„Musimy przekonać Polaków, że ci, którzy przekreślają Unię Europejską – chcą ją osłabić albo porozbijać – oni de facto zwiększają to zagrożenie, które może płynąć ze Wschodu” - powiedział był premier Donald Tusk, po czym dodał - „Musimy być możliwie silni, żeby i Polska i Europa była bezpieczna. Wiemy o tym – ja wiem to na sto procent, że bezpieczeństwo Polski zależy od siły całej wspólnoty europejskiej i poziomu jej integracji”. Mówiąc krótko – zdaniem szefa polskiego rządu będziemy bezpieczni kiedy nasza państwowość roztopi się w supertworze zarządzanym z Brukseli, kiedy staniemy się częścią nowego Sojuza, różniącego się od tego dawnego tylko kolorem flagi i nazwą.
Trudno w słowach Tuska nie wyczuć szantażu – albo dobrowolnie zrezygnujemy z suwerenności na rzecz Unii Europejskiej, albo przyjdzie Putin i nas zje, czyli zabierze nam tę suwerenność bez pytania wcielając do swojego imperium. Jesteśmy słabi, biedni, nieporadni, nie mamy wyboru, musimy złożyć hołd lenny zachodnim mocarzom jeżeli nie chcemy by wschodni tyran przyszedł i wziął sobie bez pytania naszą ziemię, kobiety i zegarki. Można by się w tym miejscu zapytać kto do tej naszej słabości, biedy i nieporadności doprowadził? Kto rozwalił armię, zniszczył przemysł, zadłużył nas ponad wyobrażalne normy i uzależnił od unijnych zastrzyków? I wreszcie kto stopniowo ograniczał polską suwerenność podporządkowując prawo stanowione przez „przedstawicieli narodu” normom płynącym z brukselskiej centrali? Można by, tylko po co? Kto chce bez trudu sobie na te pytania sam odpowie...
Putinowska agresja na Wschodniej Ukrainie i aneksja Krymu spadły Donaldowi Tuskowi niczym gwiazdka z nieba aż czasem się zastanawiam, czy się panowie nie umówili. Toż przecież tylko dzięki sytuacji na wschodzie może on (Tusk) budować wizerunek Platformy Obywatelskiej jako partii bohaterskiej, stojącej na drodze rosyjskiemu imperializmowi i prowadzącej samotną walkę ze smokiem. Wizerunek oparty na strachu, ale przez to skuteczny, siły tego uczucia nie sposób podważyć. Nic to, że wizerunek ten ukradła Platforma PiS-owi, nic to, że kiedy prezydent Lech Kaczyński ostrzegał przed Rosją był przez tych samych polityków, którzy dzisiaj straszą Putinem wyśmiewany i przedstawiany jako oszołom. Nic to, czasy się zmieniły i mądrość etapu głosi inne prawdy, do których trzeba się dostosować.
Że Tuskowa retoryka jest kompletnie od czapy nikomu myślącemu tłumaczyć chyba nie trzeba. Przede wszystkim bezpieczeństwo nie jest związane z paktem gospodarczym – a takim w założeniu jest Unia Europejska – ale z sojuszem wojskowym, czyli NATO. Donald Tusk bezczelnie odwraca pojęcia licząc na to, że ciemny lud to kupi. Po drugie zaś wystarczy spojrzeć na reakcję Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii by dojść do jedynego możliwego wniosku, że Unia nie jest w stanie nas przed niczym obronić a w sytuacji krytycznej bez żalu odda Kraj Przywiślański Putinowi (bądź jego następcy) w imię niezadrażniania stosunków i dalszej owocnej współpracy handlowej. Jedyną gwarancją naszego bezpieczeństwa jest umacnianie własnej pozycji i zacieśnianie stosunków i sojuszy nie z jakimś ponadnarodowym tworem, ale z konkretnymi państwami – naszymi sąsiadami będącymi w podobnej sytuacji i ze Stanami Zjednoczonymi jako naturalnej przeciwwagi dla Rosji. Wszystko to rozwalił platformiany rząd, który teraz próbuje nas straszyć i stawiać siebie w pozycji jedynego sprawiedliwego obrońcy uciśnionych.
Już za dwa tygodnie eurowybory, premier Tusk i jego kamraci szykujący się do położenia łapy na eurodepowskich dietach będą straszyć złym Władimirem i snuć przerażające wizje, które spełnią się bez wątpienia jeżeli naród zagłosuje niesłusznie wybierając patriotycznych oszołomów. Ale – mogę się założyć o każde pieniądze – już 26 maja ta retoryka się zmieni i znowu okaże się, że nasze stosunki z Moskwą nigdy nie były takie dobre, że Rosjanie to nasi przyjaciele a prezydent Putin na powrót stanie się wielkim mężem stanu, człowiekiem życzliwym i przychylnie na nas spoglądającym.
A potem? Cóż, potem kolejne wybory, kolejna zmiana i nowa mądrość etapu – tym razem, jestem o tym przekonany, ukazująca Donalda Tuska i jego partię jako dbającą o nasze interesy na międzynarodowym forum i przedstawiająca Polskę pod rządami Platformy jako raj na ziemi, który za wszelką cenę należy obronić przed prawicowym szatanem. Stał się premier z liberała socjalistą, ze zwolennika niskich podatków dbającym o biednych Janosikiem, co zatem stoi na przeszkodzie by ujął w dłoń miecz ognisty i został strzegącym Edenu aniołem? To przecież tylko słowa, które nic nie kosztują i nie wymagają żadnego wysiłku. A że za nimi nie idą żadne działania? A kogo to obchodzi, lud jest głupi, lud uwierzy. I zaraz zapomni...
Inne tematy w dziale Polityka