adamschulz adamschulz
126
BLOG

Biało-czerwony dramat w trzech aktach

adamschulz adamschulz Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

"Finał na dzień dzisiejszy jaki obstawiasz? Z tych, co widziałem Chorwacja-Meksyk. No ja też Chorwacja właśnie. A ja obstawiam Brazylię do końca. Portugalia może tam. Islandia to będzie czarny koń znowu, dobrze grają."

Czyje są to słowa? Tak zwanych "okazjonalnych znawców futbolu", jak pogardliwie mówi się o krytykujących grę polskiej reprezentacji? Kumpli przy piwie? Nie, to są słowa polskich piłkarzy, tych którzy pojechali do Rosji zdobyć mistrzostwo świata. Nie wierzycie? Poniżej film, na którym piłkarze, co mieli przywieźć puchar, typują przyszłych mistrzów świata. Można zacząć oglądać od 1:20.


W jakim celu bierze się udział w tych, ale także w innych mistrzostwach? Dla samego udziału? Czy dla tego, żeby wygrać? Wszyscy piłkarze, którzy myślą podobnie jak panowie z filmu, powinni wylecieć z kadry. Tak, pomysł dobry. Tylko, że wtedy nikt by się pewnie nie ostał.

Jeżeli sami piłkarze nie wierzą w siebie, ba, nie wiedzą nawet po co pojechali do Rosji, to skąd to święte oburzenie, gdy ktoś mówi, że "polską reprezentację czekają trzy mecze; mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor"? Mnie to w żadnym wypadku nie oburza, w końcu od lat jesteśmy tego uczeni. Wpierw oczywiście pompuje się ten balon "cotoniemy", by już w pieszym meczu okazało się, że król jest nagi.  I nie chodzi tu o to, że reprezentacja strzela gole sama sobie, ale o to, że nie ma najmniejszej woli walki. Bo doskonale pamiętam, jak w czasach szkoły średniej wyglądała walka na boisku podczas rozgrywek międzyklasowych. Walka o każdą piłkę, o każdy metr boiska. Nie było sytuacji, gdy po faulu ktoś padał na murawę i łapał się za nogę, oj nie. Momentalnie zrywał się, by grać dalej. Nikt nie stał jak kołek, wyczekując, aż ktoś mu poda czy co zrobi przeciwnik. I o co graliśmy? O satysfakcję. I za darmo. I jaki był tego efekt? Wygrywaliśmy. A nawet, gdy ponosiliśmy porażkę, to i tak wiedzieliśmy, że zagraliśmy bardzo dobrze, przeciwnik był silniejszy. Niestety, nie można tego powiedzieć o grze polskiej reprezentacji i jej przeciwniku z pierwszego meczu.

Dzisiaj drugi akt dramatu. Czy raczej "polskiej tragedii", Grecy mogliby się sporo od nas nauczyć. Jak zawsze matematycy-wróżbici, przystąpili do obliczania, co musi się stać, aby dało się wyjść z grupy. Chciałbym przy tym powiedzieć piłkarzom "zaskoczcie mnie", ale boję się, że rzeczywiście mogliby to zrobić.

adamschulz
O mnie adamschulz

"Płynie się zawsze do źródeł pod prąd, z prądem płyną śmiecie."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport