Bronisław Komorowski podpisał ustawę o zmianach w OFE, ale jednocześnie odesłał ją do Trybunału Konstytucyjnego. Przyznaję bez bicia, że nie rozumiem takiego postępowania – jeżeli Prezydent miał wątpliwości co do zgodności nowego prawa z ustawą zasadniczą to po co ją podpisywał? Art. 126 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej w punkcie drugim mówi wyraźnie, że „Prezydent Rzeczypospolitej czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji...” - zatem by być w zgodzie ze swoimi obowiązkami powinien dokładnie sprawdzić czy z ustawą jest wszystko w porządku a dopiero potem podpisywać. Niestety, wygląda na to, że Donald Tusk podrzucił Komorowskiemu żabę a ten nie bardzo wiedział co z nią zrobić – postanowił zatem, że ją zje tylko częściowo a resztę podsunie komuś innemu...
Zostawmy jednak Głowę Państwa i jego płaza a zastanówmy się lepiej co się stanie, jeżeli sędziowie Trybunału Konstytucyjnego okażą się niedogrzani i ustawę zakwestionują? Toż przecież cofnięcie jej skutków będzie praktycznie niemożliwe, forsy w Otwartych Funduszach Emerytalnych już nie będzie, w ledwo piszczącym budżecie państwa też nie... klops absolutny i niedosmażony. Ograbionym z oszczędności obywatelom pozostanie wystąpić na drogę sądową, która w żadnym razie nie zagwarantuje sukcesu. Przypomnę, że 18 lipca bieżącego roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że 75-cio procentowy podatek od dochodów nieujawnionych jest również sprzeczny z Konstytucją a Naczelny Sąd Administracyjny trzy miesiące później oświadczył ludziom usiłującym odzyskać bezprawnie zabrane pieniądze, że... wyrok Trybunału nie działa wstecz. I po sprawie. W przypadku OFE może być podobnie, wystarczy, że rząd Donalda Tuska pospieszy się i wyczyści prywatne konta obywateli przed dniem ogłoszenia przez TK wyroku. Majstersztyk można powiedzieć, wina moralna udowodniona ale prawnie wszystko jest w porządku. Czy my już skądś tego nie znamy?
Wariant z sądowym cyrkiem wokół ustawy potwierdził też z rozbrajającą szczerością i uśmiechem głupiego dziecka na twarzy Donald Tusk, który stwierdził, że rząd nie ma żadnego planu awaryjnego na wypadek, gdyby Trybunał Konstytucyjny zakwestionował podpisane właśnie przez Prezydenta zapisy.
Można się oczywiście spierać czy OFE były dobre czy złe, czy ich istnienie miało sens, czy działania mające na celu likwidację (de facto) funduszy służą ubezpieczonym czy może przyniosą im szkodę. Ale nie to jest w tej sytuacji najważniejsze. Koalicja PO-PSL po raz kolejny udowadnia, że prawo obowiązujące w Rzeczpospolitej nie dotyczy władzy, że może ona zrobić co chce bo i tak żadnych konsekwencji z tego powodu nie poniesie. A Prezydent? Cóż, nie on pierwszy i nie ostatni postanowił, zgodnie z wałęsowskim „jestem za a nawet przeciw” umyć ręce – Poncjusz Piłat był, jest i będzie jeszcze przez długi czas wzorem do naśladowania dla wielu polityków. Zwłaszcza tych z gatunku cienkich (nomen omen) Bolków...
Inne tematy w dziale Polityka