To jest ostatnia część wspomnień Longina, które z przerwami od listopada 2008 roku wstawiam tu w odcinkach. Kiedy przed dwoma laty uzyskałem dostęp do rękopisu tych wspomnień, zarówno w formie jak i w dozowaniu opisów zdarzeń skojarzył mi się on z blogiem sprzed lat zamiast do Internetu pisanym wówczas do dużego zeszytu w kratkę.
Zacząłem go wpisywać do dwóch forów równocześnie, salon24.pl i wp.pl. Ale skoro w salonie24 pojawiły się niemal natychmiast komentarze pierwszych Czytelniczek Ellenai i AgnieszkiZet, zachęcony ich odzewem zdecydowałem się w Salonie24 razem z Longinem pozostać. Dziękuję wszystkim komentatorkom i komentatorom bo ich wpisy motywowały mnie bardzo. Niektóre informacje z tego bloga wykorzystane zostały naukowo. Relacje dotyczące służby wojskowej Autora w latach 1919 – 1921 zostały wykorzystane w pracy magisterskiej jednego z Czytelników pisanej o siedleckim 22. Pułku Piechoty.
Longin, a właściwie Wincenty Kobyliński urodził się w podlaskiej wsi Kobylany - Kozy w 1898 roku jako piąte dziecko Ignacego i Barbary. Wśród wielu relacjonowanych wątków opisuje Autor jak od wczesnego dzieciństwa wychowywał się w nienawiści do zaborców - Moskali, których represje dotykały wtedy niemal każdego Polaka. Namawiam zaglądającą tu ostatnio rosyjską blogerkę o niku ShuraRU, a także innych interesujących się korzeniami polsko - rosyjskich relacji, do zapoznania się z przelanymi do tego bloga odczuciami Polaka dobrze pamiętającego wydarzenia otaczającego go świata od pierwszych lat XX wieku.
Wincenty w życiu dorosłym przez przyjaciół nazywany został Longin.
W poprzednim odcinku Longin relacjonuje poznanie u cioci na imieninach panny Hani - kobiety swojego życia. Było to w grudniu 1935. W marcu 1936 oświadczył się. Oświadczyny zostały przyjęte. Na czerwiec 1936 wyznaczony został ślub. Kiedy Autor pojechał zaprosić swoich Rodziców na ślub i na wesele dowiedział się, że właśnie pastuch dokładnie wywróżył jego przyjazd i to zaproszenie na ślub Rodzicom. Wściekły, aby nie spełnić tej wróżby, nie powiedział wtedy nic Rodzicom o bliskim ożenku:)
Ostatnim wyrazem rękopisu wspomnień Longina jest krótkie "Po". W tym momencie Longin zaniemógł i już nie zdołał później zasiąść do stolika, przy którym pisał swoje wspomnienia. Wincenty Kobyliński - "Longin" zmarł w kwietniu 1974 roku, przeżywszy 75 lat.
Przerwane wspomnienia (tytuł od Almanzora)
Kiedy poszliśmy do kościoła Wszystkich Świętych dać na zapowiedzi, to ksiądz zażądał ode mnie świeżej metryki urodzenia, że jestem wolny. Napisałem do Rodziców list z prośbą o przysłanie mi tej metryki, motywując, że jest mi potrzebna na wyjazd za granicę.
Rodziców i brata Stacha, który mieszkał wtedy w Wilnie zawiadomiłem o swych zamiarach małżeńskich na kilka dni przed ślubem. Ślub nasz odbył się w kościele św. Piotra i Pawła na Koszykach w dniu 27 czerwca 1936r.
Żona również zawiadomiła swoją matkę i rodzinę najbliższą na 3 dni przed ślubem, bo nie chcieliśmy, aby o tym dużo rozpowiadano. A znajomym, kolegom i dalszej rodzinie posłaliśmy zawiadomienia już po ślubie.
Przyjęcie po ślubie urządziła nam żony ciotka Zdzienicka na Złotej 36. Poza rodziną żony, moją siostrą Polą i kilku najbliższymi osobami nie zaprosiliśmy dalszej rodziny nie chcąc robić kłopotu i kosztów ciotce, u której moja żona pracowała.
Zamieszkaliśmy przez pierwsze trzy miesiące w moim pokoju przy ulicy Marszałkowskiej 81-a na V piętrze. W końcu następnego miesiąca pojechaliśmy na urlop do Karwi nad Bałtykiem, gdzie czuliśmy się dobrze, bo była to nasza podróż poślubna zarazem.
Kochałem żonę bardzo, bo mi się podobała nie tylko z urody, ale i sposobu odnoszenia się do mnie i do ludzi. Była zaradna w każdej sprawie. Szybko orientująca się, samodzielna tak, że odpowiadała mi całkowicie jako przyszła towarzyszka życia.
Po
Pierwsze strony rękopisu wspomnień Longina
Plan
Jeszcze jedno zdjęcie ...
Longin wkrótce po ucieczce Niemców z Warszawy, w za luźnym już nieco ubraniu - odchudzony przez wojnę - stoi w miejscu obronionym przez Powstańców, gdzie wraz z współmieszkańcami skutecznie po sapersku umacniał przed zawaleniem bombardowane piwnice i przeżył w wraz z rodziną 63 dni Powstania.
W 1945 roku, jak wielu wtedy zaczął robić swoje, przystąpił do odbudowy zrujnowanej wojną Polski. Znów w BGK. Znów od początku. Wkrótce po wykonaniu tego zdjęcia będzie pracował przy organizowaniu oddziału Banku we Wrocławiu, jak powietrza potrzebującym wtedy inwestycji.
Komentarze