Do serca przytul psa
Do serca przytul psa
Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
448
BLOG

Wakacyjnie na temat pederastów, Jerzy Skoczylas - to oni mają problem

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Kultura Obserwuj notkę 0

Mądrość etapu

Dla przypomnienia, jak życiowe PRAWO JAZDY, RONDO jeden czy dwa kierunki ruchu  ?.

Zawsze mają pierwszeństwo Ci którzy są na RONDZIE.


Leszek Niedzielski i Stanisław Szelc

"My ze sobą spędzamy tyle czasu, że mamy już siebie dość. To jest ewenement, że w takim samym składzie przetrwaliśmy tyle lat. Czasami liczyliśmy, że czas spędzony wspólnie razem był większy niż z rodzinami. " Kabaret Elita

...

Kochaj Dzika !!!

image


https://ulicaekologiczna.pl/umysl-i-cialo/madra-jak-dzikie-zwierze-recenzja-ksiazki-simona-opowiesc-o-niezwyczajnym-zyciu-simony-kossak

12.08

2015 Mądra jak dzikie zwierzę. Recenzja książki “Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak”

Sama o sobie powiedziała: “Walczę jak mądry dziki zwierz”. Pośredniczka między światem zwierząt i ludzi, rozumiała te pierwsze bardziej niż własny gatunek. Jak mogło być inaczej, skoro w dzieciństwie słyszała “Dzieci, do budy!”, gdy wkraczał ojciec, a przed cięgami matki bronił ją jeden z psów?

W tych paru słowach, które chciałabym napisać o książce Anny Kamińskiej, nie będę jednak się skupiać na demonach Simony Kossak. Sama autorka uszanowała prawo do prywatności swej bohaterki i opisując jej niełatwe losy nie starała się za wszelką cenę jej obnażyć. Nie będę również powielać przedstawiania bohaterki książki – jeżeli ktoś z Was nie pamięta, kim jest Simona Kossak – pisaliśmy o niej tu: KLIK!

image

To, że postać Simony Kossak jest traktowana z szacunkiem i w związku z tym nieodzierana z tajemnic, nie oznacza, że jej losy potraktowane zostały pobieżnie czy nie dość uważnie. Kolejne etapy życia Simony opisywane są wnikliwie i z troską o wiarygodność przekazu. Niewiarygodny wydaje się tylko… fakt śmierci bohaterki.

Obserwując zwierzęta, można się od nich wiele nauczyć i dzięki temu lepiej zrozumieć i pomóc sobie samemu.


Autorka niczym nas do niej nie przygotowuje, bo jest konsekwentna: oddaje dokładnie sposób życia Simony Kossak: w ruchu, w pracy, w działaniu, bo przecież była tytanem pracy, jak jej dziadek Wojciech. Ten dynamizm powoduje, że finał szokuje, choć przecież wędrujące na prawą stronę karty książki, nie pozostawiają wątpliwości – to musi być koniec. Prawda na temat przyczyn tego szoku tkwi w rodowodzie Simony: Boli, to widocznie ma boleć – to była zasada wszystkich kobiet z jej rodziny. Żelazne plemię kobiet. Simona swą śmiercią, poprzedzoną ciężką chorobą, zszokowała wszystkich. Nikt nie wiedział, że chorowała.

Czy była żelazna? Wewnętrznie krucha, na zewnątrz jednak bardzo twarda. Jak potwierdza wielu wypowiadających się w książce znajomych, nie była łatwa. Jeden z gości bywających w jej raju na Dziedzince tłumaczy to lękiem: To, że była agresywna, wynikało z lęku. Agresja u wszystkich gatunków wynika z lęku. Te gatunki, które mają groźną broń, czyli ostre zęby i pazury, wiedzą, czym dysponują i używają ich tylko wtedy, gdy trzeba, a dwa delikatne gołąbki tłuką się agresywnie na śmierć.

Czy była delikatnym gołąbkiem? Tak, bardzo, że nigdy nie przestała walczyć. Zawsze było o kogo – najpierw walczyła o własną tożsamość i wolność, a potem o nie – o zwierzęta. Z nimi i przy nich nie musiała walczyć nigdy. Dlatego dom, który stworzyła na Dziedzince, stał się wywalczoną arkadią, której poszukiwała już w dzieciństwie. Bo było to miejsce należące tak samo do Simony i jej towarzysza, jak i zamieszkujących to miejsce zwierząt.

Co lektura tej niezwykłej biografii wniesie w nasze życie poza poznaniem losów Simony Kossak? Na pewno wielką tęsknotę, którą poczuje każdy więdnący w mieście miłośnik przyrody. Ojczyzną Simony była natura, a prawdziwą rodziną zwierzęta. Nic dziwnego – to one stworzyły Simonie ciepłe dzieciństwo, od swej własnej rodziny otrzymała tylko chłód i bolesne przypomnienia o tym, jak wielkim jest rozczarowaniem. To zwierzęta wytyczyły zatem drogę Simony ku zapadłej w białowieskiej głuszy gajówce – z chwilą gdy to z nimi postanowiła związać swe dorosłe życie, Simona odkryła wartość siebie samej.

...

Leszek Niedzielski i Stanisław Szelc

"My ze sobą spędzamy tyle czasu, że mamy już siebie dość. To jest ewenement, że w takim samym składzie przetrwaliśmy tyle lat. Czasami liczyliśmy, że czas spędzony wspólnie razem był większy niż z rodzinami. "

Np. takie wyjazdy do Ameryki trwały 2 miesiące. Żyliśmy razem, spaliśmy razem, jeździliśmy razem. To naprawdę trzeba mieć do siebie dużą cierpliwość i dużą wyrozumiałość.


Do Serca przytul psa, weź na kolana kota

Jerzy Skoczylas

Nie denerwuje Pana, gdy przychodzi na spotkanie i pierwsze, co słyszy, to: "O, Pan z "Elity", niech Pan powie coś śmiesznego!".

Wtedy zawsze odpowiadam: "Jak dentysta jest zaproszony na imieniny, to nikt go przy stole nie prosi, żeby gościom zęby wyrywał".

https://gazetawroclawska.pl/jerzy-skoczylas-sejm-nigdy-zostaje-na-wroclawskim-podworku/ar/220446

Dobre. Działa?

Działa, choć niekiedy mam przygotowane kilka dowcipów w pogotowiu.

i żyj, ciesz się z życia !


https://www.youtube.com/watch?v=bVR5nTDCj0o

Do serca przytul psa - Kabaret Elita (Jan Kaczmarek i Jerzy Skoczylas)

image


image

https://niezalezna.pl/65329-jerzy-skoczylas-porzucil-platforme-obywatelska

image

Jerzy Skoczylas porzucił Platformę Obywatelską

Znany satyryk z kabaretu „Elita” a zarazem wrocławski radny Jerzy Skoczylas zrezygnował z członkostwa w Platformie Obywatelskiej po tym jak jego partyjni koledzy chcieli go ukarać za wypowiedzi na temat Wandy Nowickiej i Anny Grodzkiej. – Nie będę należał do organizacji, w której za głoszenie swoich poglądów i wyrażanie opinii, grozi się restrykcjami i sadami partyjnymi - powiedział na antenie wrocławskiego Radia Rodzina.

- Moja decyzja ewoluowała, zdecydowałem się po tym, jak usłyszałem, że za wyrażanie swoich poglądów czeka mnie sąd koleżeński i wyrzucenie z partii

– stwierdził Jerzy Skoczylas Awanturę rozpętała „Gazeta Wyborcza”, która wyśledziła na Facebooku wpis Skoczylasa z okazji Dnia Kobiet 8 marca.

„Kobiety polskie! Przed chwilą widziałem w TVP, jak w Waszym imieniu wypowiadał się jakiś dziwoląg pt. Grodzka i inny potwór pt. Nowacka. Przecież to jest paranoja! Polki moje kochane, zróbcie coś!!! Wy jesteście piękne, cudowne, kochane! Nie pozwólcie! Zaprotestujcie!!! Dlaczego o Was i za Was mówią jakieś monstra i stwory!!! Ludzie, czy to się dzieje naprawdę?"

 – napisał Skoczylas.

Redaktor wrocławskiego dodatku „Gazety Wyborczej” obdzwonił polityków PO, którzy zapowiedzieli wyciągnięcie konsekwencji wobec Skoczylasa. Jacek Protasiewicz, szef dolnośląskiej PO chciał wezwać Skoczylasa „na dywanik” i zlecił zajęcie się sprawą satyryka rzecznikowi dyscypliny partyjnej.

– Należy go przykładnie ukarać, włącznie z wykluczeniem z partii, aby tego typu sytuacje napiętnować i nie dopuszczać do ich powtórzenia

- mówił Andrzej Biernat, sekretarz generalny PO.

– "Gazeta Wyborcza" wszystko zaczęła, ona jak zwykle lansuje poglądy jedynie słusznej linii

- stwierdził Jerzy Skoczylas w Radiu Rodzina, po tym jak ogłosił swoją decyzję o rezygnacji z członkostwa w PO.

-Wyznaję tradycyjny system wartości i nijak mi do Holandii, gdzie można ożenić się z chomikiem (...) nie ma dla mnie miejsca w tej organizacji

- dodał.

. Źródło: niezalezna.pl

http://wroclaw.naszemiasto.pl/artykul/jerzy-skoczylas-nie-jestem-popularny-tak-jak-doda-elektroda,2901558,art,t,id,tm.html

Dzieciństwo i studia

Urodziłem się w Olkuszu, to jest takie miasto między Katowicami, a Krakowem. Znane było kiedyś z naczyń emaliowanych. Tam spędziłem swoje dzieciństwo. Duży rodzinny dom. Ciocie, Babcie, Wujki. Wychowałem się w rodzinie wielo osobowej. Bardzo mile wspominam swoje dzieciństwo. Zawsze miałem odskocznię. Jak nie od mamy, to od taty. Tam skończyłem szkołę podstawową i liceum ogólnokształcące.

We Wrocławiu trafiłem na Politechnikę, na wydział elektryczny. Studia traktowałem bardzo poważnie. Byłem dobrym studentem. Wtedy nad człowiekiem wisiał bat w postaci wojska. Jeżeli bym wyleciał ze studiów, od razu trafił bym na 2 lata do Wojska. Był to czynnik motywujący bardzo.

Praca i pieniądze

Nie miałem w ogóle pieniędzy. Tata zmarł bardzo wcześnie. Mama biedna musiała utrzymać mnie i moją siostrę. Ja to wszystko świetnie rozumiałem, nie miała lekko. Nie byłem rozpieszczany przez życie. Chleb z dżemem i ze smalcem to było moje podstawowe wyżywienie.

Podczas studiów pracowałem w spółdzielni „Żak”. Myło się tam okna. To było najbardziej opłacalne. Wszystko człowieka uczy życia, uczy pokory.

Po studiach pracowałem jako profesor w technikum samochodowym przy ulicy Borowskiej. Tam uczyłem przez 2 lata elektrotechniki i automatyki. Do tej pory spotykam moich uczniów, rozsianych po całym świecie.

Co ciekawe, ta praca później mi bardzo owocowała. Bo kiedy się dorobiłem Fiata 126 p, a coś się zepsuło, to właśnie uczniowie byli mi pomocni. Uszczelki, podkładki to był towar deficytowy.

Wrocław

Czysty przypadek zdecydował o tym, że znalazłem się we Wrocławiu. Bliżej miałem do Krakowa. Do tej pory nie rozumiem tego wyboru. Okazał się on jednak w moim życiu bardzo ważny. Trochę może pojechałem za siostrą. Ona, 2 lata starsza, studiowała we Wrocławiu.

Byłem bardzo zagubiony. Chłopak z małego miasteczka gubił się w tym wielkomiejskim gwarze. Z zazdrością patrzyłem na kolegów, którzy byli z Wrocławia. Oni byli obyci z tym wszystkim. Pełen kompleksów przyjechałem. Powoli się wciągałem.

Kabaret Elita

Na pewno nie ma już takiej intensywności w działaniu jak kiedyś. To całkowicie normalne i zrozumiałe. Następuje zmiana pokoleń. Pamiętam jak też byliśmy kiedyś młodzi i awangardowi jak na owe czasy. Dzisiaj już jesteśmy kabaretem, który już ma swoje apogeum za sobą. Nie mniej jednak cały czas występujemy.

Nikt na nasze występy nie przygania ludzi siłą. Sami przychodzą, czyli jednak zapotrzebowanie jest. Jest trochę młodzieży w naszym wieku, która starzeje się razem z nami. Mają sentyment do tego co robimy i na pewno z chęcią na nasze występy chodzą.

Debiut w Opolu

Teraz te wspomnienia odżywają, bo za 2 tygodnie znowu jedziemy do Opola na maraton kabaretowy. Naprawdę nie pamiętam, który to już będzie raz.

Debiut to był rok 1971. Śpiewaliśmy „Kurną chatę”, piosenkę napisaną przez Jana Kaczmarka. Do tej pory stanowi ona relikt naszego programu. Był to, nie chwaląc się, ogromny sukces. Żeby kabaret studencki, w ogóle nieznany, przyjechał na festiwal i dostał nagrodę TVP.

To był wielki splendor. Byliśmy oszołomieni i wystraszeni. Nie wiedzieliśmy jak się zachować. Tu Czesław Niemen, tu Maryla Rodowicz, Czerwone Gitary i my, młodzi chłopcy. Bardzo nam to pomogło. Wyszliśmy wtedy spoza klubów studenckich.

Leszek Niedzielski i Stanisław Szelc

My ze sobą spędzamy tyle czasu, że mamy już siebie dość. To jest ewenement, że w takim samym składzie przetrwaliśmy tyle lat. Czasami liczyliśmy, że czas spędzony wspólnie razem był większy niż z rodzinami.

Np. takie wyjazdy do Ameryki trwały 2 miesiące. Żyliśmy razem, spaliśmy razem, jeździliśmy razem. To naprawdę trzeba mieć do siebie dużą cierpliwość i dużą wyrozumiałość.

Popularność – Doda Elektroda

Nie jestem popularny tak jak Doda Elektroda, czy Michał Wiśniewski. Ale spotykam się z wyrazami sympatii. Jest to sympatyczne i motywuje.

Nie ukrywam, że jest to pewien rodzaj próżności. Ale jest to miłe. Daje satysfakcję, że to co człowiek robi przez kilkanaście lat, dalej bawi. Wielu ludziom to w jakiś sposób pomogło.

Największe wyrazy sympatii i uznania odbieraliśmy za granicą, wśród Polonii. To jeszcze w czasach PRL-u. Większość, która wtedy wyjechała to byli ludzie skazani na banicję. Nie mieli prawa powrotu. Owacje na stojąco, ze łzami w oczach śpiewali z nami piosenki. To świadczyło o tym, że nasza działalność była dla nich ważna.

Rada miasta

To Bogdan Zdrojewski, będąc prezydentem, zadzwonił do mnie osobiście i zaproponował start w wyborach. Byłem zaskoczony. W pierwszej chwili chciałem odmówić. Ale potem zastanowiłem się i spróbowałem.

Po 4 latach poddałem się weryfikacji. Po raz drugi postanowiłem kandydować do wyborów i też się udało. Mam 100% świadomość tego, że gdybym nie był członkiem kabaretu Elita, bo nie byłem wtedy społecznikiem, pewnie inaczej by się to wszystko potoczyło. Ostatnio zostałem wybrany po raz 3, mając drugi wynik wyborczy we Wrocławiu. Chyba się przydałem.

Jest to trudna praca. Jestem przewodniczącym komisji kultury i nauki. Wymaga to wszystko dużo pracy, ogromnej liczby spotkań. Czasami jest tak, że wracam z występów późną nocą, a już muszę wstawać rano.

Wrocław za kilka lat, czyli problemy i wyzwania. EURO 2012

Przede wszystkim chciałbym, żeby zostały zrealizowane największe inwestycje kulturalne. Budowa Sali Koncertowej na Placu Wolności. To jest wspaniała rzecz, mam nadzieję, że się uda bo prace już ruszyły. Następnie Muzeum Sztuki Współczesnej. Bardzo go brakuje we Wrocławiu. Będzie rozpisany konkurs architektoniczny. Kolejna rzecz to brama 3 - tysiąclecia. Plany w tym kierunku wejdą w sferę realizacji. To piękna i niebanalna budowla.

Wrocław i EURO. Zdążymy, ale może być problem z infrastrukturą drogową. Nie wiem czy dokończymy obwodnicę autostradową.

Homofob roku 2008

Gazeta Wyborcza, gazeta lewicowa która trzyma z tymi środowiskami, użyła mojego nazwiska w promowaniu homoseksualizmu. Ja nie mam nic przeciwko pederastom, oni zawsze byli. Ja nie mam nic do powiedzenia na ten temat. Ani w tej dziedzinie nie stanowię prawa, ani nie mam żadnego wpływu na przepisy. Przyczepili się do mnie, a ja zaprotestowałem, żeby nie używali mojego nazwiska.

Mam taki pogląd archaiczny, że małżeństwo to kobieta i mężczyzna. Nic i nikt tego nie zmieni. Tego się trzymam i w tym przekonaniu umrę. Jeżeli przez to jestem homofobem, to tak, potwierdzam: jestem homofobem. Ten problem mnie w ogóle nie interesuje i dla mnie nie istnieje. To oni mają z tym problem.




image


image


image


Dla przypomnienia, jak życiowe PRAWO JAZDY

Jan Kaczmarek (Kabaret Elita) - Do serca przytul psa - YouTube


Tekst

Tekst piosenki:

Zanim zdechnie w oceanie struty ropą śledź ostatni

A ostatniej trawy źdźbło przykryje pył,

Zanim w Leśniczówce Pranie gigantyczny motel stanie,

Zanim ciszę leśną zmąci jazgot pił,

Zanim zniknie pod betonem osiedlowych skwerków reszta,

A w piwnicy odda ducha szara mysz,

Zanim wszystko co zielone, co w pachnącej trawie mieszka

Na podeszwach rozniesiemy wzdłuż i wszerz.

Do serca przytul psa,

Weź na kolana kota,

Weź lupę popatrz - pchła!

Daj spokój, pchła to też istota.

Za oknem zasadź bluszcz,

Niech się gadzina wije,

A kiedy ciemno już i wszyscy śpią,

I matka śpi, ojciec śpi, babcia śpi, córka śpi, żona śpi -

Zapylaj georginie.

Nim zatruje aerozol do cna życie morskim świnkom

I przesłoni góry ciąg dymiących hałd,

Nim słowiki i skowronki stracą głosy i umilkną

W metalicznym ryku rozwydrzonych aut.

Nim karmiona sztucznie krowa da zielone, chude mleko,

Zanim wzruszysz się wąchając sztuczny kwiat.

Zanim naturalny erzac w krew ci wejdzie tak daleko,

Że polubisz plastykowy, śmieszny świat.

Do serca przytul psa,

Weź na kolana kota,

Weź lupę, popatrz - pchła!

Daj spokój, pchła to też istota.

W jeżyny nura daj

Lub usiądź na mrowisku.

To może nie jest raj,

lecz trwaj tam, trwaj,

w jeżynach trwaj,

Wiosna, maj, a ty trwaj!

A ty trwaj, a ty trwaj!

Bo to jest w końcu - wszystko...







Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura