Alexander Degrejt Alexander Degrejt
995
BLOG

Igrzyska Majchrowskiego czyli po nas choćby potop

Alexander Degrejt Alexander Degrejt Polityka Obserwuj notkę 11

Prezydent Jacek Majchrowski zaproponował przeprowadzenie referendum w sprawie organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Krakowie w roku 2022. Jak zaznaczył na antenie RMF FM „Referendum, które zaproponowałem, to sposób na wzmocnienie poparcia dla igrzysk. Nie wierzę, żeby mieszkańcy Krakowa w referendum powiedzieli 'nie'”. Interesująca interpretacja, ja dotąd byłem przekonany, że referendum służy wyrażeniu woli przez Naród albo, w przypadku referendum lokalnego, przez mieszkańców regionu a nie celom propagandowym. No ale cóż, formacja którą reprezentuje (SLD de domo PZPR) ma już w swojej tradycji podobne działania, by wspomnieć chociażby o słynnym „3x tak” umacniającym i utrwalającym władzę ludową w naszym uciemiężonym kraju. A tradycja, jak wiadomo, rzecz święta...

Ale to tylko drobny szczegół, którym tak naprawdę nie warto się przejmować. Prezydent Majchrowski przekonuje, że argumenty przeciwko organizacji zimowych igrzysk w Grodzie Kraka to idiotyzm bo „... że wiele inwestycji to nie Kraków będzie budować. (…) Za tor bobslejowy zapłaci np. rząd”. Ładnie, ale w takim razie referendum powinno być nie lokalne ale ogólnopolskie, bo za to by Kraków mógł błysnąć i wypromować się organizacją imprezy zapłacimy my wszyscy z pieniędzy przemocą zabieranych nam przez państwo pod postacią podatków. Argumentacja Majchrowskiego jest powalająca - „Krakowianie, nie bójcie się, to nie wy zabulicie za fanaberię ale Ślązacy, Wielkopolanie, Kaszubi, Mazowszanie...”. Powalająca i – jeżeli wierzyć stereotypowemu przedstawieniu mieszkańców Małopolski jako „Centusiów” - doskonale przygotowana...

Nadal jednak to nie wszystko. Otóż Jacek Majchrowski w tym samym wywiadzie powiedział: „Poza tym część obiektów, które powstaną na igrzyska, będzie można potem rozebrać”. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Myślenie godne nieodrodnego syna partii – matki: przed wizytą sekretarza pomalujemy trawę na zielono, a potem to niech ją nawet szlag trafi, potrzebna już nie będzie. A że na farbę forsę się wyda bez sensu zupełnie to nic, nie nasza forsa to i strata nie nasza – dla nas tylko zysk, zapłacą inni.

Inni, czyli my wszyscy. Tak, za fanaberie polityków, miłościwie nam panujących włodarzy z bożej łaski to my właśnie bulimy ciężkie pieniądze, które moglibyśmy przeznaczyć na polepszenie własnego bytu czy na realizację swoich prywatnych fanaberii. Niestety, oni zawsze wiedzą lepiej od nas co zrobić z pieniędzmi, na które nie muszą zapierniczać w pocie czoła, których nie muszą pięć razy obrócić w dłoni zanim zdecydują się je wydać. I tak na okrągło, byle przed wyborami zabłysnąć czymś, pokazać swoją potęgę i moc a potem? Kto by się tym przejmował, po nas to choćby potop...

Zapraszam do księgarni

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka