wojciech dudkiewicz wojciech dudkiewicz
271
BLOG

Pięćdziesiątka z Dudkiem

wojciech dudkiewicz wojciech dudkiewicz Polityka Obserwuj notkę 4

Mówiono o nim – chyba Jan Pietrzak rzucił hasłó – że w Polsce powojennej był ostatnim przedwojennym kabaretem. Jeśli jednak nawet nie ostatnim, to na pewno jednym z nich. Dokładnie 50 lat temu Kabaret Dudek rozpoczął działalność, a 40 lat temu ją… zakończył.


Na youtubie nie trudno znaleźć kawałki „Dudka”. Nie nudzi się „Sęk”, „Duży Sęk”, „Inkasent”, „Dwie kolejki”, „Nowy Robinson Cruzoe”, niektóre z drugiego, krótkiego epizodu kabaretu. Bo był i drugi, nieudany za bardzo, rozpoczęty w końcu lat 80., trzynaście lat po tym pierwszym, o którym sam Edward „Dudek” Dziewoński nie chciał pamiętać.

Od początku – prawie - wszystko zasadzało się na "Dudku" Dziewońskim, aktorze, reżyserze i kierowniku, od którego pseudonimu wzięła się nazwa kabaretu.

„Człowieka tak zorganizowanego nie poznałem już nigdy – wspominał w książce syna i wnuka - Romana i Piotra Dziewońskich Wojciech Młynarski, jeden z głównych tekściarzy kabaretu. – Żeby tych kilku wybitnych aktorów, zajętych w radio, w dubbingu, w filmie, w telewizji i teatrze, wyłowić, umówić i doprowadzić do premiery kolejnego „Dudka”, trzeba było dysponować jakimś szóstym zmysłem. On przywoził, załatwiał, telefonował i precyzyjnie wykładał, o co mu chodzi”.
I kręciło się, przez dziesięć lat. Od 1965 do 1975 r. Od 13 stycznia do 13 stycznia.

Jest... dobrze!

Zaczęło się w kawiarni „Nowy Swiat”, oddanym po latach lewakom. Nad sceną zawisł napis Upupa epos - łacińska nazwa dudka, symbolu kabaretu. „Rozbrzmiał sygnał kabaretu – relacjonował potem Roman Dziewoński – rozchyliła się kurtyna i Edward Dziewoński, mając za sobą pozostałych kolegów, stwierdził co następuje: - Jest źle. Kto jest winien? Zespół przekazał sobie to pytanie na zasadzie podaj dalej: – Kto? Kto? Kto? Kto? Pointował sam „Dudek”: – Proponuję uznać, że jest dobrze”.

Jan Kobuszewski doskonale pamięta to przedstawienie. – To był mój debiut w kabarecie. Byłem aktorem teatralnym i to dramatycznym, nie grywałem ról komediowych – mówi. – Opierałem się, ale Dziewoński namówił mnie. Pamiętam straszliwą tremę i ludzi, którzy, jak mi się wydawało, myślą: co ten facet tutaj robi!

Tym bardziej, że wokół niego byli znakomici, doświadczeni aktorzy kabaretowi. – Przeżyłem chwilę grozy, ale to był dla mnie przełom, później często grywałem w komediach i kabaretach – wspomina Kobuszewski.

Ale zanim powstał, był „Szpak”, a potem bezkabarecie, czyli przerwa po „Szpaku”. Irena Kwiatkowska, Barbara Rylska, Wiesław Michnikowski, namawiali Edwarda Dziewońskiego, który już z niejednego pieca chleb jadł, na stworzenie kabaretu. Doszli do nich Wiesław Gołas, Irena Karel i Jan Kobuszewski, a teksty pisali Wojciech Młynarski, Stanisław Tym i Andrzej Bianusz. Oni tworzyli trzon, ale potem przewinęło się sporo sław.

Na scenie i za kulisami

O drugiej części lat 60., rządów Gomułki. Janusz Szpotański, satyryk, autor „Cichych i gęgaczy”, mówił, że po czasach Stalina i Bieruta, przyszedł czas względnej swobody. Mała stabilizacja: czas przegrupowywania się partyjnych hersztów do walk frakcyjnych.

– Cenzura przestała czepiać się drobiazgów, skończyły się procesy za szeptanki, ideologii było mało, chodziło o utrzymanie się przy korycie. Niuanse nie interesowały towarzyszy. Można było sporo, byle nie mówić o kacapach, nie krytykować socjalizmu, nic o idiotyzmach w fabrykach, itd. O życiu codziennym – tak – mówił nieżyjący już dziś „Szpot”. W tej atmosferze powstał „Dudek”.

Jak pisano potem, twórcy „Dudka” patrzyli na świat nie przez różowy monokl, lecz przez okulary Mrożka, nawiązując jednocześnie do tradycji przedwojennego kabaretu literackiego.

– W jakimś sensie odtwarzał model [przedwojennego] „Qui pro quo”. Na scenie i za kulisami – wspominał po latach Wojciech Młynarski. – Przy tej okazji – tak cenione przez Dudka życie towarzyskie, kawiarnia literacka, rozmowa, samo spotkanie krzepiło na wszystkich. Zostawaliśmy po końcowym odśpiewaniu „Spotkajmy się na Nowym Swiecie” czasami i parę godzin, opowiadając kawały, żartując, ale także rozmawiając całkiem serio.

Miły pobyt w lokalu

Teksty przedstawiane w „Dudku” pisali współcześni autorzy, ale sięgano też do tekstów przedwojennych, piosenek i skeczy. Już w pierwszym przedstawieniu znalazło się miejsce na „Sęka” – przedwojenny tekst Konrada Toma, w wykonaniu duetu Dziewoński-Michnikowski. W kolejnych programach było sporo świetnych tekstów, ale „Sęk” stał się ich wizytówką. „Sęka” chcieli słuchać wszyscy, od pierwszego, do ostatniego trzynastego stycznia.

– Raz na pięćdziesiąt lat zdarza się taki tekst, jak „Sęk” – pisał w autobiografii Dziewoński. – Rozmawiając kiedyś z Michnikowskim o naszym aktorskim żywocie, doszliśmy do wniosku, że chociaż zagraliśmy sporo i mamy osiągnięcia, to w pamięci publiczności zostaniemy jako Rapaport i Goldberg.

A jednak, co do prowadzenia się kabaretu są wątpliwości. – Doceniałem mistrzostwo aktorskie, czy tekściarskie Wojtka Młynarskiego, ale z ideologią „Dudka” się nie zgadzałem – mówi Marcin Wolski, satyryk i pisarz, który o „Dudka” otarł się, ale do współpracy nie doszło. – Kabaretem była dla mnie Egida, Salon Niezależnych, które o coś walczyły. „Dudek” był parakabaretem, w którym się pożartowało, pokpiło, ale naskórkowo, zapewniając ludziom miły pobyt w lokalu.

„Dudek”, zdaniem Marcina Wolskiego, nie wykorzystał momentu, który przyszedł po 1968 czy 1970 r., gdy władza kokietowała społeczeństwo i była odrobina luzu. – Perfekcyjnie kontynuował tradycję międzywojnia, ale nie wpisał się w bojową falę polskiego kabaretu, a była na to szansa. Równolegle z „Dudkiem” działał wspaniały walczący kabaret „Owca” Jerzego Dobrowolskiego – mówi Wolski.

Spotkamy się na ...świecie

Gdy paliwa dla kabaretu z czasem w tej formule zaczęło brakować. zaczęło brakować, w połowie stycznia 1975 r., odbyło się ostatnie – z ok. tysiąca – przedstawienie. W piosence „Spotkamy się na Nowym Świecie, śpiewanej przez zespół na zakończenie kabaretu, słowa refrenu zostały zmienione na „Spotkamy się na tamtym świecie”.

Kiedy w 1987 r., po kilkunastu latach milczenia, Kabaret Dudek wznowił działalność, w okolicznościowym folderze-programie Jerzy Dobrowolski pisał: „Dobrze, że dzisiaj, gdy nareszcie mówi się dość głośno o ochronie środowiska naturalnego, Kabaret Dudek dokłada swoja cegiełkę. Bo kultura, dla współczesnego człowieka, to jak najbardziej właśnie środowisko naturalne”.

„To był inny Dudek niż tamten sprzed lat” – konstatował potem Roman Dziewoński. Parowóz dziejów przyspieszył, był kłopot ze ściganiem się z rzeczywistością. To nie był czas na „Sęka”, na „Ucz się Jasiu, ucz” i „Dwanaście butelek”.– Historia pędziła za szybko – oceniał aktor Paweł Wawrzecki. Mówiono: to nie jest kabaret na te czasy. Do tych czasów miał pasować inny kabaret.

Próba wskrzeszenia „Dudka”, w zmienionej formule i z nową odmłodzona o pokolenie obsadą, była nieudana. Edward „Dudek” Dziewoński, zmarły w 2002 r. twórca kabaretu, aktor i reżyser, nie był zadowolony z efektów odmłodzenia zespołu. Po półtora roku kabaret definitywnie zakończył działalność. Zamilkł, ale można go usłyszeć choćby tu:

https://www.youtube.com/playlist?list=PLf2_C-HUsXbx2pp9uEjQnNXDaNO0vLtsr

więcej:

http://alternatywy.salon24.pl/625932,przygody-kobusza-z-dudkiem

(wersja txtu, który ukaże sie w TygNiedziela)

Veľa šťastia, veľa zdravia, nech sa všetky plány daria

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka