Alexander Degrejt Alexander Degrejt
515
BLOG

Sądowi pieniacze czyli kasa, Temida i Macierewicz

Alexander Degrejt Alexander Degrejt Polityka Obserwuj notkę 4

Bezrobocie szalej, w niektórych unijnych krajach słupki wskazujące ilość młodych ludzi pozostających bez pracy osiągają pułap pięćdziesięciu procent, a tymczasem w Polsce pojawił się na rynku nowy fach. Innowacyjny i niewymagający, w dodatku dobrze płatny fach sądowego pieniacza. Jedynym warunkiem jaki trzeba spełnić by zapewnić sobie dzięki niemu całkiem przyzwoite życie to uprzednie trafienie na łamy prasy tudzież karty książki. Potem już z górki – adwokat, sąd, odszkodowanie, drink z palemką na Bahamach.

Pierwszą znaną szerzej przedstawicielką tego zawodu stała się w naszym pięknym acz nieszczęsnym kraju niejaka Alicja Tysiąc, która zasłynęła tym, że chciała zabić własne dziecko a kiedy jej się to nie udało to najpierw wyszarpała odszkodowanie od państwa polskiego (czyli od nas wszystkich, drodzy moi mili) a potem od każdego, kto ośmielił się o sprawie napisać w tonie odbiegającym od afirmacji tej biednej, nieszczęśliwej kobiety zmuszonej do sprowadzenia na ten boży światek swojej ukochanej (sama twierdzi, że ją kocha) córki. Poziom fiksacji naprawdę wysoki – żądać odszkodowania za uniemożliwienie zabicia dziecka, które się kocha – ale przecież nie o rozsądek i sens tu się rozchodzi tylko o szmal, gruby szmal. Przekonali się o tym ks. Marek Gancarczyk i Tomasz Terlikowski, którzy zamiast płakać nad nieszczęściem kobiety zmuszonej do wychowywania dziecka, które sama spłodziła ośmielili się porównać niewinne dzieci mordowane w ramach aborcji do ofiar hitlerowskich zbrodniarzy. Przestępstwo zaiste obrzydliwe, o pomstę do Strasburga wołające i tylko niedoskonałość kodeksu karnego sprawia, że obaj panowie chodzą jeszcze po ulicach zamiast odpokutowywać swoje winy w kamieniołomach.

Drugim osobnikiem, który postanowił dzięki uprzejmości sędziów podnieść swoją stopę życiową jest Lech Wałęsa, który zasłynął ostatnimi czasy z tego, że sam siebie przeprosił na antenie TVN-u a potem żądał za te przeprosiny pieniędzy od Krzysztofa Wyszkowskiego. Były prezydent podobnie jak Alicja Tysiąc usiłuje zawlec przed surowe oblicze wysokiej sprawiedliwość i wydusić za jej pomocą forsę z każdego, kto nie dość czołobitnie i wazeliniarsko opisuje jego historyczne dokonania i śmie wątpić w jego nadprzyrodzoną moc, dzięki której samodzielnie pokonał Związek Sowiecki, rozwalił komunę i przerobił berliński mur na stertę gruzu. W ostatnich dniach zabrał się Wałęsa za wydawnictwo Zysk i s-ka, które ośmieliło się wydać książkę Sławomira Cenckiewicza „Wałęsa. Człowiek z teczki.” przedstawiającą niezbyt chwalebne epizody z życia superbohatera, który już nawet nie kryje z rzeczywistymi swoimi celami: „Jeśli dadzą dobre odszkodowanie, to zrezygnujemy z prawnego postępowania. Jeśli nie to ja ich zmuszę do tego, nie ma najmniejszych wątpliwości. Już przygotowuję wszystko co uruchomi rozprawę, no i mam nadzieję że nie będzie to 8 lat jak z Wyszkowskim, dlatego, że mamy doświadczenie i poradzimy sobie w krótszym czasie” napisał na swoim blogu. Efekt jest taki, że książka znika z księgarń szybciej niż szynka z komunistycznych delikatesów a co bardziej czuli na spiskowe teorie komentatorzy zaczęli przebąkiwać o możliwości zatrudnienia Lecha Wałęsy w dziale marketingu wydawnictwa, które w ten sposób chciało zwiększyć sprzedaż.

Przykłady sądowych pieniaczy można by mnożyć przypominając choćby szlachetne postaci Adama „odpieprzcie się od generała” Michnika zbulwersowanego określeniem go mianem terrorysty czy Wandy „marszałkini” Nowickiej, której nie podobało się ujawnienie jej pryncypałów z przemysłu aborcyjnego. Swój udział w sądowym biznesie miał też przewodniczący partii i państwa Donald Tusk wkurzony na Jerzego Urbana, który śmiał sobie zrobić z majestatu primaaprilisowe jaja. Chętnych na profity przyznawane przez na wpół ślepą Temidę jest coraz więcej, nie dziwota zatem, że sądy się korkują a zwykły zjadacz chleba utrzymujący je z własnych podatków musi na orzeczenie w duperelowatej sprawie czekać latami. Ostatnimi czasy nawet wspomniany przed chwilą premier Tusk zainteresował się tymi zatorami sprawiedliwości i orzekł, że to wszystko wina Antoniego Macierewicza. Diagnoza jasna, prosta i nie budząca zastrzeżeń a i recepta prosta – wystarczy odebrać wice Kaczyńskiemu prawa obywatelskie by nie mógł swoich roszczeń dochodzić a natychmiast wymiar sprawiedliwości przyspieszy i ludziom zacznie się żyć dostatniej...

Zapraszam do księgarni

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka