. w jednym z pierwszych wystąpień internetowych Ludwik Dorn). Jesteśmy taką dyskusję winni zarówno tym, którzy walczyli o niepodległą Polskę, jak i tym, którzy w niej będą w przyszłości żyli. Jak się już wielokrotnie okazywało, postkomuniści w wielu sprawach się mylili. Moim zdaniem podobna sytuacja ma miejsce w przypadku naszej konstytucji.
Inne tematy w dziale Polityka