Adam Wielomski Adam Wielomski
253
BLOG

Prawica społeczna, czyli PiS po włosku

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 0
Każdy rozsądny człowiek z ulgą musiał przyjąć upadek lewicowego rządu Romano Prodi’ego we Włoszech. Ten lewicowy eurotechnokrata, wspierany przez koalicję od chadeków po komunistów i międzynarodowy homintern, stanowił naturalne zagrożenie dla Włoch – tak w aspekcie cywilizacyjnym, jak i ekonomicznym.

Mamy we Włoszech przyśpieszone wybory. Sondaże wskazują, że wygra je prawica na czele z Silvio Berlusconim. W koalicji prawicy zawsze interesowało mnie ugrupowanie tzw. postfaszystów, czyli Alleanza Nazionale (AN), które w latach 90-tych wyłoniło się z mutacji postfaszystowskiego Movimento Sociale Italiano (MSI). Partia ta stanowi trzon współczesnej prawicy włoskiej. Jest szczególnie popularna na południu kraju, czyli w dół od Wiecznego Miasta. Od zawsze środowisko to było silne w Neapolu. Zapewne mało kto z Czytelników wie, że Neapol jest najbardziej faszystowskim miastem świata. Tu na MSI i AN od zakończenia Wojny regularnie głosowało 40-45% elektoratu. Idąc tedy wybrzeżem Santa Lucia i patrząc na Zamek Jajko (Castel dell'Ovo) należy pamiętać, że co drugi mijający nas Włoch to... faszysta!

No dobrze, ale te określenia „faszysta” czy „postfaszysta” to straszne ogólniki. Dziś mało kogo lewica nie wyzywa od „faszystów” i określenie to zaczyna nabierać nowego znaczenia: człowiek myślący. Co się pod tym „faszyzmem” we Włoszech rzeczywiście kryje? Aby odpowiedzieć na to pytanie zajrzałem do wywiadu-rzeki Angello Mellone z Gianni Alemanno (były minister rolnictwa w rządzie Berlusconi’ego) zatytułowanego „Wywiad o prawicy społecznej” (Intervista sulla destra sociale. Venezia 2002). Szczególnie interesująca okazała się część pierwsza wywiadu, poświęcona tytułowej „prawicy społecznej”.

Prawico-lewica niemarksistowska

Z noty wstępnej Giano Accame dowiadujemy się, że „w rzeczywistości prawica społeczna (destra sociale) historycznie poprzedza socjalizm naukowy: to dlatego Marks i Engels poświęcili trzeci rozdział Manifestu na polemikę przeciwko rozmaitym formom socjalizmu reakcyjnego, feudalnego, korporacyjnego, arystokratycznego, religijnego, drobnomieszczańskiego, niemieckiego, jako formom ukrytej prawicowości. Zrozumieli oni, że pierwszą krytykę burżuazji kapitalistycznej i rewolucji industrialnej przeprowadziły dwie klasy pobite: arystokracja i kler” (s.10). Cóż, faktycznie Marks i Engels prawie połowę Manifestu komunistycznego poświęcili omawianiu koncepcji hrabiów-socjalistów i markizów-bolszewików, wykpiwając te idee. W jakiś sposób mogą się one nam dziś wydać sympatyczne ze względu na ich szczerą naiwność, a przede wszystkim chęć autentycznej poprawy doli niższych warstw społecznych bez użycia przemocy; ale odwołanie się do niech we wstępie do książki o PRAWICY wydało mi się ekstrawagancją. Oczywiście, zachęciło mnie to do dalszej lektury, gdyż ekstrawagancja doktrynalna zawsze jest (intelektualnie) ciekawa.

Temat ten rozwija Gianni Alemanno, który poproszony przez dziennikarza o wytłumaczenie czym jest prawica społeczna odpowiada: „Prawica społeczna to taka część prawicy, która świadomie odnajduje się w kulturze politycznej o charakterze komunitarnym” (s. 23-24) i którą łączy dwie wielkie idee kolektywistyczne, czyli nacjonalizm i pewien rodzaj niemarksistowskiego socjalizmu.

„più società, meno stano”

I tu właśnie następuje moment niezwykle interesujący. Każdy kto ma choć śladową wiedzę o faszyzmie włoskim wie, że geneza socjalistycznego charakteru tej ideologii jest zupełnie inna. Był nią nie komunitaryzm (powstały po II Wojnie Światowej), lecz heglizm, przekształcony następnie w marksizm. Benito Mussolini i pozostali przywódcy partii zaczynali swoją działalność polityczną w partiach lewicowych, ale strajki przed I Wojną Światową dowiodły im, że proletariat słabo reaguje na propagandę rewolucyjną i klasową. Doświadczenie wojenne ukazało jednak, że ten sam proletariat, przebrany w mundury polowe, podnieca się propagandą nacjonalistyczną i z furią uderza na „obcego” w innym mundurze i mówiącego innym językiem. Stąd pomysł Mussoliniego, aby połączyć socjalistyczną koncepcję gospodarki z nacjonalistyczną doktryną i w ten sposób porwać masy do buntu przeciwko liberalnemu państwu w imię dwóch kolektywistycznych ideologii (nacjonalizmu i socjalizmu).

Tymczasem Alemanno zdecydowanie odrzuca to rozumowanie. Nie jest postheglistą i postmarksistą, który zachwyca się socjalistycznym państwem; z dużą rezerwą odnosi się do wielkiego ideologa syntezy nacjonalistyczno-socjalistycznej okresu międzywojennego, czyli Giovanni’ego Gentile i jego „państwa etycznego” (totalitarnego), gdzie w imię heglowskiej etyki czyni się z państwa śmiertelnego boga, który ma prawo regulować wszystko, a więc także i gospodarkę. Intelektualna geneza programu społecznego AN nie ma więc charakteru lewicowego i rewolucyjnego. Fakt ten należy podkreślić.

Giano Accame ma faktycznie rację pisząc we wstępie, że AN wywodzi się z niemarksistowskiej wersji socjalizmu. O co chodzi? Chodzi o to, że partia ta jest skrajnie antyliberalna, bardzo niechętna kapitalizmowi i wolnemu rynkowi, ale nie wykazuje (przynajmniej na gruncie filozoficznym i doktrynalnym) zachwytu nad socjalizmem państwowym (etatyzm).

Jak więc wyglądać by miał świat antyliberalny, nierynkowy, a zarazem wolny od wszechobecnego państwa? Jego dewiza to „więcej społeczeństwa, mniej państwa” (più società, meno stano – s.27). Teoretycznie jest opisany interesująco. Chodzi o to, aby skończyć ze światem stworzonym przez Rewolucję Francuską, gdzie występują wyłącznie jednostki-atomy. Chodzi więc o to, aby nie unicestwiać jednostki przez roztopienie jej w socjalistycznym państwie, ale o umieszczenie jej w perspektywie rodziny, regionu, gminy, grupy zawodowej. Teoria jest ciekawa i oparta na arcykonserwatywnej tezie, że człowiek jest częścią wspólnot, które istnieją niezależnie od państwa. Ale – o czym pisałem ostatnio na tych łamach w artykule „Konserwatywny antykapitalizm” – problemem tej koncepcji jest fizyczny brak takich wspólnot, gdyż rynek i indywidualistyczne ustawodawstwo unicestwiły je jeszcze w XIX wieku.

Co w praktyce?

Lektura „Wywiadu o prawicy społecznej” także nie przynosi nam odpowiedzi na pytanie jak odbudować korporacyjne ciała pośredniczące, gdyż przynieść jej po prostu nie może. Papier zniesie wszystko i można się szeroko rozpisać nad wstrętem wobec etatyzmu i centralizacji okresu jakobińsko-napoleońskiego, czego efektem miałaby być odbudowa ciał samorządowych, korporacyjnych itd. Ale jak to zrobić, skoro nie ma już ludzi, którzy czuliby się członkami tych wspólnot na tyle, aby zmienić swój sposób życia ekonomicznego wedle ich woli? Na tyle silnie, aby obniżyć ceny do „sprawiedliwych” i podnieść „sprawiedliwie” płace, gdyż tego domaga się gmina czy parafia? Odpowiedzi na to pytanie nie znajdujemy w omawianej książce. Refleksja nad ciałami pośredniczącymi zatrzymuje się na rozważaniach filozoficznych; nawet interesujących, ale bez wniosków praktycznych...

Pytanie to jest szczególnie dramatyczne w kontekście polityki AN w okresie rządów Berlusconi’ego. Współtowarząca rząd Berlusconi’ego Liga Północna proponowała przekształcenie Włoch w państwo federalne, złożone z co najmniej trzech części (Lombardia z Mediolanem, Rzym, Południe z Neapolem). Wedle logiki Alemanno, AN powinna była to poprzeć, aby odbudować wspólnoty lokalne skasowane w czasie zjednoczenia Włoch (Risorgimento) przez liberalną i centralistyczną prawicę sabaudzką w XIX wieku. Ale w praktyce wyglądało to u AN inaczej, gdyż południe Italii – stanowiące jej wyborczy bastion – jest ubogie i żyje z podatków płaconych przez przemysłową północ Italii. Skrajny centralizm umożliwiał więc inżynierię społeczną i przepływ pieniędzy za pomocą etatystycznych narzędzi.

Mamy więc skrajną niezborność między antyetatystyczną komunitariańską teorią, a socjalistyczną i centralistyczną praktyką włoskich postfaszystów. Jeśli rzeczywiście konsekwentnie chcą zwalczać wolny rynek i globalizację gospodarczą to – czy chcą tego czy nie - muszą do tego użyć środków instytucjonalnych, a więc państwa i budować socjalizm.

Jeśli więc prawa strona sceny politycznej – pod wodzą Silvio Berlusconi’ego – wygra przyśpieszone wybory, to możemy być pewni, że mając na pokładzie AN nie będzie mogła dokonać żadnych przełomowych reform ekonomicznych, czyli rozmontowania demokratycznego socjalizmu. W sojuszu z AN można odrzucić od władzy homosiową, feministyczną i emancypacyjną lewicę, ale nie da się stworzyć instytucjonalnych ram dla wolnej przedsiębiorczości, gdyż „taczeryzm” (thatcherismo) to słowo budzące grozę.

Co zresztą ciekawe, thatcherismo Alemanno zarzuca nawet współczesnym europejskim socjaldemokratom: „Współczesna lewica charakteryzuje się (...) instytucjonalnym indywidualizmem: państwo socjalne, technostruktura, dystrybuując prawa i usługi jednostkom, a nie grupom, rodzinom i wspólnotom, patrzy na obywatela jako na jednostkę odrębną i neguje wszelkie walory wspólnotowe” (s.41).

I tu jest ostatni akt dramatu. Dlatego, że o ile w sojuszu z AN można przegonić różne dziwaczne „mniejszości” seksualne i umysłowe, a nie można reformować gospodarki, to zupełnie odwrotnie jest w przypadku Forza Italia Berlusconi’ego. Ta partia chce liberalizować gospodarkę, ale jest przeciwna krucjacie przeciwko kulturowemu modernizmowi. Występuje wprawdzie przeciwko ekstremizmowi hominternu, ale nie przeciw zasadom lewicowej emancypacji jako takim. Alemanno bez wahania określa tę partię mianem światopoglądowo „liberalnej” i „laickiej” (s.56 i następne). Co więc łączy obydwa te ugrupowania? Dlaczego zawarły sojusz? „W pierwszym momencie mieliśmy poważne wątpliwości – pisze Alemanno – (...). Ale zwycięstwo wyborcze roku 1994 nie było zwycięstwem w imię czegoś – było we Włoszech wielką reakcją przeciwko lewicy” (s.59).

No i wszystko jasne: prawa strona włoskiej sceny politycznej zjednoczona jest naprzeciwko lewicy, ale wspólnego programu pozytywnego nie ma i mieć nie będzie. A jak nie ma programu, to i nie ma reform, które mogłyby na trwałe zmienić kształt współczesnych Włoch. Czyli cztery lata władzy, a potem oddajemy władzę lewicy. Skąd my to znamy?

Adam Wielomski

========
Gianni Alemanno: Intervista sulla destra sociale. Marsilio Editori. Venezia 2002, stron 137.





www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka