Niechęć Donalda Tuska i jego wesołej kompanii do postawienia Antoniego Macierewicza przed sejmową komisją śledczą jest całkowicie zrozumiała – oni zwyczajnie boją się powstania nowej, świeckiej tradycji nakazującej rozliczanie rządzących za ich dokonania. Nie dziwi też parcie opozycji, zwłaszcza Twojego Ruchu, do jej utworzenia – Janusz Palikot zdaje sobie doskonale sprawę, że taka komisja mogłaby wykreować jego przedstawicieli w niej zasiadających na gwiazdy, dokładnie tak samo jak komisja Rywina zrobiła to w przypadku Zbigniewa Ziobro czy Jana Rokity. Niestety, w naszym uciemiężonym kraju instrumenty takie jak komisja śledcza czy Trybunał Stanu nie służą ujawnianiu prawdy ale politycznej kreacji i niszczeniu przeciwnika. W dodatku wcale nie trzeba ich używać, wystarczy sama groźba i stwierdzenie, że gdyby delikwent (w naszym przypadku Macierewicz) nie miał nic do ukrycia to sam by poparł postawienie własnej osoby przed komisją, Trybunałem czy nawet prokuratorem. Absurd, ale niestety lud pracujący łapie się na takie sztuczki – i o to właśnie chodzi.
Przyznaję bez bicia, że ja też się łapię. W normalnych warunkach byłbym zwolennikiem powołania komisji śledczej, która raz na zawsze wyjaśniłaby wszystkie niedomówienia i niejasności jakie pojawiły się wokół likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych i weryfikacji żołnierzy w nich służących. Ba, powiem więcej narażając się zapewne środowiskom zbliżonym do PiS, dla których Antonii Macierewicz jest kimś w rodzaju żywego świętego – gdyby warunki były normalne, gdybym miał pewność, że do komisji zostaną powołani ludzie na wskroś uczciwi i nie kierujący się w swojej pracy politycznymi sympatiami bądź antypatiami a ona sama da gwarancję odkrycia prawdy byłbym skłonny zgodzić się z twierdzeniem, że unikający jej mają coś do ukrycia. Cały kłopot w tym, że nie chodzi o żadną prawdę ale o zniszczenie jedynej liczącej się partii, która daje nadzieję na odsunięcie od koryta cwaniaczków, hochsztaplerów i wszelkiej maści lewaków dążących do rozpieprzenia polskiego narodu, do zniszczenia jego tożsamości i roztopienia go w europejskiej masie. Nie wątpię, że na ich miejscu posadzi własnych, jednak co do jednego mam pewność – nie będą to multikulturalni postępacy ani internacjonaliści głoszący konieczność wyrzeczenia się przez Polaków polskości.
Najgorsze jest to, że intryga uknuta przez Janusza Palikota może się udać. Szef Twojego Ruchu doskonale zdaje sobie sprawę, że pomysł powołania komisji w sejmie przepadnie, ale dzięki niemu może uderzyć w obydwie największe partie i podnieść swoje notowania przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. I o to właśnie, a nie o jakąś mityczną prawdę czy domniemane Macierewiczowe przestępstwa, się rozchodzi. Jeżeli gabinet osobliwości Palikota występujący pod szyldem Europa Plus (czterdzieści procent) przekroczy pięcioprocentowy próg wyborczy i posadzi na brukselskich stołkach ze trzech swoich przedstawicieli to zyska doskonałe otwarcie przed wyborami krajowymi, najpierw samorządowymi, potem prezydenckimi i wreszcie najważniejszymi – parlamentarnymi. O tym, że chodzi jedynie o plan minimum czyli przekroczenie progu świadczy chociażby ułożenie list wyborczych – teoretycznie zastosowano w nich parytety i zasadę suwaka, ale w praktyce kobiety oraz Anna Grodzka vel Krzysztof Bęgowski dostały jedynki w okręgach, w których nie mają najmniejszych szans na sukces. Miejsca teoretycznie biorące (teoretycznie) podzielili między siebie Siwiec, Kwiatkowski, Kalisz i Hartman, którym uderzenie w Macierewicza ma zapewnić rozpęd pozwalający wskoczyć na stołki eurodepów.
Jedyną rozsądną strategią jaką może w tej sytuacji przyjąć PiS jest milczenie, które zapewni święty spokój. Niech bitwa się rozgrywa pomiędzy Palikotem a Tuskiem, Prawo i Sprawiedliwość biorąc w niej udział niczego nie zyska a stracić może bardzo dużo. A kiedy będzie już po wszystkim i politycy Twojego Ruchu nie będą mogli w żaden sposób przyczepić się do Antoniego Macierewicza i oskarżyć go, że bronił się rękami i nogami bo wie, że jest winny. Więcej, będzie mógł on (Macierewicz) rozłożyć bezradnie ręce i powiedzieć, że ma czyste sumienie i było mu obojętne czy komisja powstanie czy też nie a nie angażował się w dyskusję na jej temat bo szkoda mu było tracić swój cenny czas – ma ważniejsze rzeczy na głowie niż pierdoły wymyślane przez oberbłazna Palikota.
Inne tematy w dziale Polityka