Alexander Degrejt Alexander Degrejt
2132
BLOG

Świątynia Opatrzności czyli kasa, Misiu, kasa...

Alexander Degrejt Alexander Degrejt Polityka Obserwuj notkę 54

Sojusz Lewicy Demokratycznej (de domo Polska Zjednoczona Partia Robotnicza) złożył na ręce Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdana Zdrojewskiego. Poszło o sześć milionów złotych polskich jakie ten przekazał Archidiecezji Warszawskiej w charakterze dotacji celowej na Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego przy Świątyni Opatrzności Bożej. Dariusz Joński napisał nawet, że może być to działanie „na szkodę interesu publicznego”. Nie bardzo rozumiem na czym ta szkoda miałaby polegać, dotowanie muzeów jest jedną dziedzin, jaką ministerstwo kierowane przez Zdrojewskiego zajmuje się ustawowo, podobnie jak dotowanie sztuki – a tutaj towarzysze z sojuszu żadnych szkód dla interesu publicznego nie widzą, profanacja krzyża w Centrum Sztuki Współczesnej wrażenia na nich nie zrobiła, podobnie jak obrazoburcze przedstawienie Klaty czy „dzieła” Doroty Nieznalskiej. Nie przeszkadza im też finansowanie z podatniczej krwawicy renowacji pomników armii sowieckiej (czterech śpiących) czy feministycznych performensów p.t. „Dni cipki”. No, ale tutaj linia ideologiczna jest słuszna (jedynie), godna (pogardy) i sprawiedliwa (społecznie)...

Dotacja wkurzyła też lewicowych dziennikarzy-celebrytów, którzy nie mogli przecież nie skorzystać z okazji puszczenia publicznego bąka dającego im okazję do narzekania na smród. „Szanuję i lubię ministra Zdrojewskiego, ale uważam, że urzędnik państwowy powinien chodzić w garniturze, a nie w komży. A jak się decyduje, to niech zbiera na tacę, a nie wyciąga pieniądze ludziom z portfela” - grzmiał na antenie radia TOK FM Tomasz (ciągle na żywo) Lis. No cóż, ja nie szanuję i nie lubię Lisa i uważam, że dziennikarz powinien przekazywać prawdę a nie partyjną propagandę. A jak się decyduje, to niech swoją pensję bierze z członkowskich składek a nie wyciąga ludziom z portfela. Co do komży, garnituru czy innych elementów garderoby to jestem mniej wymagający, jeżeli mu się spodoba może występować nawet w pokutnym worze albo krótkich gaciach i czerwonej chuście na szyi.

Lisowi wtórował Jacek Żakowski. „Do jasnej cholery, dlaczego ciągle z budżetowych pieniędzy mamy wydawać coraz więcej na działanie Kościoła katolickiego?” - pytał. No cóż, wydaje mi się, że z tego samego powodu dla którego mamy wydawać coraz więcej na dżender stadis, równościowe przedszkola, feminoteki, hucpy z morzełem i inne lewackie pomysły. Swoje trzy grosze musiała też, oczywista oczywistość, dołożyć redaktor(ka) Agnieszka Wołk-Łaniewska: „Fascynuje mnie głęboka hipokryzja ludzi, którzy uważają, że państwo powinno utrzymywać Kościół, ale nie mają odwagi powiedzieć tego otwartym tekstem i tłumaczą, że to na muzeum. Rozczulające”. No cóż, mnie fascynuje hipokryzja (równie głęboka) tych, którzy uważają, że państwo powinno finansować dżenderyzm i zamiast powiedzieć to otwartym tekstem tłumaczą, że to nauka. Nie, nie rozczulające. Żałosne. Syndrom źdźbła i belki widoczny jak na dłoni (tłumaczę dla nieobeznanych z biblią: taka filozofia Kalego sprzed dwu tysięcy lat).

Uwaga, będzie teraz wtręt ideologiczny. Osobiście uważam, że sztuka, kultura, ideologia i tak dalej w ogóle nie powinny być dotowane z podatków a poddane osądowi ludu pracującego miast i wsi. Ktoś chce by jego dziecko było poddane dżenderowej indoktrynacji – niech za to zapłaci. Inny życzy sobie muzeum Jana Pawła II – niech wysupła kasę na bilet wstępu. Jakaś panienka zafascynuje się dniami cipki – proszę bardzo, niech wyłoży szmal na ich organizację. Proste, logiczne i nie budzące sprzeciwu. No tak, idea szlachetna, ale...

… deficytowa!

A przecież nie chodzi o to, by przekonać tłumy do słuszności postulatów ale o szmal, o żywą gotówkę pakowaną do własnej kieszeni...

Zapraszam do księgarni

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (54)

Inne tematy w dziale Polityka