Adam Laskowski Adam Laskowski
557
BLOG

Kościół jeszcze zatęskni za czasami PRL

Adam Laskowski Adam Laskowski Polityka Obserwuj notkę 11

  Co trzeci polak chciałby wrócić do czasów PRL-u.Tak przynajmniej wynika z badania przeprowadzonego przez TNS Polska. Blisko połowa badanych okres sprzed transformacji kojarzy z pewnością zatrudnienia,polską myślą motoryzacyjną, a bardziej od pustych półek w sklepach i wszechobecnej inwigilacji pamięta smak oranżady, i wody z saturatora. Nie rzadko te wspomnienia jako żywe schowały się w zakamarkach naszych domów, gdzie znaleźć jeszcze można meble i sprzęt AGD/RTV z czasów poprzedniej epoki.

Trudno przewidzieć jaka grupa społeczna była wykorzystana w przytoczonej sondzie, ale ciekawi mnie w którą stronę poszybowałby słupki „za” lub „przeciw” powrotowi do PRL-u, gdyby takie badanie przeprowadzić wśród polskiego duchowieństwa.

No żarty Pan sobie stroisz Panie Laskowski spytacie? Zadawać duchownym takie pytania? Toć to przecież nie na miejscu! Ksiądz Popiełuszko, Kardynał Wyszyński, determinacja reżimu komunistycznego do stworzenia państwa samowystarczalnego, któremu nawet Pan Bóg jest do szczęścia niepotrzebny! Wydawać by się mogło,że nawet myślenie,o tym by którykolwiek z duchownych wyraził chęć przeżywania tego na nowo jest niedorzeczne.

Tylko czy aby na pewno? "Czasy średniego komunizmu dla kościoła - tego z małej litery, codziennego - były czasami najlepszymi. Umiarkowanie prześladowany, dyskretnie tolerowany, był tak samo znakiem sprzeciwu, jak i kompromisu. Ani ostentacyjnie bogaty, ani przesadnie ubogi towarzyszył zwykłym ludziom w ich zwykłym życiu - zauważa podróżnik i pisarz Andrzej Stasiuk.

Trudno przejść obojętnie obok takiego stanowiska, co więcej trudno mu także odmówić zasadności, patrząc zwłaszcza na to z jakimi problemami zmaga się współczesny kościół, i jakie są tego efekty. Ostatnie lata to seria klęsk i osłabiania znaczenia kościoła, którego pozycja społeczna zwłaszcza w Europie uległa degradacji. Papierkiem lakmusowym, który oddaje poziom emocji, oraz natężenia tego zjawiska jest Polska- kraj od zawsze kojarzony jako ostoja chrześcijaństwa w nowoczesnej laickiej Europie. Kraj, którego chrześcijańskie fundamenty są zbudowane na ponad 1000 letniej historii chrześcijaństwa, kraj na którym swoje piętno odbił długi i przełomowy pontyfikat Papieża Polaka Jana Pawła II,w końcu kraj gdzie kościół katolicki stał się swego czasu azylem niepodległości i świadomości narodowej obywateli. Mimo tego kraj ten nie potrafi sprostać nadchodzącemu antyklerykalnemu tsunami, które niczym żywioł narusza wszelkie dotychczasowe wartości zostawiając po sobie ład społeczny, gdzie człowiek stawia się ponad wiarę i wszelkie normy moralne samemu decydując w co i jak ma wierzyć wybierając z nauki kościoła tylko to co niego wygodne.

Czy sięgając pamięcią wstecz przypominacie sobie taką lawinę oskarżeń i skandali z kościołem katolickim w roli głównej? Czy nawet Ci, dla których większość życia nierozerwalnie łączy się z PRL-em doświadczyli podobnych nastrojów i tak zmasowanej krytyki kościoła, oraz wszystkiego co z nim związane? Rzec by można, że nie ma co porównywać nastrojów jakie panują dziś z tymi sprzed 1989 roku. Tak to prawda. Dziś, nikt nie morduje księży i nikt nie zakazuje chodzenia do kościoła, jednak czy sytuacja polskiego kościoła jest zatem lepsza? Czy cieszy się większym szacunkiem? Czy wierni, nie bojąc się już o konsekwencję masowo uczestniczą w mszach świętych? Czy w końcu kapłani i inne osoby duchowne mogą poczuć, że w końcu osiągnęli taki status sspołeczny o jakim marzyli w czasach komuny? Odpowiedź na każde z tych pytań jest oczywista i druzgocąca dla kościoła.

Pomimo otwartego sprzeciwu władzy do sfery duchowieństwa w czasach PRL powstawały kościoły nawet w maleńkich miejscowościach, o czym sami możecie się przekonać podróżując po kraju. Dlaczego więc łatwiej było w czasach głębokiego komunizmu np. zbudować kościół w „ mieście bez Boga” czyli na krakowskiej Nowej Hucie niż obecnie Świątynie Opatrzności na warszawskim Wilanowie? A no dlatego, że jego powstanie było efektem realizacji potrzeb ówczesnego społeczeństwa, a nie projektem, który niczym centrum handlowe jest obliczony na przyciągnięcie określonej grupy klientów. Klientów należy dodać coraz bardziej świadomych i wymagających, którym wiara musi być podana w sposób łatwy, lekki i najlepiej bez wyrzeczeń z ich strony. Klient taki musi wyjść usatysfakcjonowany, co jest podstawowym warunkiem aby chciał tam wrócić i zostawić kilka złotych na funkcjonowanie parafii.

Narastające nastroje świetnie wyczuli specjaliści od żerowania na tego rodzaju zjawiskach. Niechęć do religii chrześcijańskiej, do tradycji z nią związanych wykorzystał zwłaszcza Janusz Palikot tworząc Ruch Poparcia, oparty na walce z kościołem i tradycją opartą na wierze chrześcijańskiej. Bez oporów krytykuje zarówno hierarchów jak i dogmaty wiary kościoła. Przy pomocy przychylnych mu mediów wykreował obraz kapłana budzącego z zasady niechęć i zazdrość o dobra materialne. Na marszach równości pozwala się szydzić z symboli chrześcijańskich, jego duchownych, jak i podważać w rac lojalność zasad wiary. Nie przypadkowo z wydawcy prasy katolickiej stał się głównym antyklerykałem. Jako sprawny biznesmen od dawna potrafił trafnie zdiagnozować rynek zbytu i tam skierować swoją energię licząc na wymierne efekty.

Jak się okazało, taka forma krytyki i walki z kościołem mimo, że głośna i efektowna szybko się zużyła. Najlepszym przykładem jest chociażby walka o krzyż w Sejmie czy inne tego typu happeningi. Janusz Palikot jak wiecie szybko stracił swoją wiarygodność dlatego, dziś możemy zaobserwować całkiem nowe zjawisko w tym sporze, i to o wiele groźniejsze dla kościoła, gdyż do walki z nim używa się ludzi o znacznie większym potencjale wiarygodności niż bimbrownik z Biłgoraja- duchownych z Papieżem Franciszkiem na czele.

Jeśli prześledzimy czym żyliśmy przez ostatnie miesiące to w czołówce należałoby umieścić aferę z nieposłusznym biskupowi ks. Lemańskim, ojca Mądla, gdy przypomniał sobie, że był molestowany przez księdza jako dziecko, jeszcze wcześniej ks. Boniecki, który niczym wytrawny pirat drogowy omija zakazy jakie zostały mu wyznaczone przez przełożonych. Ostatnie dni to oczywiście polski ksiądz pedofil na Dominikanie, nad którym toczy się obecnie medialny osąd o popełnienie jednego z najcięższych przestępstw w stosunku do własnych podopiecznych. Każdy z tych przykładów był używany jako kolejny argument zwolenników „zmian” i troski o przyszłość kościoła katolickiego w Polsce.

Czy dla osoby walczącej z kościołem może trafić się coś lepszego niż proboszcz otwarcie krytykujący swojego biskupa zarzucając mu antysemityzm i brak otwartości na dialog? Jak się okazuje może! Czymś takim jest nauka i styl bycia Papieża Franciszka, który nieoczekiwanie stał się argumentem dla osób „ przychylnych” kościołowi do jego krytyki i wytykania błędów. Pierwszy raz się zdarza, by głowa kościoła tak odważnie starała się wpłynąć na jego wizerunek i postrzeganie kapłanów we współczesnym świecie. Nieświadomie Papież swą skromnością i otwartością zostawia duże pole do interpretacji dla ludzi, którzy chcą to wykorzystać wbrew jego przesłaniu. Wszelkiej maści celebry ci nie dostrzegając głębi słów Papieża Franciszka starają się nawet z najmniejszej szczeliny między deklaracjami kościelnych hierarchów zrobić wyrwę sugerując opinii publicznej że za chwilę nastąpi Wielki Przełom, który odnowi Kościół i dostosuje jego doktrynę do wymogów współczesnego świata. O ocenę Papieża Franciszka pokusił się nawet naczelny gej RP Robert Biedroń, stwierdzając w swoim stylu, iż Papież Franciszek jest całkiem spoko. Dobrze mówi. Albo więc rozmawiał z Dalajlamą albo pali dobre zioło. Ten papież daje nadzieję na zmiany w Kościele. Jest to papież oświecenia, walczący z przemocą, bogactwem i przepychem kościoła. Jest otwarty na dialog, a to już ogromny postęp. Trzymam za Ciebie kciuki Franek!

Pomijając poziom intelektualny tego typu wypowiedzi i jego autora nasuwa się pytanie, którego media zdają się nie dostrzegać i raczej obawiają się publicznie zadać któremukolwiek z autorytetów. Dlaczego tak bardzo ekscytują się słowami Papieża niewierzący eksperci, dla których doktryna Watykanu nie powinna mieć żadnego znaczenia? Dlaczego chwalą go genderowi aktywiści, skoro uznają Kościół za skostniałą sektę, którą w ogóle nie należy się przejmować? Może któryś z zacnych „interpretatorów Franciszka” zinterpretuje także ten paradoks?

„Najlepiej nam było przed wojną” jak brzmią słowa znanej piosenki. Polski kościół prawdopodobnie nie przypuszczał,że najtrudniejsze wyzwanie czeka go dopiero po zmianie systemu i odnalezieniu w nim swojego miejsca. Niewątpliwie przez 24 lata nowego ustroju kościół zbytnio się nim zachłysną czerpiąc z dzbana przywilejów zbyt intensywnie i bez poczucia wstydu i umiarkowania. Teraz przyszedł moment swoistego kaca, który może co niektórych skłonić do refleksji czy nie lepiej było żyć w opozycji do starego systemu niż na świeczniku i garnuszku nowego? Jak mawiał Milton Friedman „ nie ma darmowych obiadów”. Dziś kościół boleśnie się o tym przekonuje płacąc rachunek za dostatnie życie w czasach dorastającej demokracji, gdzie duchownym często żyło się o wiele lepiej niż rzeszom wiernych, którzy na własnej skórze doświadczyli czym jest kapitalizm

Co kościół zyskał a co stracił przez ten czas? Każdy kto choć raz obudził się z poczuciem kaca choć przez chwilę przeżywa dylemat i stawia sobie pytanie. Czy warto było? Czy nie dało się zachować umiaru? Czy odzyskany majątek kościelny, dobre samochody równoważą stratę zaufania i swoistej aury jaką za czasów PRL byli otoczeni duchowni? Do PRL nawet jak by ktoś bardzo chciał i tak już nie wróci za to na to powyższe pytania muszą sobie odpowiedzieć wszyscy duchowni, ze świadomością tego, że w dużej mierze na ich barkach spoczywa los i rola kościoła w życiu obecnego społeczeństwa, jak i przyszłych pokoleń.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka