Postawiłem kiedyś kontrowersyjną tezę – nie ja pierwszy i nie ostatni, nie poczuwam się do praw autorskich – że polscy urzędnicy istnieją tylko po to, by czyścić pole z konkurencji dla zachodnich koncernów i sieci handlowych. Zwłaszcza urzędnicy skarbowi, którzy za punkt honoru biorą sobie udowodnienie przedsiębiorcom, że są przestępcami i doprowadzenie ich firm do bankructwa. Wiele pomyj się na mnie wylało, tłumaczono mi jak dziecku, że to nie pracownicy państwowych urzędów są winni ale prawo, którego oni muszą ściśle przestrzegać a sami go przecież nie uchwalali. Nie przyjmowałem takiego wyjaśnienia do wiadomości uparcie powtarzając, że głupie prawo nie tłumaczy złej woli i złośliwości, ale nie docierało – każdy zostawał przy swoim zdaniu zgrzytając zębami.
A dziś dostałem kolejny dowód na to, że racja jest po mojej stronie.
W 2011 roku do zamojskiej firmy Nexa zajmującej się sprzedażą sprzętu elektronicznego i gospodarstwa domowego wkroczyli przedstawiciele Urzędu Kontroli Skarbowej. Chodziło o zwrot podatku VAT w wysokości trzydziestu milionów złotych. Kwota niebagatelna, fiskus miał prawo sprawdzić czy wszystko jest w porządku, ba!, miał nawet taki obowiązek. Nie byłoby się o co czepiać gdyby nie dwa fakty. Po pierwsze firmie od razu zablokowano konta uniemożliwiając jej praktycznie prowadzenie działalności, a po drugie kontrole trwają do dnia dzisiejszego choć zmieniła się kwota o jaką się urzędnikom rozchodzi – w chwili obecnej jest to prawie szesnaście milionów złotych. W ciągu tych trzech lat kontrolerzy nie udowodnili właścicielom firmy żadnych machinacji, żadnego oszustwa, nawet żadnych pomyłek, byli za to bardzo skuteczni w sprowadzeniu uch do poziomu bruku.
Trzy lata temu, kiedy urzędnicy wzięli ją na swój celownik, Nexa zatrudniała 174 ludzi i była prężnie rozwijającym się przedsiębiorstwem. A dziś? „Ciągniemy resztkami sił. Oprócz mnie są tu jeszcze dwie pracownice. Otrzymujemy od kontrahentów zamówienia, zapytania o sprzęt, ale nie jesteśmy w stanie ich zrealizować. Gdybym był winny, to po takim czasie już bym siedział. Chyba jeden z kontrolerów wziął sobie za punkt honoru zniszczenie mojej firmy i zrobienie ze mnie przestępcy podatkowego.” - powiedział dziennikarzowi Gazety Wyborczej Stanisław Kujawa, prezes firmy. Zdesperowany złożył w prokuraturze doniesienie o podejrzeniu popełnienia przez urzędników skarbowych przestępstwa – jego zdaniem kontrole były bezzasadnie przedłużane, kontrolerzy poświadczali w dokumentach nieprawdę a kierownictwo UKS wywierało na nich naciski by firmę pogrążyć. Prokuratura jednak sprawę umorzyła nie dopatrując się znamion czynu zabronionego. Jadwiga Nowak, szefowa lubelskiej Prokuratury Rejonowej Północ powiedziała co następuje: „Zebrano obszerne dowody w sprawie. Przesłuchania świadków i analiza dokumentów nie potwierdziły, że kontrolerzy mieli poświadczyć nieprawdę. Nie ma też dowodów, że ktoś na kontrolerów naciskał. Nie potwierdzono też, żeby przedłużenie kontroli było wynikiem czynników pozamerytorycznych”. Co do nacisków i poświadczania nieprawdy być może pani prokurator ma rację, jednak kontrola trwająca trzy lata ma – jej zdaniem – wynikać jedynie z „czynników merytorycznych”? No bez jaj, bardzo proszę...
Niedawno na językach wszystkich był film „Układ zamknięty” przedstawiający los krakowskich przedsiębiorców, z których państwowe organa z szefem Urzędu Skarbowego i prokuratorem na czele zrobiły przestępców pozbawiając ich dorobku całego życia. Film oparto na autentycznych wydarzeniach choć wielu widzom wydaje się, że to tylko reżyserska wizja jakiegoś kraju w Europie Środkowej, całkiem nie mająca odbicia w rzeczywistości. Przykład zamojskiej firmy pokazuje, że prawda zawarta w obrazie Ryszarda Bugajskiego to tylko niewielki wycinek tego, co nas otacza i powinien on być raczej początkiem serii. Niestety raczej się na to nie zanosi, zwłaszcza, że kontynuacja może być ryzykowna dla samych twórców – Mrosław Piepka, jeden ze scenarzystów, ujawnił, że od bardzo wysokiego przedstawiciela władzy otrzymał ostrzeżenie by filmu lepiej nie kręcić. Wcale mnie to nie dziwi, prawda – zwłaszcza taka – bywa niewygodna. Przecież Polska ma się jawić jako kraj prężnie się rozwijający, jeden z europejskich gospodarczych tygrysów a nie przeżarta korupcją bananowa republika, gdzie urzędnik państwowy jest równy Panu Bogu i od jego decyzji oraz dobrego humoru zależy los uczciwych ludzi.
Inne tematy w dziale Polityka