Alur24 Alur24
164
BLOG

SMOLEŃSK 2010 – „Dorwać Generała”

Alur24 Alur24 Polityka Obserwuj notkę 1
Jak zapowiedziałem – wracam do „smoleńskich stereotypów”.

Kolejny smoleński stereotyp, który wyznawano powszechnie, to rzekomy „wpływ Gen. Błasika na Pilotów”.

Tymczasem dotąd nie ma nawet jednoznacznego dowodu, że Generał do Pilotów cokolwiek mówił. Jednoznacznego, bo w tym przedmiocie są sprzeczne ustalenia. Należy wziąć pod uwagę, że Generał, mimo masywnej postawy i że był o całe pokolenie starszy – miał dość wysoki tembr głosu, podobny do głosu 2-go Pilota, co zresztą dalej się parokrotnie okaże.

Zacznijmy od pierwszego chronologicznie stenogramu, czyli stenogramu MAK. Który wprost Generałowi przypisał tylko jedną wypowiedź, tę o „mechanizacji skrzydeł”, za to bardzo istotną, bo włączającą się w kompetencje załogi. A to pozwoliło sprawie rzekomej obecności Generała w kabinie Pilotów nadać pierwszego i bardzo hucznego rozgłosu.

Tyle, że wskazany jako współtwórca stenogramu ppłk B. Stroiński wyjaśniał, że to nie on dokonał tej identyfikacji! I stwierdził, że wszystkie wypowiedzi, o które go pytano, przypisał tylko członkom załogi Tu-154. A potem z zaskoczeniem skonstatował, że wskazano go w stenogramie jako jedynego, który identyfikował rozmówców.
Ale których rozmówców, czy także kontrolerów z Mińska, Moskwy i Smoleńska?

Zauważmy jeszcze jedno; przy nazwisku ppłka Stroińskiego, jako jedynym z sześciu tam wymienionych, w tym spośród trzech Polaków, brakuje jego podpisu.

Stenogram nr 2 – to materiał Centralnego Laboratorium Kryminalistyki Policji, sporządzony na użytek Komisji Millera. W nim również jakoby zidentyfikowano wypowiedzi Gen. A. Błasika, konkretnie trzy: „250 metrów”, „100 metrów” oraz „Nic nie widać”. A tu pytanie o identyfikującego przynosi odpowiedź jeszcze ciekawszą.

Gdyż Komisja Millera odmówiła wskazania tego kogoś, za to stwierdziła, że z tą identyfikacją zgodzili się wszyscy jej członkowie. I rzeczywiście, tu Komisja nie kłamała, bo kilka lat później do wiadomości publicznej wydostały się nagrania z jej posiedzeń, w których słyszymy: „Zdaniem komisji generał Błasik był w kokpicie, tak? Nie mówimy, że mamy poważne wątpliwości czy coś. Zdaniem komisji generał Błasik był tam. I to tak należy przedstawiać”. Albo: „… ale czemu tu pisać, że osoba spoza załogi, jeżeli tu w opisie, jeżeli napiszemy, że jest to Dowódca Sił Powietrznych, to te klocki bardziej będą pasowały do siebie”.

Dowodem dla komisji Millera była nawet… „przestrzeń medialna”! Tu cytat: „… generalnie w przestrzeni medialnej, wiadomo kto tam był (…) Oczywiście (…) żadnych nazwisk itd., ale… Pan Generał. Pasuje to?”.

Jak się być może przekonamy w komentarzach – dla wielu „pasuje to” i „te klocki” jeszcze dzisiaj. W końcu oni też są „przestrzenią medialną”.
Ale i oni powinni zauważyć, że żadna z trzech przypisanych Generałowi wypowiedzi nie jest tak hołubionym przez nich „naciskiem na Pilotów”. Wręcz przeciwnie, bo np. „Nic nie widać” nie tylko nie zachęca do lądowania, a wręcz zniechęca.

Stenogram nr 3, opracowany na zlecenie Prokuratury przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych, chyba nawet nie próbuje dokonywać identyfikacji innych osób, niż załoga kabinowa i Stewardessa. Można przypuszczać, że IES, nie dysponując materiałem porównawczym, ograniczył się do identyfikacji tylko tych osób, których wypowiedzi się powtarzały.

Choć IES wypowiedzi niezidentyfikowanych odnotował wiele, tak mężczyzn jak kobiet, a te najpewniej dobiegły zza otwartych drzwi kabiny, obok których się znajdowała dostępna również dla pasażerów toaleta.

Zaś jedynym zidentyfikowanym spoza załogi jest oznaczony literą „Z” Dyr. Protokółu Dyplomatycznego – M. Kazana, ale i jemu IES przypisał tylko trzy zdania. A nie zidentyfikował niewątpliwie należących do Dyrektora „Będziemy próbowali” i „Gdzie jest zapasowe?” (tak te kwestie usłyszano w IES).

Tu należy wyjaśnić, że te braki nie wynikały z niedosłuchu specjalistów z IES, ale były winą dostarczonej im kopii. Bo jakby nie były doskonałe urządzenia na których te kopie nagrywano – to oryginał odtwarzano z bardzo niedoskonałego rosyjskiego aparatu, który nie miał nawet stałej prędkości przesuwu. Zaś w jego mechanizmie prowadzącym taśma drgała i odskakiwała od głowicy (tzw. drop-out). I to, co na jednej kopii jest nawet nieźle słyszalne – na drugiej akurat odskoczyło. Pod tym względem wyraźnie się też różnią dwa znane mi nagrania, jakie są dostępne w sieci.

Jednak największe niezadowolenie wyznawców „nacisków” IES wywołał tym, że w dwóch wypowiedziach o wysokości (czyli „250” i „100”) nie rozpoznał głosu Gen. Błasika, ale 2-go Pilota (wypowiedzi  „Nic nie widać” IES w ogóle nie wychwycił). I natychmiast zgłosił się inż. A. Artymowicz, brat występującego na tym forum blogera „ykw”, który zapowiedział, że niebawem udowodni, że te i nie tylko te wypowiedzi, jednak należały do Gen. Błasika.

I tak powstał stenogram nr 4, opracowany przez zespół pod kierunkiem A. Artymowicza. A choć uzyskano w nim wyraźne postępy, czyli rozpoznano znacznie więcej wypowiedzi dotąd niezrozumiałych, a niektóre z wcześniejszych trafnie poprawiono – to znalazły się też w nim rozpoznania nietrafne, wręcz błędne. A nawet zabawne, jak np. w reakcji na dramatyczny komunikat z Mińska – ktoś niezidentyfikowany się chłopięco rozmarzył: „Pamiętasz stewardessy?”.
(Ta wypowiedź najpewniej brzmiała „(Niech mu) powiedzą stewardessy” i była propozycją kogoś z załogi, by stewardessy podpowiedziały Prezydentowi, jaki prefiks należy wprowadzić przed numer abonenta, aby się połączyć przez pokładowy telefon satelitarny.)

Ale chyba najbardziej temu stenogramowi zaszkodziło „parcie na Generała”. Nie zawsze wskazywanego wprost, czasem niby tylko jako „osobę trzecią”, a tu wystarczy przypomnieć podane już wyżej przeświadczenie Komisji Millera: „generalnie w przestrzeni medialnej, wiadomo kto tam był”. I trzeba przyznać, że Komisja Millera tu się nie myliła – wyznawcy nacisków od razu zobaczyli Generała.

Tylko że zespół Artymowicza w tych wskazaniach się wręcz skompromitował. Np. przypiął Generałowi ciekawość czy Nawigator „mówi po angielsku”, a z kontekstu sytuacyjnego wyraźnie wynika, że było to ironiczna uwaga, jaką któryś z Pilotów upomniał Nawigatora, by wykonał dyspozycję z Mińska i zgłosił moskiewskiemu Centrum Kontroli Lotów wejście w jego przestrzeń powietrzną. A później zespół Artymowicza w uwadze „Tutaj jest pięknie z tej strony” znowu wskazuje Generała, przy tym stwierdzając, że ją wypowiedział blisko mikrofonu CVR Technika. A wystarczyłoby, aby ci specjaliści przyjrzeli się fotografii kabiny jaką sami zamieścili w opisie aby się przekonać, że „osoba trzecia” nie była nawet w stanie zbliżyć się do mikrofonu Technika, gdy ten i Nawigator siedzieli na swoich miejscach. Nawet spośród załogi nie wstając z fotela mógł tego dokonać jedynie… 2-gi Pilot, jeśli obrócił głowę w prawo, ku swoim oknom.

Tak, parcie na Generała i na „osoby trzecie” zespół Artymowicza miał spore. Do tego stopnia, że jako „osobę trzecią” oznaczył również Nawigatora (o 8:15:16), a podobnych kwiatków zaliczył więcej. Takie owoce przynosi przyjęty z góry cel „udowodnię, że …” zamiast „dowiem się, jak …”, a tę przestrogę dedykuję również tutejszym „badaczom”.

Zespół Artymowicza wrócił też do millerowskiego przypisania Generałowi dwóch komunikatów o wysokości – „230” i „100”. Ale, uwaga, nie rozpoznał poprzedniego „Nic nie widać”, a zamiast niego zupełnie inne „Narwańcy”. I nie przypisał tego wprost Generałowi, ale „osobie trzeciej”. I co też nie było zachętą do kontynuowania podejścia.

Czy te dwie zupełnie różne interpretacje wynikają z odmienności badanych kopii – to mogliby stwierdzić Artymowicz wespół z CLK, gdyby się zdecydowali na konfrontację. Tym niemniej świadczy, że do tych odczytów należy podchodzić z rezerwą.

Ale intencjonalność skompromitowała nie tylko A. Artymowicza. Jeszcze w roku 2011 trójka autorów, pod przewodnictwem J. Osieckiego, wydała książkę „Ostatni lot”, w której aż zdumiewa wymierzonym w Generała i w Pilotów paszkwilanctwem. A długo przed jej wydaniem, bodaj jeszcze w jesieni 2010, chodzili po mediach z rewelacyjną tezą, że Gen. A. Błasik „podsiadł” 2-go Pilota i osobiście doprowadził do katastrofy. Lecz na początku 2011 swój raport wydał MAK, w którym ogłosił, że ciała całej załogi nosiły charakterystyczne ślady od pasów, którymi byli przypięci do foteli. Do swoich foteli.

Wtedy autorzy tej (nie)sławnej książki napisali w niej, cytuję: „Przez długi czas naszego dziennikarskiego śledztwa teza, że również podczas tego lotu generał Andrzej Błasik postanowił posiedzieć za sterami TU154M, wydała się nam bardzo prawdopodobna. Dowodem na poparcie tej hipotezy mogłoby być choćby milczenie drugiego pilota w czasie czytania checklisty”.

No, proszę; Osiecki e. c. mieli nawet „dowód”, ale MAK im go wywrócił. Szkoda.

Mógłbym takich kwiatków przytoczyć jeszcze kilka, ale notka mi się rozrosła. Więc już skonkluduję, że opierając się na charakterystyce psychologicznej Generała – jego ingerencję w działania załogi wykluczył również raport Millera. A znany tutaj „ykw”, w okolicznościach zapewne dla niego dość trudnych, też musiał się wycofać z oskarżeń, jakie wcześniej formułował pod adresem Generała.

Mimo to mam dziwne przeczucie, że chętnych do oczerniania śp. Generała, a niepomnych na powołane wyżej autorytety, wciąż nie brakuje. Nawet, gdy już padły kiedyś tak modne leitmotivy, jak „Siadajcie, siadaj … spokojnie” (co miało miejsce 20 km od lotniska, a samolot jeszcze nawet nie skręcił na jego kierunek) czy „Zmieścisz się, śmiało”, itp., itd.

Bo „cóż szkodzi” spróbować, skoro taką próbę, gdy już zostanie zrąbana, można potem bez cienia wstydu – po prostu skasować…

Alur24
O mnie Alur24

Wzorem innych piszących CV - też się urodziłem. Ale na tym nie poprzestałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka