W ostatnim tygodniu Władza osiągnęła całkiem niezły wskaźnik = dwie rozbite głowy obywateli.
Pierwsza głowa została rozbita zgodnie z mongolsko-ruskim obyczajem. Obytwatela nie wystarczy przegonić, gdy wyraża się brzydko o Władzy, ale taki obywatel, właściwie rab, musi odczuć mocno wewnętrznie w swoim mózgu respekt dla Władzy.
Druga glowa została rozbita niepolitycznie - przy okazji lub, co możliwe, dla przykładu. To już jednak zaniepokoiło mejnstrim i w zaprzyjaźnionej tv przemknęła wiadomość o rozbiciu głowy staruszka przez wypasionych bydlaczków z policji. Staruszek wraz z rozbitą głową i rodziną przeleżał godzinę w samych gaciach na zimnej glebie, aż bydlaczki przeszukały jego chałupę, bo, jak to się wiele już razy zdarzało, pomylili adresy.
Staruszek z rodziną to wieśniacy i pewnie mohery. Cóż więc takiego zaniepokoiło mejnstrim? Ano nie wiadomo, ale niekumate bydlaczki szukały amfetaminy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości