Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel
1242
BLOG

Smoleńsk: zapomniane opcje telefonów komórkowych

Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel Polityka Obserwuj notkę 14

Wrażliwych intelektualnie czytelników ostrzegam z góry: będzie spiskowo i nieodpowiedzialnie.

    Gdyby w Smoleńsku doszło do zamachu na polski samolot państwowy, to jestem niemal pewien, że nikt nie chciałby, aby dowiedziała się o tym opinia publiczna. "Nikt" - znaczy tu  - nikt odpowiedzialny służbowo za kwestie bezpieczeństwa międzynarodowego. W demokracji nie niepokoi się ludności takimi informacjami, o ile można je wykorzystać lepiej, na przykład narzucając państwu-zamachowcowi swoje warunki, np. dotyczące zaniechania dozbrojenia hipotetycznej Zorostrańskiej Republiki Sasanidzkiej oraz inne, równie istotne dla globalnego pokoju i dobrobytu. W geopolityce, tak jak w szachach, groźba niewykonana jest skuteczniejsza od wykonanej. W dodatku, ludność i jej emocjonalne reakcje wprowadzają do gry nieprzewidywalność prostych, zbiorowych emocji, utrudniając osiąganie celów geopolitycznych w zaciszu gabinetów. Z drugiej strony jednak, takie interesy mogą zachęcać wiele stron do wyciągnięcia korzyści ze sprawy, tak wiele, jak wiele jest niezależnych stron posiadających dostęp do interesujących informacji, dowodów, czy nawet poszlak.

    Motyw połączeń z telefonów komórkowych z pokładu tupolewa PLF-101 jest jednym z uporczywie powracających motywów śledztwa smoleńskiego. Powraca, nieodmiennie wywołując emocje. Najlepszym przykładem możliwości telefonów komórkowych jest słynny film z miejsca katastrofy, z odgłosami przypominającymi strzały i z odgłosami nader ciekawych rozmów. To film, którego treść do dziś nie jest dobrze wyjaśniona. Odbywający się w ostatnich tygodniach festiwal doniesień o telefonach z miejsca katastrofy może więc nie być przypadkowy.

   Współczesne telefony komórkowe to urządzenia wyrafinowane. Często posiadają mikroprocesor, kamerę, pamięć, oczywiście posiadają mikrofon. W szczególności, telefony komórkowe można przeprogramować tak, że można za ich pomocą zdalnie podsłuchiwać i/lub podglądać otoczenie telefonu bez żadnego widocznego sygnału ze strony takiego telefonu. W niektórych modelach telefonów, stosowne oprogramowanie można instalować zdalnie.

   Na pokładzie tupolewa PLF 101 były, w momecie katastrofy, aktywne i nieaktywne telefony przenośne: prywatne i służbowe, kodowane i niekodowane, polskie i natowskie, komórkowe i satelitarne. Wiemy, że nie wszystkie uległy zniszczeniu w momencie tragedii. Wydaje się zatem możliwe, że np. ABW, lub natowskie służby bezpieczeństwa, zaraz po katastrofie, zdalnie uruchomiły rejestrację dźwięków za pomocą niektórych z tych telefonów i terminali. W takim wypadku, możliwe byłoby pozyskanie przez te służby nagrań dźwięków z miejsca tragedii... np. ścieżki dźwiękowej takiej, jak na tym słynnym filmiku Koli. Takie nagrania mogłyby, w niektórych scenariuszach katastrofy, stać się potężnym argumentem przetargowym w róźnych negocjacjach dotyczących wpływów, pieniędzy, władzy.

    W Polsce, telefony komórkowe i ich podsłuchy, to głównie domena ABW. Śledztwo smoleńskie prowadzą głównie tajne służby wojskowe. To właśnie w sprawie telefonów, ABW najczęściej zabiera głos.

   Skoro pozwoliłem sobie na tak znaczące spuszczenie ze smyczy spiskowej wyobraźni, to pozwolę sobie na jeszcze jedną spekulację. Czy jest możliwe, że uporczywe publikacje dotyczące telefonów z miejsca tragedii to, na przykład, czytelna, przypominająca o sobie, wiadomość od chłopaków z ABW (i np. struktur bezpieczeństwa Unii) dla chłopaków ze specjalnych służb wojskowych i dla naszych rosyjskich przyjaciół?

   Tak, czy inaczej, takie czasy przyszły, że nasze i cudze sekrety nie są całkiem bezpieczne w obecności naszych komórek. Czuj duch!

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka