Alexander Degrejt Alexander Degrejt
521
BLOG

Jakie czasy taka sztuka czyli kondycja polskiej kultury

Alexander Degrejt Alexander Degrejt Kultura Obserwuj notkę 3

„Krajowy szoł biznes ma twarz narcystycznego celebryty, którego jedynym sukcesem jest zajmowanie się sobą. Polski show biznes zamarzł w bezruchu. Stanął zadowolony w swej autoerotycznej bezmyślności. Tkwi na ściance otoczony fotoreporterami z radosnym poczuciem, że kariera i sukces to jest właśnie to, tu i teraz” - napisał był dla parówkowego portalu niejaki Kuba Wojewódzki. Tak, TEN Wojewódzki, pięćdziesięcioletni nastolatek kpiący ze wszystkiego, robiący sobie jaja ze świętości i obrażający wszystkich dookoła. Nie wiem czy tekst, którego fragment zacytowałem, ma być autobiograficzny, czy może przerośnięty obszczymurek przeszedł jakieś wewnętrzne oczyszczenie, katharsis, po którym przyszła kolej na auto-da-fé, czy też może podczas sylwestrowej zabawy rąbnęła go w łeb jakaś petarda czy inna rakieta i klepki ustawiła we właściwej kolejności? Doprawdy zadziwiająca przemiana, gdybym nie zobaczył to – niczym Tomasz Apostoł – nie uwierzyłbym za żadne skarby świata.

Można kpić z Wojewódzkiego, można się nabijać i traktować go niczym idiotę, ale niestety – napisał prawdę. Polski szołbiznes stanął w miejscu, a raczej w miejscu tańczy jak jakiś szalony derwisz – nie mogąc przestać i zatracając w tym tańcu kontakt z rzeczywistością. Jest to doskonale widoczne podczas wszystkich masowych imprez, czy to sylwestrowych, czy festiwali, czy oficjalnych gal. Wciąż te same twarze, te same piosenki, te same niemalże aranżacje i te same zachwyty konferansjerów – kto raz był widział już wszystko. Maryla Rodowicz, Krzystof Krawczyk, Budka Suflera, Big Cyc, Doda, Lady Pank, Krzysztof Ibisz, Magda Mołek, Kuba Wojewódzki... tak, Wojewódzki mimo całej swojej napinki ten szalony taniec też tańczy kręcąc się z coraz większą prędkością, mimo której i tak nie jest w stanie wyskoczyć z krótkich gaci. Jak wszyscy przeze mnie wymienieni, całe to towarzystwo wzajemnej adoracji żyjące doskonale z tantiem i państwowych dotacji. Jeżeli do tego dorzucimy twórców kinowych „przebojów” takich jak Andrzeja Wajda, Władysław Pasikowski i Agnieszka Holland (która to bąka ostatnio w towarzystwie puściła i z miejsca poczęła szukać winnego dyskomfortu, jaki odczuł jej narząd powonienia) oraz teatralnych artystów pokroju Jana Klaty czy Ewy Wojciak to będziemy mieli doskonały obraz polskiej kultury tkwiącej w marazmie acz doskonale żyjącej za pieniądze wyrwane nam z kieszeni w ramach podatkowego przymusu.

I tutaj właśnie tkwi i śmierdzi pogrzebany pies. Dopóki ktoś nie wpadł na pomysł by sztukę (szeroko rozumianą) dotować z publicznych pieniędzy artyści, jeśli chcieli żyć na jako takim poziomie, musieli coś sobą reprezentować, musieli zachęcić odbiorcę by zechciał wydać swoje ciężko zarobione pieniądze na coś, bez czego mógłby się spokojnie obejść. I sztuka kwitła, bo ludzie majętni w większości przypadków nie mieli w głów nawalonych kretyńskimi teoriami, potrafili odróżnić piękno od brzydoty, muzykę od kakofonicznego hałasu, sztukę od tandetnej prowokacji. Niestety, w pewnym momencie o tyk, który artysta na swoich dziełach zarobi, a który będzie musiał uprawiać sztukę w ramach drogiego hobby zaczęli decydować państwowi urzędnicy kierując się przy tym sobie tylko wiadomymi kryteriami. I nagle zaroiło się od dzieł, które porażają brzydotą zamiast porywać pięknem, obrażają zamiast prowokować do refleksji, brzydzą zamiast zachwycać. Gdyby Wyspiańskiemu, Chopinowi, Matejce, Mickiewiczowi czy Prusowi przyszło żyć w naszych czasach bez wątpienia zostaliby zmuszeni do zamknięcia swoich talentów w szufladach i podjęcia się jakiejś przyziemnej roboty by zarobić na chleb. No ale im do głowy by nie przyszło, że można polską flagę wsadzić w psie gówno, przybić genitalia do krzyża czy wyzwać papieża od męskich organów płciowych.

Jakie czasy taka sztuka, drodzy moi mili kochani, jacy mecenasi tacy artyści. Jedyny kłopot w tym, że – uderzmy w pierś się – to my jesteśmy tymi mecenasami, bo to my przecież dajemy pieniądze by mogli oni tworzyć w spokoju nie martwiąc się o przeżycie. A że o tym, komu te pieniądze damy decydować nie możemy? Cóż, demokracja nie jest może najdoskonalszym z ustrojów, ale na pewno jest najsprawiedliwszym – nikt w demokracji nie dostaje lepszych przedstawicieli niż na to zasługuje...

Zapraszam do księgarni

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Kultura