Alexander Degrejt Alexander Degrejt
1735
BLOG

Bóg nie jest urojeniem. Złudzenie Dawkinsa

Alexander Degrejt Alexander Degrejt Kultura Obserwuj notkę 62

„Bóg nie tylko nie umarł – jak to przedwcześnie ogłosił niemiecki filozof Nietzsche – ale wręcz nigdy dotąd nie wydawał się tak żywy” - to zdanie ze wstępu książki napisanej przez małżonków McGrath „Bóg nie jest urojeniem. Złudzenia Dawkinsa” jest jej kwintesencją i opisem czasów, w których przyszło nam żyć. Wbrew pesymistycznym wizjom snutym przez ludzi przerażonych kroczącym, niezwykle hałaśliwym i agresywnym ateistycznym marszem przez instytucje religia, a zwłaszcza chrześcijaństwo, przeżywa swój renesans. Coraz więcej ludzi poszukuje Absolutu widząc marność świata budowanego bez wartości, świata, który miał całkowicie ze swojej przestrzeni wyrugować Boga zastępując go kultem ludzkiego rozumu i wyhodować „nowego człowieka” nie potrzebującego żadnego odniesienia, żadnej obiektywnej prawdy. Rozum ma być bogiem tego nowego człowieka – ten sam rozum, którego niedoskonałość i marność rzuca się w oczy bardziej niż kiedykolwiek przedtem.

Na bazie tego kultu wyrósł Richard Dawkins, człowiek, który przyjął sobie za cel zniszczenie religii w ogólności a chrześcijaństwa w szczególności: „Założony przeze mnie cel tej książki zostanie osiągnięty, jeśli każdy religijny czytelnik, przeczytawszy ją pilnie od deski do deski, stanie się ateistą” - napisał o swoim „Bogu urojonym” nawet przy tym nie zauważając, że sam stał się misjonarzem a głoszony przez niego ateizm przyjął wszystkie niemal cechy wiary religijnej. „Bóg nie jest urojeniem. Złudzenia Dawkinsa” to polemika nie tylko z dziełem najwyższego kapłana ateizmu ale i (a może zwłaszcza) z jego postawą – autorzy zarzucają mu, że – mimo iż jest cenionym naukowcem i profesorem oksfordzkiego uniwersytetu – w jego dziele jest zadziwiająco mało rzeczowej analizy naukowej a roi się ona od pseudonaukowych spekulacji i dogmatyzmu: „Dawkins głosi kazanie do nienawidzących Boga chórów, wyraźnie oczekując od nich delektowania się jego retorycznymi fajerwerkami”. Książka jest odpowiedzią na to kazanie, odpowiedzią ukazującą miałkość użytych przez Dawkinsa antyreligijnych argumentów i obnażającą wszystkie manipulacje, których się dopuścił w imię szerzenia swojej ateistycznej wiary. A że została napisana przez profesorów tegoż samego co on uniwersytetu jest odpowiedzią konkretną i druzgoczącą cały wywód „papieża ateizmu”. Zwłaszcza, że jest to odpowiedź logiczna, zawierająca argumenty zamiast dogmatów i pozbawiona jakiejkolwiek agresji skierowanej przeciwko interlokutorowi.

Główną tezą lansowaną przez Dawkinsa w „Bogu urojonym” jest tak głosząca, że „Bóg jest psychopatycznym zbrodniarzem wymyślonym przez szalonych, otumanionych ludzi” a sama wiara „jest złem przez to, i dokładnie przez to, że nie wymaga uzasadnień i nie toleruje sprzeciwu”. Dawkins z góry określa wszystkich ludzi wierzących jako chorych psychicznie i dotkniętych urojeniami – nie zauważając przy tym, że sam staje się nie znoszącym sprzeciwu fundamentalistą. Okazuje się, że to właśnie on ma urojenia na punkcie religii a nie ludzie głęboko w Boga wierzący. Chodzi mu oczywiście o to by religię ośmieszyć a ludzi religijnych przedstawić w jak najgorszym świetle – czy to wariatów, czy to niedojrzałych, wręcz infantylnych, wierzących w zabobony tak jak dzieci wierzą w Świętego Mikołaja czy krasnoludki. Nie zastanawia się jednak – bo nie pasuje to do jego tezy – że wielu ludzi, w tym poważni naukowcy i cenione autorytety, zaczęło w Boga wierzyć w wieku dojrzałym! Nagle zgłupieli? Coś im się przestawiło w łepetynie i cofnęli się mentalnie do wczesnego dzieciństwa? A może – tego autor „Boga urojonego” też pod rozwagę wziąć nie chce – ta ich wiara, to nawrócenie nie jest wynikiem zabobonu ale wielu lat przemyśleń i doświadczeń czysto empirycznych?

Twierdzi Dawkins, że religia już dawno zniknęłaby z tego świata gdyby przestać ją wtłaczać do dziecięcych głów podatnych na indoktrynację i gotowych uwierzyć we wszystko – jak choćby we wspomnianego Świętego Mikołaja właśnie. Posuwa się nawet do stwierdzenia, że nauka religii jest molestowaniem! A równocześnie sam chciałby w te dziecięce głowy wpychać własną, ateistyczną ideologię i swoje dogmaty – podobny eksperyment przeprowadzono w stalinowskiej Rosji, przerwano pokoleniowy ciąg, zwalczano religię w najokrutniejszy sposób posuwając się do skrajnie bestialskich metod i... i nic. Nie udało się religii zniszczyć, dziś Rosja należy do najbardziej religijnych krajów w Europie a jedynym skutkiem dawkinsowych metod były miliony ofiar reżimowych represji. Richard Dawkins postuluje powrót do tego systemu co świadczyć może jedynie o tym, że to on ma urojenia a nie ludzie wierzący. Alister i Joanna McGrath punkt po punkcie rozbijają tezy Dawkinsa i udowadniają, że jest on skrajnym fundamentalistą a jego retoryka wcale nie opiera się na naukowej argumentacji i udowadnianiu tez, ale na przeświadczeniu o jedynej słuszności głoszonych poglądów i uznaniu, że ewentualnych polemistów za idiotów, z którymi nie warto rozmawiać. Zresztą zapewnienia autora „Boga urojonego”, że chciałby on trafić do ludzi wierzących i zrobić z nich ateistów to kłamstwo, bo w rzeczywistości jego książka jest skierowana do wojujących ateistów, osobistych wrogów Pana Boga, ma być dla nich podręcznikiem takim jak dla zwolenników Hitlera był „Mein Kampf” a samego Dawkinsa ma wykreować na proroka ateizmu, swoistego guru czy wręcz mesjasza.

W książce „Bóg nie jest urojeniem. Złudzenia Dawkinsa” autorzy udowadniają też, że naczelny teolog wojującego ateizmu celowo wyszukuje najbardziej kontrowersyjne wypowiedzi czy pisma ludzi wiary by ich zdyskredytować a tę wiarę ośmieszyć i wykazać, że jest ona szaleństwem. Ale gdybyż tylko... Czytelnik dostaje czarno na białym dowód, że Dawkins nie sprawdza źródeł i pisze bzdury (by nie rzec, że celowo kłamie) – twierdził na przykład, że Tertulian (III w.) wypowiedział zdanie: „W to jak najbardziej należy wierzyć, gdyż jest to absurdalne” - Alister McGrath udowodnił mu, że Tertulian nigdy podobnych słów nie powiedział zatem opieranie się na nich celem udowodnienia religijnego zidiocenia jest z gruntu nieuczciwe. Takich kwiatków jest w „dziele” Dawkinsa więcej co autorzy polemiki wykazują skrupulatnie i punkt po punkcie. Przeczytanie jej, poza wiedzą i bronią do walki z wojującymi ateistami (czy to w świecie realnym czy w internecie) daje czytelnikowi jeszcze jeden bonus – kawał dobrej zabawy, bo w miarę lektury okazuje się, jak śmieszne są dogmaty stawiane w ateistycznej biblii.

- - - - - - - - - -

Książka dostępna tutaj: Alister i Joanna McGrath "Bóg nie jest urojeniem. Złudzenie Dawkinsa"

Zapraszam do księgarni

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (62)

Inne tematy w dziale Kultura