Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel
741
BLOG

O systemie wartości i pętli demograficznej

Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel Polityka Obserwuj notkę 25

Europa się starzeje. To fakt. Połowa Niemców ma więcej niż 43 lata, a za 20 lat połowa Niemców będzie mieć ponad 50 lat. Połowa Polaków ma więcej niż 38 lat. Na jedną kobietę przypada w Unii Europejskiej zaledwie 1.5 dziecka, na jedną Polkę 1.3 dziecka. Warunek prostej zastępowalności pokoleń wymaga, by na jedną kobietę przypadało około 2.1 dziecka i tak właśnie jest w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Unia Europejska i Polska są w fazie szybkiego kurczenia się populacji swoich społeczeństw. Widoczne szczególnie silnie w Unii Europejskiej tendencje do starzenia się społeczeństw są długotrwałe. Jednocześnie rośnie liczba rozwodów: w najbardziej postępowych krajach Unii Europejskiej: Belgii, Szwecji, Finlandii  - rozwodzi się co drugie małżeństwo.

      Starzenie się europejskich społeczeństw ma znaczące konsekwencje gospodarcze. Stosunek ilości emerytowanych pracowników do czynnych zawodowo systematycznie spada z czasem. To implikuje coraz wyższe obciążenia podatkowe i parapodatkowe oraz coraz niższe emerytury - bo praca coraz mniejszej grupy ludzi musi służyć coraz większej grupie ludzi zawodowo nieaktywnych. Dla przykładu, stosunkowo młoda (na tle Unii Europejskiej) Polska ma ponad 9 mln emerytów i rencistów, i prawie 11 mln emerytów, rencistów i bezrobotnych. Obecnie, w Polsce pracuje zawodowo niewiele ponad 8 mln ludzi, w tym około 3 mln w sferze publicznej i tylko 5 mln w generującym wzrost gospodarczy sektorze przedsiębiorstw.  Wynika z tego szereg ważnych wniosków:

   1. Zdecydowana większość Polaków utrzymuje się ze środków rozdzielanych przez państwo.

   2. Mamy w Polsce więcej emerytów, rencistów i bezrobotnych, niż pracujących.

   3. Sektor przedsiębiorstw, nadający dynamikę gospodarce, zatrudnia zaledwie około 1/4 Polaków otrzymujących wypłaty.

A to dopiero początek manifestowania się niekorzystnych skutków wielkich zmian demograficznych. Co gorsza, typowe społeczeństwa krajów starej Unii Europejskiej cierpią na jeszcze silniejsze problemy demograficzne.

    Wpływ takiej demografii na rynek pracy i system podatkowy jest niszczący. Puchną budżety państw, gwałtownie narasta dług publiczny, rosną podatki i składki na ubezpieczenia społeczne. Stopniowo gaśnie prężność przeciążonych gospodarek. Młode rodziny muszą stawiać czoła coraz trudniejszym warunkom ekonomicznym: coraz wyższe są podatki i przymusowe transfery do starszej części populacji. Czy można się dziwić w tej sytuacji temu, że dzietność rodzin spada? Skoro trzeba pracować coraz więcej i ciężej, bo coraz większe są podatkowe obciążenia, skoro trzeba spłacać kredyty na mieszkania i domy, to jak znaleźć czas na wychowanie dzieci?

    Nic dziwnego, że Unia Europejska propaguje intensywnie potrzebę zwiększania współczynnika zatrudnienia, czyli odsetka pracujących obywateli, kładąc szczególny nacisk na zwiększanie zatrudnienia kobiet. To, by jak najwięcej ludzi pracowało zawodowo, to konieczny warunek przetrwania systemów socjalnych w Unii Europejskiej i odwleczenia w czasie nadciągającego coraz bardziej nieuchronnie wielkiego załamania budżetów, finansów publicznych, wiarygodności kredytowej państw. Tyle tylko, że aktywizacji zawodowej kobiet, w warunkach ogromnych obciążeń podatkowych i parapodatkowych, towarzyszy niszczenie tradycyjnych form życia rodzinnego. Coraz mniej czasu i energii zostaje partnerom na podtrzymywania relacji rodzinnych, czy prokreację i wychowanie dzieci. Spada dzietność, spada trwałość rodzin. Społeczeństwa europejskie, "państwo dobrobytu", drenując podatkowo rodziny, podcinają gałąź, na której siedzi rosnąca większość, korzystająca z ubezpieczeń społecznych i transferów socjalnych.

   Zabiegi podejmowane przez Unię Europejską i należące do niej państwa,  mają charakter bardzo defensywny. Brak jest zmian systemowych, wszelkie podejmowane działania mają charakter zachowawczy, kosmetyczny, bądź są doraźną odpowiedzią na kryzys. Błędne koło demografia-gospodarka-socjalizm-demografia kręci się coraz szybciej. Potencjał Unii Europejskiej karleje powoli, lecz nieuchronnie, w perspektywie wielu dekad. Karleje potencjał ludnościowy, gospodarczy, traci swą siłę kultura i kuleje innowacyjność. Erozji ulegają podstawowe więzi społeczne. Szczególnie ostro widać różnicę między starzejącą się i karlejącą Unią Europejsą, a witalnymi, ekspandującycmi i wciąż młodymi Chinami, Indiami, Brazylią.

    Gdzie, zatem, kraje Unii Europejskiej popełniły błąd? Błąd, który doprowadził do powolnego zaciskania się pętli demograficznej i gospodarczej? Moją propozycją odpowiedzi na to pytanie jest  przyjęty w Europie światopogląd. Światopogląd zaprzeczający wartościom konserwatywnym (czyli - w Europie - chrześcijańskim) i wolnościowym. XIX wieczny witalizm kultury europejskiej, opierający się na konserwatywnych i chrześcijańskich elementach światopoglądowych i obyczajowych oraz na wolności gospodarczej jednostek - został zastąpiony przez etatystyczny, zbiurokratyzowany, socjalistyczny państwowy system-moloch, pożerający siły witalne społeczeństw europejskich. System, sączący pod osłoną humanistycznej, postępowej ideologii, marksistowski nihilizm. Obecny kryzys gospodarczy, rozsadzający budżety państw Unii to dopiero początek tego, co nas czeka w wyniku mielenia demograficznych i gospodarczych młynów. Europejskie grand finale, którego można spodziewać się w ciągu dekady, najdalej dwóch, może być nader efektowne i może dostarczyć nam bardzo bolesnej światopoglądowej lekcji.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka