Jak widać część samolotów ma niezabezpieczone wloty do silników.
(https://middleeastaffairs.net/2019/03/27/u-s-transport-chief-questions-boeing-decisions-on-737-max-safety-features/)
Już kilka razy rezygnowałem z "updat'u" informacji na temat MAX-afery Boeinga, ale już chyba czas to zrobić.
Postaram się w skrócie przypomnieć tę sagę:
- nic się nie stało, to błąd pilota
- mogło być lepiej, ale to nadal błąd pilota
- chyba była jakaś usterka, chyba przy remoncie coś tam gdzieś tam ktoś niedopatrzył
- może to nie przy remoncie, ale to drobna usterka, w zasadzie można z tym latać, tylko trzeba uważać
- system może zawieść, ale pilot powinien umieć zareagować, słabo się szkolą albo mają za małe tablety szkoleniowe
- piloci nie muszą wiedzieć jakie systemy są zainstalowane w samolocie. Na cholerę im wiedza, że działa superfajny system MCAS ? Piloci nie bardzo się z tym zgadzają.
- Zmienimy oprogramowanie ! (coś jakoś słabo to się koryguje, póki co)
- FAA przyznaje, że certyfikacja samolotu była "przepychana" i może nawet naruszono procedurę
- sugeruje się konieczność treningów na symulatorach (których nie ma w wystarczającej ilości), a nie na tablecie. Boeing mówi że to głupota.
- LOT ogłasza, że nie widzi powodów do rezygnacji z zamówionych Max-ów
I koniec końców......w sprawie powrotu Boeingów serii MAX coś się dzieje....Za ciula nie wiadomo co. Miesiące mijają, terminy się zmieniają z 2 tygodni - na lipiec, potem wrzesień...grudzień, aż po.....jak przyjdzie czas.
Firmy tracą już miliardy. Staje się to wręcz magiczne i brzmi spiskowo. Z "błachostki" powstał kataklizm.
Tymczasem jak widać na zdjęciu samoloty miesiącami stoją i niszczeją. Z pewnością będą wymagały ponownych przeglądów i pewnie certyfikowania ich do wznowienia lotów. Ta historia przypomina zakaz lotów z powodu wybuchu wulkanu.
Jednocześnie pokazuje relatywizm "absolutnej wiedzy lotniczej". W przypadku Smoleńska brak szkoleń na symulatorach miał być skandalem, tutaj Boeing zdecydowanie odrzuca konieczność prowadzenia takich szkoleń.