To będzie tekst z tych przekornych, prowokacyjnych, obrazoburczych, spiskowych i nieaktualnych.
Afera hazardowa została ujawniona opinii publicznej we wrześniu 2009 roku. Pochłonęła znaczące ofiary polityczne w PO i w PiS. Upadło przez nią szereg prominentnych polityków PO: minister Mirosław Drzewiecki, szef klubu parlamentarnego PO, Zbigniew Chlebowski, Wicepremier i Minister Spraw Wewnętrznych, Grzegorz Schetyna. Ten ostatni - w zasadzie - "na wszelki wypadek". W jej wyniku, ze ścigającego w ściganego, zmienił się szef CBA Mariusz Kamiński, związany z PiS.
Mamy dwie dominujące interpretacje afery hazardowej:
- Interpretacja anty-PiS: afera była sztucznie rozdęta, politycy PO chcieli, po prostu, pogodzić interes państwa z interesem biznesu (i zaprzyjaźnionych biznesmenów). Mariusz Kamiński chciał sprowokować premiera i doprowadzić do dymisji rządu, za co został słusznie usunięty ze stanowiska.
- Interpretacja anty-PO: PO jest przeżarta korupcją, Mariusz Kamiński namierzył wielką korupcyjną aferę, za co został usunięty z urzędu przez premiera Tuska, który bronił stanu posiadania swojej partii.
Przewrotnie pisząc, zgadzam się po trosze z obydwiema interpretacjami. Uważam, że Platforma Obywatelska jest partią podatną na korupcję, a jej kadry są dość silnie zależne od związków z biznesmenami niewiadomej proweniencji. Uważam, że CBA Mariusza Kamińskiego marzyło o upolowaniu wysokiego szczebla polityków Platformy.
Tyle tylko, że to może być całkiem banalna powierzchnia zjawisk. Spójrzmy zatem na najbardziej realne skutki afery hazardowej, z perspektywy roku:
1. Platforma Obywatelska straciła tylko odrobinę zaufania wyborców. Stało się tak dzięki brakowi twardych dowodów na korupcję polityków PO, dzięki umiejętnej konstrukcji sejmowej komisji śledczej i dzięki nośności wersji zdarzeń, w myśl której to Mariusz Kamiński stworzył z drobiazgów sztuczną aferę i dzięki serii dymisji ministrów. To ostatnie - może najważniejsze. Premier Tusk nie stracił nic w oczach wyborców, ani w domenie formalnych uprawnień.
2. Prawo i Sprawiedliwość straciło wpływ na CBA, tajną służbę, zdolną do pozyskiwania i przetwarzania informacji o specjalnym charakterze, z uprawnieniami do działań operacyjnych. Nie zyskało dodatkowego poparcia wyborców.
3. Grzegorz Schetyna - utracił stanowisko rządowe, które dawało mu ogromną twardą władzę - oprócz tego, że utracił pozycję drugiego polityka w rządzie, stracił też nadzór nad służbami specjalnymi. Jego wcześniejsze związki biznesowe z Ryszardem Sobiesiakiem osłabiły jego reputację i pozycję w partii. Utracił nadzór nad klubem parlamentarnym.
4. Ryszard Sobiesiak - ten były piłkarz, obecnie bardzo bogaty, nie wygląda na człowieka, który stracił coś istotnego. Ma ogromny majątek, sprawa karna mu raczej nie grozi, reputacja... cóż, był karany za korupcję jeszcze przed wybuchem afery hazardowej. Arogancja jego wystąpienia przed sejmową komisją śledzczą nie wskazuje na to, by pan Sobiesiak stracił coś dla niego istotnego.
Patrząc chłodnym okiem na aferę hazardową, trudno nie zauważyć, że jej najważniejszym realnym skutkiem jest przejęcie kontroli na służbami specjalnymi przez nominatów premiera Tuska, pozbawionych siły i autonomii politycznej. Ministrem Spraw Wewnętrznych i Administracji został Jerzy Miller: polityk o słabej osobowości, bez doświadczenia w koordynacji służb specjalnych, pozbawiony własnego zaplecza. Polityk o dwie klasy słabszy od Grzegorza Schetyny. Oznacza to, de facto, eliminację istotnej kontroli ABW i wojskowych służb specjalnych przez ministrów i przekazanie jej wyłącznie premierowi i jego najbliższym współpracownikom (ministra Klicha można spokojnie uznać raczej za zależnego do premiera figuranta, niż za niezależną osobowość polityczną). Rolę szefa CBA objął funkcjonariusz CBŚ, Paweł Wojtyniuk. Przy całym szacunku dla tego, bardzo młodego, jak na takie stanowisko funkcjonariusza, ta nominacja oznacza istotne osłabienie kontrolnej roli CBA wobec wysokich urzędników rządzącej partii - do tej pory, CBA Pawła Wojtyniuka wydaje się pomagać Donaldowi Tuskowi w osłabianiu jego politycznych przeciwników: Mariusza Kamińskiego i Janusza Palikota.
Najważniejszym realnym skutkiem afery hazardowej jest więc odsunięcie Mariusza Kamińskiego i Grzegorza Schetyny od ich kontrolnej roli wobec służb specjalnych i przekazanie tej kontroli premierowi Tuskowi. A może... a może premier Tusk też obawia się skutków tej sprawy? Wszak dymisja Mariusza Kamińskiego miała być konsekwencją rozmowy premiera Tuska z szefem CBA - rozmowy, co do której relacje premiera Tuska i Mariusza Kamińskiego są sprzeczne. Rozmowy, w której mamy słowo przeciw słowu. Albo kłamał premier, albo szef CBA. Komisja sejmowa tej sprawy nie wyjaśniła, ale ta rozmowa winna być nagrywana... przez służby specjalne. Kto więc rządzi kim?
Na koniec, warto zadać pytanie: skąd wzięła się w tej sprawie tak duża aktywność Ryszarda Sobiesiaka, powiązana z jego rażącą nieostożnością? Czy to przypadek, że w wyniku afery hazardowej, nadzór nad specsłużbami przepłynął do kancelarii premiera?
I skąd, właściwie, wziął się Ryszard Sobiesiak w polskim biznesie i polityce?
Inne tematy w dziale Polityka