ŹRÓDŁO
"Łódzki sąd zadecydował w poniedziałek, że pielęgniarki ze szpitala im. Barlickiego, które zostały zwolnione dyscyplinarnie z pracy za kierowanie strajkiem, mogą wrócić do pracy. Szpital ma też wypłacić im wynagrodzenie za czas, jaki były bez pracy.
Sąd uznał, że dyrekcja szpitala nie miała prawa zwalniać dyscyplinarnie kobiet, bo nie dopuściły się one "ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych".
Do protestu w "Barlickim" doszło we wrześniu 2008 r. Pielęgniarki domagały się podwyżki płac do poziomu 2-3,5 tys. zł, w zależności od stażu pracy i stanowiska. Po 11 dniach akcję zawieszono i zawarto porozumienie z dyrekcją, która w międzyczasie złożyła doniesienie do prokuratury o podejrzeniu nielegalności strajku. Szefowie placówki wyliczyli, że protest pielęgniarek naraził szpital na stratę miliona złotych.
Po zbadaniu sprawy prokuratura uznała, że strajk był nielegalny, bo został przeprowadzony wbrew przepisom ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Według śledczych nie dochowano terminu powiadomienia pracodawcy o rozpoczęciu strajku. Poza tym prokuratura uznała, że w referendum strajkowym wzięło udział mniej niż 50 proc. załogi. Pielęgniarkom - z zarządu związku zawodowego, który przeprowadził protest - zarzucono kierowanie nielegalnym strajkiem.
Siostry zapewniały, że organizując protest, były przekonane, że jest on legalny, bo miały taką opinię radcy prawnego. Po przedstawieniu kobietom zarzutów dyrekcja szpitala zwolniła je dyscyplinarnie.
Pielęgniarki odwołały się do sądu pracy. Dwie z nich żądały przywrócenia na poprzednie stanowiska i wynagrodzenia za czas, jaki były pozbawione pracy. Trzecia nie chciała wracać do szpitala, domagała się odszkodowania. Sprawa w sądzie pracy została zawieszona do czasu zakończenia procesu karnego. Kiedy po dwóch procesach w obu instancjach pielęgniarki zostały prawomocnie uniewinnione (uznano, że choć doszło do uchybień przy organizacji protestu, to kobiety przystępowały do niego przekonane, iż jest legalny) proces w sądzie pracy wznowiono.
W poniedziałek sąd zadecydował, że pielęgniarki mają wrócić na poprzednie stanowiska. Zadecydował również, że szpital ma wypłacić jednej z pielęgniarek prawie 50 tys. zł, drugiej ponad 16 tys. zł, a trzeciej prawie 7 tys. zł odszkodowania za bezprawne zwolnienie z pracy. Wyrok nie jest prawomocny.Łódzki sąd zadecydował w poniedziałek, że pielęgniarki ze szpitala im. Barlickiego, które zostały zwolnione dyscyplinarnie z pracy za kierowanie strajkiem, mogą wrócić do pracy. Szpital ma też wypłacić im wynagrodzenie za czas, jaki były bez pracy.
Sąd uznał, że dyrekcja szpitala nie miała prawa zwalniać dyscyplinarnie kobiet, bo nie dopuściły się one "ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych".
Do protestu w "Barlickim" doszło we wrześniu 2008 r. Pielęgniarki domagały się podwyżki płac do poziomu 2-3,5 tys. zł, w zależności od stażu pracy i stanowiska. Po 11 dniach akcję zawieszono i zawarto porozumienie z dyrekcją, która w międzyczasie złożyła doniesienie do prokuratury o podejrzeniu nielegalności strajku. Szefowie placówki wyliczyli, że protest pielęgniarek naraził szpital na stratę miliona złotych.
Po zbadaniu sprawy prokuratura uznała, że strajk był nielegalny, bo został przeprowadzony wbrew przepisom ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Według śledczych nie dochowano terminu powiadomienia pracodawcy o rozpoczęciu strajku. Poza tym prokuratura uznała, że w referendum strajkowym wzięło udział mniej niż 50 proc. załogi. Pielęgniarkom - z zarządu związku zawodowego, który przeprowadził protest - zarzucono kierowanie nielegalnym strajkiem.
Siostry zapewniały, że organizując protest, były przekonane, że jest on legalny, bo miały taką opinię radcy prawnego. Po przedstawieniu kobietom zarzutów dyrekcja szpitala zwolniła je dyscyplinarnie.
Pielęgniarki odwołały się do sądu pracy. Dwie z nich żądały przywrócenia na poprzednie stanowiska i wynagrodzenia za czas, jaki były pozbawione pracy. Trzecia nie chciała wracać do szpitala, domagała się odszkodowania. Sprawa w sądzie pracy została zawieszona do czasu zakończenia procesu karnego. Kiedy po dwóch procesach w obu instancjach pielęgniarki zostały prawomocnie uniewinnione (uznano, że choć doszło do uchybień przy organizacji protestu, to kobiety przystępowały do niego przekonane, iż jest legalny) proces w sądzie pracy wznowiono.
W poniedziałek sąd zadecydował, że pielęgniarki mają wrócić na poprzednie stanowiska. Zadecydował również, że szpital ma wypłacić jednej z pielęgniarek prawie 50 tys. zł, drugiej ponad 16 tys. zł, a trzeciej prawie 7 tys. zł odszkodowania za bezprawne zwolnienie z pracy. Wyrok nie jest prawomocny. "
Zacieram już ręce na nadchodzący kryzys. Na bezrobocie w okolicy 25% i otrzeźwienie ludu. Rozumiem, że ostatnim akcentem wzorem greckim, będzie referendum z pytaniem "jak ma być?" i dwoma odpowiedziami: 1. lepiej i 2. - gorzej. Po drodze doświadczymy wielu przedziwnych wypadków, jak powyżej, typu : "Okradłem go ale dysponowałem ekspertyzą prawną, że to dopuszczalne. Jestem niewinny". Państwo zaraz potem wyzionie ducha, płacąc za ostatnie chwile spokoju złotówkami, które będą warte niewiele więcej niż papier na jakim są wydrukowane. Myślicie , że Rostowski mówiąc o zielonej karcie przesadzał ? Wypsło mu się, fakt, bo ostatnia rzecz jaka jest potrzebna tłuszczy to panika. Barany lepiej prowadzić na rzeź zupełnie spokojne. Niemniej nie trzeba być tuzem ekonomii, ani ministrem, by wiedzieć do czego prowadzą patologie. A takich można znaleźć całą litanię przerzucając tylko newsy z kilku dni. To kolejny z nich pokazujący brak elementarnej wiedzy ekonomicznej, krótkowzroczności, ale przede wszystkim uczciwości - traktowania pracodawcy jako wroga (zresztą zupełnie słusznie bo taki jest cel istnienia KP - wojna).
ŹRÓDŁO
"Gdy sytuacja na rynku pracy się pogarsza, Polacy uciekają na fikcyjne zwolnienia. Tracą na tym firmy, gospodarka, ale przede wszystkim uczciwi pracownicy opłacający składki do ZUS - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Gazeta dodaje, że w sierpniu na zwolnieniach przebywaliśmy ponad 10 milionów dni. W 2008 roku, gdy gospodarka pędziła do przodu, tylko 8,3 miliona.
Podobnie było we wrześniu: nie było nas w pracy z powodu choroby 10,25 milionów dni - wynika z niepublikowanych jeszcze danych ZUS, do których dotarł "Dziennik Gazeta Prawna”. W 2008 roku liczba dni chorobowych w tym miesiącu wyniosła 9 i pół miliona.
Gazeta zauważa, że wzmożone chorowanie nie jest wynikiem pogorszenia stanu zdrowia Polaków. Wiele firm przygotowuje się na niepewne czasy i przeprowadza restrukturyzacje.
"Niedawno zgłosił się do nas pracodawca planujący zwolnienia, u którego z dnia na dzień zachorowało 250 osób. Sprawę bada ZUS" - mówi dziennikowi Wojciech Polkowski, ekspert Pracodawców RP."
Notka ciekawa z wielu powodów. Po pierwsze ciekawy oksymoron : uczciwy pracownik. Nie ma czegoś takiego. To tylko pracownik, który nie musiał dokonywać wyboru - dobro moje albo firmy. W momencie kiedy będzie mógł położyć cały biznes aby zyskać odszkodowanie, albo być ze dwa miesiące dłużej zatrudniony, albo dostać jednomiesięczną odprawę więcej - nie zawaha się ani chwili. Nie spotkałem jeszcze takiego, który nie dokonałby jedynego "właściwego" wyboru - spuszczenia firmy w kana,ł za jakikolwiek profit otrzymany ad hoc, tu i teraz. Poza tym ciekawym stwierdzeniem jest, że pracownik opłaca składki ZUS. To czyni pracodawca. Piętnastego każdego miesiąca. Jeśli to pracownik by opłacał, może jakoś bliższe byłoby mu poczucie , że okrada samego siebie. Inną rzeczą, która zachęca do takiego postępowania jest zupełny brak zależności między jakością, wydajnością pracy oraz wysokością odprowadzanych składek, a przyszłą emeryturą, o ile ta ostatnia w ogóle będzie.
No ale odbiegliśmy od meritum. Żyjemy w chorym państwie , które szykanuje uczciwość, pracowitość i praworządność. Jego dni są policzone bo nie można wiecznie udawać. Kiedyś kurtyna opadnie i okaże się, że państwo jest gołe jak święty turecki i dłużej nie może spełniać funkcji, do jakich zostało powołane. Demokracja jest ślepą uliczką bo nie znam nikogo, kto zagłosuje za tym by było gorzej. Powyższe notki dowodzą tego ponad wszelką wątpliwość. Tłum będzie tupał nogami tylko nie będzie na kogo. Jak zatem rozładuje się ta agresja i bezsilność ? Zamieszki? Prześladowania? Wojna?
Macie już tą zieloną kartę ?
www.gab.com
Live Your Life
Przede wszystkim żyj a nie udawaj, że żyjesz.
Żyj swoim życiem, nie życiem innych, znajdź własną drogę.
Celebruj życie i dostrzegaj je w innych, dobro zawsze wraca.
"Rewolucja byłaby najlepszym sposobem oczyszczenia stajni Augiasza w jakiej przyszło nam żyć. Jednak z racji tego, że to zadanie na dziś jest niewykonalne trzeba szukać sposobów na zmianę, możliwych do realizacji." - motto bloga od roku 2008. Zadanie okazało się wykonalne. Wolności i godności nikt nie może dać - ją trzeba sobie samemu wziąć.
Nie ma większych niewolników od tych, co błędnie myślą, że są wolni
Goethe
Nie ma rzeczy bardziej niewiarygodnej od rzeczywistości
Dostojewski
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka