Allchemik Allchemik
649
BLOG

Łódź znika, magistrat przyklaskuje.

Allchemik Allchemik Gospodarka Obserwuj notkę 3

Nie minął tydzień od uznania Piotrkowskiej wizytówką kraju a już mamy wyniki kolejnego ciekawego sondażu.

Łódź najbardziej zaniedbanym miastem 

Dzięki internautom Łódź po raz drugi zajęła pierwsze miejsce w konkursie na wyjątkowe miasto. Tym razem jednak nie na najpiękniejsze miejsce w Polsce, ale na najbardziej zaniedbane miasto. Konkurs przeprowadził portal Wirtualna Polska. Tuż za Łodzią znalazły się Bytom i Wałbrzych, a na 9. miejscu uplasował się Piotrków.

W środę, 3 sierpnia, serwis turystyka.wp.pl. zadał internautom pytanie: "Które polskie miasto jest według Ciebie najbardziej zaniedbane?". - Swoje opinie ze zdjęciami, przesyłali do nas przez kilka godzin. W ankiecie więzło udział pięciuset czytelników serwisu - mówi Magdalena Zmorzyńska, specjalista ds. PR w Wirtualnej Polsce. - Łódź zdobyła w sondzie najwięcej głosów, dwa razy więcej niż Bytom, który zajął drugie miejsce.

Chociaż wp.pl zaznacza, że nie można mówić o reprezentatywności wyników, bo sondaż miał jedynie zwrócić uwagę mieszkańców i władz na istniejący problem, z wynikami głosowania zgodzili się także użytkownicy portalu Facebook. O ile drugie miejsce Bytomia w rankingu poparły 154 osoby, o tyle Łodzi jak aż 446 użytkowników Facebooka.

Łodzianka, która zgłosiła swoje miasto do rankingu serwisu turystyka.wp.pl, podkreśliła, że wizerunkiem Łodzi jest zdewastowane i nieodnawiane od lat ścisłe centrum tuż przy ul. Piotrkowskiej. - Wpływ na ten stan ma brak planu zagospodarowania miasta oraz kontynuacja peerelowskiej polityki zasiedlania tego rejonu ludźmi z marginesu - pisze internautka z Łodzi.

Wyniki konkursu są o tyle zaskakujące, że 26 lipca ul. Piotrkowska została wybrana przez internautów jako najpiękniejsze miejsce w Polsce. Dzięki temu zdjęcia łódzkiego deptaku jako pierwsze zostaną zamieszczone w polskiej wersji Street View na portalu Google. Wówczas zwycięstwem szczyciły się władze miasta i wydział promocji. Co teraz?

- Zwycięstwo w konkursie na najbardziej zaniedbane polskie miasto nie zależy od jakości promocji. Nawet jakbyśmy promowali Łódź jako najładniejsze i najładniej pachnące miasto, to wystarczy że turysta wybierze się na Dworzec Fabryczny i od razu zderzy się z rzeczywistością - mówi Bartłomiej Wojdak, dyrektor Wydziału Promocji. W środę ekipa Google'a stawi się w Łodzi i zaprezentuje samochód oraz rower, z których robione będą zdjęcia ul. Piotrkowskiej. Nie jest jednak jeszcze znany termin sesji.

Po raz kolejny muszę nie zgodzić się z Panem Wojdakiem. Jeśli działania jego wydziału polegają właśnie na kreowaniu kontrastów między rzeczywistością a zewnętrzną promocją to wydział ten można by z powodzeniem zamknąć, a pieniądze przeznaczyć na coś pozytywnego, na wewnętrzną promocję miasta, bo potrzeby w tej materii są ogromne i inwestowanie w tym kierunku uzasadnione. Nie sposób się natomiast nie zgodzić, że gdyby oceniać miasta po tym za co się biorą i jak to wygląda na konferencjach Łódź byłaby w czołówkach rankingów. Rzeczywistość woła jednak silniej niż pogaduchy w kółkach wzajemnej adoracji. A jaka jest ta rzeczywistość ? Ano taka...

Szczęście tylko w dużych miastach

Studia i pracę planuj w Warszawie lub Krakowie - radzi GUS. W nich najłatwiej będzie o sukces, bo nadal będą się rozwijać i przyciągać nowych mieszkańców. Pozostałe miasta mają się wyludniać  

Zanim młodzi zaczną planować swoją karierę i szukać dobrego miejsca do życia, powinni zapoznać się z najnowszym dokumentem rządowego Głównego Urzędu Statystycznego. Chodzi o prognozę do 2035 r., która pokazuje, które miasta będą rosły, a które wręcz przeciwnie. Tam, gdzie mieszkańców przybywa, jest więcej pieniędzy z podatków, inwestycji i miejsc pracy. Czyli perspektywy na lepsze życie i zarobki.

GUS wyliczył, że:

- spośród największych miast ludzi przybędzie tylko w Warszawie (o 100 tys.) i w Krakowie (o mniej więcej 10 tys.).

- Rosły będą też mniejsze miasta wokół tych metropolii, jak Legionowo czy Piaseczno pod stolicą, czy Wieliczka pod Krakowem. Wiąże się to z ucieczką z centrów metropolii na przedmieścia, gdzie życie jest wygodniejsze i tańsze.

- Co ciekawe, na raczej biednej Warmii i Mazurach wzrośnie ludność wojewódzkiego Olsztyna oraz Ełku, który szybko się rozwija.

- Na tym samym poziomie będą Suwałki oraz dość szybko się rozwijające Świnoujście.

To koniec dobrych wieści. Reszta miast będzie się kurczyć:

- najszybciej i tak już podupadła Łódź, która straci ok. 150 tys. mieszkańców
, sporo straci uważany za jednego z liderów rozwoju Poznań (60 tys.), Bydgoszcz (70 tys.), Kielce, Lublin oraz Sosnowiec, Zabrze, Katowice,

- wolniej będzie się kurczyć reszta Śląska i - co ciekawe - szybko rozwijające się Wrocław i Trójmiasto (mieszkańcy tych ostatnich metropolii oraz Poznania będą uciekać na przedmieścia, bo tam są niższe ceny nieruchomości, cisza i zieleń),

- wolniej będą kurczyć się miasta średnie od 50 do 200 tys. mieszkańców na tzw. ścianie wschodniej oraz zachodniej.

Skąd taka katastroficzna wizja wyludniającej się Polski i tylko dwóch wysp szczęśliwości? GUS jako główne kryterium przyjął starzejące się społeczeństwo i zbyt mało rodzących się dzieci. Taka sytuacja najlepiej widoczna jest w Łodzi. Regiony, gdzie mieszkańcy żyją dłużej i mają więcej dzieci, są mniej zagrożone - np. ściana wschodnia. Ale już Lublin ma się kurczyć, bo choć w mieście jest dużo studentów, to nie ma dla nich pracy, więc młodzi wyjeżdżają. Kraków ma dodatni przyrost i wysysa ludzi z innych regionów dobrymi uczelniami, ładnym miastem i miejscami pracy. - Jesteśmy atrakcyjni. Były badania, że aż 80 proc. Polaków chciałoby u nas mieszkać - mówi Monika Chylaszek, rzecznik prezydenta Krakowa. Z powodu miejsc pracy i szkół największym zasysaczem młodych i zdolnych jest stolica.

Prof. socjologii miasta Bohdan Jałowiecki z UW nie zgadza się z czarną wizją GUS. Jego zdaniem rosły będą też Wrocław (miasto zapewnia, że ma dodatni przyrost naturalny, a studenci znajdują w nim pracę i zostają), Poznań, Trójmiasto i Łódź - dzięki imigrantom i młodym przenoszącym się tu z mniejszych miejscowości. - Wrocław i Poznań mają lepsze warunki niż Kraków, bo leżą bliżej Europy. Zaś koło Łodzi będą krzyżować się dwie autostrady, co ściągnie inwestorów - wylicza.

Przyznaje jednak, że pozostałe miasta - głównie na wschodzie, w województwach lubuskim i zachodniopomorskim - mogą się wyludniać. - Największe szanse na sukces mamy, kończąc studia w metropolii i nawiązując kontakty, dzięki którym znajdziemy w niej pracę. Takich szans nie dają studia prywatne np. w Białej Podlaskiej - mówi.

Z powyższym trudno polemizować, gdyż sprawa dotyczy przyszłości, ale sytuacja ma miejsce i trwa w najlepsze od lat dwudziestu. I wbrew temu co jest napisane, Łodzianie bzykają się dokładnie tyle samo co mieszkańcy innych miast, tylko kiedy już te dzieci trochę się odchowane, to z tego miasta uciekają. Głosują nogami. Czy władze Łodzi choć raz powiedziały o swoim samopoczuciu w kontekście tej ucieczki ? A przecież gdyby Ci uciekający ludzie chcieli , i wiedzieli, że mogą cokolwiek zmienić to mogliby wyczyścić ratusz od góry do dołu. Ale oni albo nie wierzą, albo nie wiedzą, że mogą coś zmienić i mogą nie uciekać. 150 tysięcy głosów w wyborach samorządowych na pewno odsunęłoby od koryta znaczną część rotującej się lokalnej śmietanki tylko całkiem rozsądnie zadają sobie pytanie "po co?". O wiele łatwiej stąd wyjechać niż kopać się z koniem. A koń jaki jest każdy widzi. Miasto na stronach jego rządców to oaza cnót wszelakich. Jeśli więc nikt nie widzi problemu to przepraszam Kowalski ma mówić Panu Cieślakowi, że jest źle ? Władze Łodzi, co praktycznie każdy szybko sobie może sprawdzić, są głuche na głos mieszkańców. I słusznie - przecież ten głos zupełnie nie współbrzmi z głosem salonu więc po co sobie nim głowę zawracać. Lepiej urządzić następną konferencję w stylu innowacje.lodzkie.pl i pośród klaki czuć się po prostu dobrze.

Tymczasem jednak władza nie śpi, władza kombinuje. Kombinuje jak tu ciąć koszty.

Prywatyzacja ZWiK przyniesie wzrost cen?

"Dziennik Łódzki": Prywatyzacja Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Łodzi dziś jest tylko planem, bo miasto gromadzi analizy, które odpowiedzą na pytanie czy prywatyzacja się opłaci. Ale już pojawiają się głosy, że prywatyzacja oznacza podwyżki cen wody i ścieków.

Takiego zdania są politycy SLD, tego obawia się załoga spółki. Władze miasta uspokajają, że prywatyzacja - jeśli do niej dojdzie - nie musi oznacza drastycznych podwyżek.

- Prywatyzacja musi być korzystna dla miasta, na razie nie wiemy czy transakcja się opłaca - uspokaja radnych Marek Cieślak, wiceprezydent Łodzi. - Dzięki prywatyzacji będzie można ustalić wieloletnią politykę taryfową, a to oznacza, że nie drastycznych podwyżek unikniemy. Miasto - za zgodą radnych - wyda z budżetu aż 600 tys.zł na analizy, które mają pokazać czy i ile Łódź zyska na prywatyzacji. Radni kwestionowali wydatek, argumentując, że analizy miałyby sens gdyby Rada Miejska zgodziła się na sprzedaż ZWiK.

Agnieszka Graszka, dyrektor wydziału gospodarowania majątkiem magistratu, wyjaśniła radnym, że zanim władze Łodzi zapytają o zgodę na sprzedaż spółki muszą dysponować danymi, które pokażą czy prywatyzacja jest opłacalna. Graszka dodała, że bez fachowych ocen rynku wodno-kanalizacyjnego nie będzie w stanie odpowiedzieć na pytania radnych. Przeciwko sprzedaży spółki już opowiedziała się załoga ZWiK. W wewnętrznym referendum ponad 90 proc. pracowników powiedziało prywatyzacyjnym planom "nie". Powód? Obawiają się pogorszenia warunków pracy i płacy, jakości usług i podwyżek cen wody.

Włodzimierz Tomaszewski, prezes ZWiK, uważa, że trzeba poczekać na analizy przedprywatyzacyjne, które pokażą czy taka transakcja jest dla miasta opłacalna. Zdaniem Dariusza Jońskiego, szefa SLD w Łódzkiem, podwyżka stawek po prywatyzacji jest pewna. Jako przykład podaje Gdańsk, gdzie wodociągami od 1993 r. zarządza prywatna firma. Według Jońskiego rocznie przeciętna rodzina płaci tam za wodę 2,5 tys. zł, a w Łodzi tylko ponad tysiąc.

- Łódź ma najtańszą wodę, a prywatyzacja oznacza tylko podwyżki - przekonywał Dariusz Joński. W Gdańsku metr sześcienny wody i ścieków kosztuje w tym roku 8,95 zł netto co oznacza, że rocznie przeciętna rodzina płaci tam za wodę około 1,1 tys. zł. W Łodzi mieszkańcy płacą 6 zł netto, czyli rocznie około 800 zł. Najdrożej za wodę płacą mieszkańcy Katowic - 10,26 netto i Warszawy - 9,23 zł netto za metr. W Poznaniu metr wody i ścieków kosztuje 7,88 zł netto, a we Wrocławiu - 7,05 zł.

Ja nie rozumiem samego pytania. Oczywiście poza jednym wątkiem : kto przepunta te 600 tysięcy. Poza tym w ogóle nie widzę kwestii, a Pan Cieślak pomylił zarządzanie Strefą Ekonomiczną z zarządzaniem miastem. Miasto nie powinno być alternatywą. Miasto nie może działać na zasadzie "albo spełniasz warunki albo wypad". A tą dewizą aktualnie się kieruje. Idąc dalej , ja rozumiem, że nikogo z magistratu zwolnić nie można bo za wiele się obiecało tu-i-tam ale jechaniem po kosztach w mieszkańców ? Doprowadzenie do prywatyzacji wodociągów,  na pewno nie obniży kosztów. Za to wszystkie przytoczone dane wskazują , że jest miejsce do "uzasadnionych" podwyżek. Efekt ? Zaprezentowane w poprzednim artykule dane trzeba będzie jeszcze zweryfikować, i do tych 150 tys. migrantów dorzucić jeszcze kilkanaście. Gdzie tkwi błąd ? Miasto to nie firma. Wbrew analogiom. Firma powołana jest dla zysków. Miasto dla zorganizowania życia ludzi je zamieszkujących. Oczywiście w naszym kraju dużo się robi by było inaczej i tak, za sprawą kodeksów i ustaw sprawia się, że firma jest po to by pracownik miał gdzie pracować, a miasta kierować się chcą zyskiem. Podczas gdy nadrzędnym celem miasta i jego reprezentantów, zasiadających w ławach magistratu, powinno być dobro jego mieszkańców, a słowa Pana Cieślaka powinny brzmieć : "Prywatyzacja musi być korzystna dla mieszkańców".  Jeśli jednak sama logika podpowiada,  że prywatyzacja oznaczać może tylko podwyżki, to koszt społeczny tej operacji przewyższy wszystkie realne i bilansowe zyski tej decyzji. Bo jak śpiewano "pero, pero, bilans musi wyjść na zero". To co miasto zaoszczędzi zapłacą mieszkańcy. Jak wiemy, dość ubodzy mieszkańcy. Zadaję więc pytanie tu i teraz : Komu ma służyć ta prywatyzacja ?

Nie licząc na odpowiedź poczekam aż przyniesie ją życie.

 

Allchemik
O mnie Allchemik

www.gab.com                                         Live Your Life                                                                                                                        Przede wszystkim żyj a nie udawaj, że żyjesz.                                                                                              Żyj swoim życiem, nie życiem innych, znajdź własną drogę.                                                                     Celebruj życie i dostrzegaj je w innych, dobro zawsze wraca.                                                                       "Rewolucja byłaby najlepszym sposobem oczyszczenia stajni Augiasza w jakiej przyszło nam żyć. Jednak z racji tego, że to zadanie na dziś jest niewykonalne trzeba szukać sposobów na zmianę, możliwych do realizacji." - motto bloga od roku 2008. Zadanie okazało się wykonalne. Wolności i godności nikt nie może dać - ją trzeba sobie samemu wziąć. Nie ma większych niewolników od tych, co błędnie myślą, że są wolni Goethe Nie ma rzeczy bardziej niewiarygodnej od rzeczywistości Dostojewski 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Gospodarka