Alpejski Alpejski
6259
BLOG

Zostawcie dranie Skrzeka w spokoju!

Alpejski Alpejski Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 360


Skrzeka poznałem przypadkowo – przyjeżdżał do naszego ośrodka jeździeckiego, stawiał aparaturę na krytej ujeżdżalni i grał. Grał sobie obserwując konie a ci, co trenowali ujeżdżenie korzystali z przyjemności obcowania z "bezinteresowną" piękną i improwizowaną muzyką Józkowych syntezatorów i multiinstrumentalnych talentów.

Skrzek pojawiał się niespodziewanie i znikał niespodziewanie, rzadko korzystając z pomocy studentów przy przenoszeniu aparatury. Razem z bratem tworzyli taki samowystarczalny team. Czasem pojawiał się Irek Dudek i zaczynała się impreza na większą skalę. Skrzek nigdy nie dokazywał, był zawsze zdystansowany trochę zamknięty w sobie. Irek Dudek to, co innego rwał panienki jak dojrzałe jabłka, a obydwaj Skrzeki – owszem trochę wódeczki i na tym koniec. Zawsze uczynni i stonowani.

Były to czasy, kiedy Andrzej Sałacki dosiadał swoją genialną klacz „Czcionkę”, z którą objeździł cały chyba świat, a Ewa Morciniec niepodzielnie królowała w konkursach ujeżdżenia. Zawsze jakoś wiedzieli, kiedy przyjedzie Skrzek i rozstawi swoje syntezatory i będzie grać. Nigdy nie widziałem, aby dosiadł konia, ale konie fascynowały go, to było widać jak na nie patrzył… Nie było w nim gwiazdora, raczej nieśmiałość emanowała z jego zachowania.

Jak ktoś wie gdzie Skrzek mieszkał i jak był związany z rodziną to zrozumie, co dla niego było ważne. Nigdy też nie odmawiał zagrania w Katedrze Chrystusa Króla w Katowicach. Czasem on grał na syntezatorach, a Banasik na organach. W wielkie uroczystości, ich przejmująca muzyka nadawała dramatu i dostojnej oprawy nabożeństwom za ojczyznę.

Dziś obserwuję żałosną nagonkę na tego wybitnego artystę.

Widzę jak po raz kolejny uwidacznia się kulturowa przepaść w rozumieniu godności i honoru pomiędzy skłóconą watahą PO i watahą PiS, a zwykłym prostym Ślązakiem. Co miał zrobić Skrzek, Waszym zdaniem?

Moim zdaniem zrobił dobrze.

Podobnie zrobiłbym na jego miejscu. Bo dla nas Ślązaków medale, które dzielą nie mają znaczenia, nie mają wartości. To Wasza sprawa skłóceni politykierzy, że wykorzystujecie każdą okazję, aby się dzielić, aby zazdrościć innym sukcesu.

Sam niedawno doświadczyłem tej Waszej płytkiej prymitywnej zawiści, kiedy zorientowałem się, co zrobiliście z moimi badaniami w Polsce. Przyznam, że od miesiąca rozważam oddanie polskiego paszportu i obywatelstwa. Pytacie, z jakiego powodu? Bo nieprzyzwoitość boli, bo trafia w serce. Mnie się zdaje, że Wy rozpolitykowani w tej Polsce jesteście jak stado wściekłych psów, które gryzą się miedzy sobą i przestają jedynie na krótką chwilę, kiedy pojawia się obcy – ten obcy, którego przyzwoitości nigdy nie zrozumiecie, bo sami ciągle kombinujecie. To jedyny czas, kiedy potraficie się zintegrować, kiedy jesteście doskonałą maszynerią do opluwania i niszczenia dokonań innych.

Skala podłości czasem jest nie do zniesienia i ja nie dziwię się Skrzekowi, że rozwiązał problem oddając medal. Medal nadany w takiej atmosferze nie cieszy. Nie cieszy, bo stoi za nim zła energia negatywnych emocji, które są w Polsce nieustannie tworzone.

Jak można być tak małostkowym, aby robić ludziom piekło w szczególnie uroczystych chwilach? Jak można być tak podłym, aby kiedy człowiek skromny odcina się od tego waszego piekła, atakować go z dwóch stron?

Można jak widać, bo taka postawa niepokoi Was najbardziej, bo widzicie, że to człowiek wolny, ani Wasz ani Ich. Prosty Ślązak. Ale Wy politykierzy nigdy nie zrozumiecie pojęcia prosty w pozytywnym znaczeniu tego słowa…


Alpejski
O mnie Alpejski

Nie czyńcie Prawdy groźną i złowrogą, Ani jej strójcie w hełmy i pancerze, Niech nie przeraża jej postać nikogo...                                                                     Spis treści bloga: https://www.salon24.pl/u/alpejski/1029935,1-000-000

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura