Prezydent nie w Budzie Ruskiej, ale w ogólnopolskim kanale tv ubliża ludziom, którzy demonstrują pod Pałacem od "namiotu nienawiści".
To wystarczający powód do impeachmentu!
Przypominano już tu o wielkich demonstracjach przeciwko Bushowi i Blairowi, na których standardem było nazywanie tych dwóch Hitlerami. Czynili to również bez ograniczeń tamtejsi "liderzy opinii" w gazetach i telewizjach.
Przywódcy najpotężniejszych demokracji świata zachowują się bardzo pokornie w obliczu nawet najbrutalniejszej krytyki, szczególnie gdy pochodzi ona nie od "liderów opinii", ale jest wyrażana na ulicach.
Niecodziennym przykładem były wydarzenia w Australii podczas wizyty Condolezzy Rice. Rozpętano przeciwko niej kampanię medialną(noszącą cechy nagonki), a wielotysięczne demonstracje domagały się nieuznania jej immunitetu, aresztowania jej i postawienia przed australijskim sądem z oskarżenia o udział w ludobójstwie (chodziło o Irak).
Władze australijskie zażenowane milczały, a Rice cichutko oświadczyła, że w demokracji wolność słowa jest gwarantowana. Zresztą nie mogła zachować się inaczej inaczej, bo jej kadencja się kończyła, a nigdy nie wiadomo, co wpadnie do głowy takiemu czy innemu sądowi gdzieś w świecie.
Inne tematy w dziale Polityka