Ambroż Ambroż
303
BLOG

Czy na pewno wiemy dokąd zmierzamy w walce z wirusem ?

Ambroż Ambroż Rozmaitości Obserwuj notkę 9

 Mam wrażenie, że większość ludzi wyobraża sobie tę epidemię  koronawirusa Covid19  podobnie jak epidemię grypy: liczba zachorowań będzie rosła, potem osiągnie szczyt a następnie już szybki spadek liczby zachorowań i koniec epidemii. Wtedy będziemy mogli zdjąć wszystkie ograniczenia. Całość potrwa najwyżej kilka  tygodni i po sprawie. Takie wyobrażenie wspiera przypadek Chin gdzie epidemia się zaczęła. Przez kilka tygodni mieli wzrost zachorowań, potem wprowadzono jakieś tam ograniczenia dla ludności a potem epidemia szybko wygasła. My wyobrażamy sobie, że u nas będzie podobnie tylko uda się uzyskać ten sam efekt bez tak drastycznych ograniczeń jak w Chinach. Można by powiedzieć: na luziku i bez wielkich strat pokonamy wirusa.   Dodatkowe wsparcie dla takiego wyobrażonego modelu epidemii przynosi spadek liczby nowych zachorowań w kilku krajach Europy, w których epidemia rozwijała się najbardziej intensywnie. Zatem jeszcze 2-3 tygodnie ograniczeń a potem luzujemy,  wychodzimy z epidemii i zapominamy o wirusie.  

Czy na pewno ?  Pewien zgrzyt w powyższym rozumowaniu przynosi skala zgonów w Europie. Już dzisiaj jest  ok. 20 razy większa od liczby zgonów w Chinach. A w Europie bardzo daleko do stopnia ograniczenia i kontroli epidemii którą osiągnięto w Chinach.   Może zatem nie wszystko będzie przebiegać w Europie podobnie jak w Chinach ? Nie będzie, bo już nie przebiega. Nie ma żadnych podstaw żeby zakładać, że w Europie podobnie jak w Chinach uda się zdusić epidemię po kilku tygodniach.  W Europie żaden kraj nie zastosował tak radykalnych środków jakie zastosowały Chiny.  W początkowym okresie  w wielu krajach Europy pozwolono na swobodny rozwój epidemii.  Kiedy zachorowań były już tysiące zastosowano zaledwie półśrodki, które stopniowo zaostrzano bo nie dawały spodziewanych rezultatów.   We Włoszech, Hiszpanii i częściowo we Francji doszło do zapaści służby zdrowia.  W końcu w krajach najbardziej dotkniętych epidemią wygaszono większą część gospodarki.  W pozostałych krajach, w tym Polsce zastosowano częściowe  ograniczenia, o ograniczonej skuteczności epidemicznej,  które jednak mocno wpływają  na spadek aktywności gospodarczej.  

Czy takimi środkami jesteśmy w stanie szybko pozbyć się wirusa ?   Szczerze mówiąc nic na to nie wskazuje. W kilku krajach po chwilowym szczycie zachorowań osiągnięto stabilizację liczby zachorowań na dość wysokim poziomie.   Popuszczenie rygorów epidemicznych może spowodować  ponowny wzrost zachorowań a przykręcenie śruby ponowny spadek ale takimi metodami nie uda się uzyskać spadku zachorowań, jak w Chinach,  blisko  zera.  Jak dotąd  żaden europejski kraj nawet się do tego nie zbliżył.  Tak naprawdę nie widać jakiegoś logicznego mechanizmu wygaszania epidemii w Europie. Liczba nowych zachorowań we Włoszech i w Hiszpanii spadła i ustabilizowała się na poziomie kilku tysięcy dziennie ponieważ w międzyczasie zdecydowanie zaostrzono  przepisy epidemiczne  w tych krajach.  Epidemia trochę zwolniła tempo ale rozwija się dalej. Główne ulice w wielkich miastach są puste, podobnie jak szkoły i uniwersytety, większość fabryk została zatrzymana ale za to  położone na uboczu tętnią życiem...      

Do uodpornienia europejskich społeczeństw też jest bardzo daleko. Obecne oszacowania mówią o tym że w Hiszpanii i Lombardii uodporniło się , po kontakcie z wirusem,  dotąd zaledwie ok. 15% ludności.  Osoby te albo  zachorowały i wyzdrowiały albo przeszły kontakt wirusem bezobjawowo.  Musiałoby zachorować min. 5 razy tyle ludzi co dotychczas  żeby mówić o uzyskaniu tzw. odporności stada. To jednak  doprowadziłoby to wielkiej liczby zgonów i całkowitego upadku służby zdrowia. 

Politycy dostrzegli już, że epidemii w Europie nie uda się szybko zwalczyć i  zaczynają snuć plany poluzowania restrykcji epidemicznych ponieważ równie groźny jak epidemia może być kryzys ekonomiczny i  nienormalny sposób funkcjonowania służby zdrowia. Szczególnie jeśli z wirusem trzeba będzie żyć wiele miesięcy a nawet lat.  Trzeba spojrzeć  prawdzie w oczy: Europa nie potrafi pokonać wirusa a wiec będzie się musiała nauczyć z nim żyć. Ważnym czynnikiem jest tutaj czas. Gospodarkę można zatrzymać na miesiąc, po dwóch miesiącach zaczną się bardzo poważne problemy, po trzech miesiącach kraj i jego mieszkańcy ulegają  ekonomicznej degradacji i zaczyna się  pełnowymiarowy, ciężki kryzys gospodarczy.  Politycy wiedzą już, że będą musieli powiedzieć obywatelom, że pomimo ryzyka powinni wrócić do pracy. Nie potrafimy usunąć przyczyn to trzeba przynajmniej dążyć do ograniczenia bardzo niekorzystnych skutków.    

Jak zatem żyć z wirusem ? 

Trzeba robić dużo więcej testów, monitorować chorych i tych na kwarantannie, dostosować sposób funkcjonowania firm do zagrożenia epidemicznego:  maseczki, dezynfekcja, rozgęszczenie stanowisk pracy, osobne stanowiska do spożywania posiłków w stołówce, regularne pomiary temperatury u wszystkich pracowników.  Trzeba też  pozwolić ludziom  chodzić po ulicach i sklepach (oczywiście w maseczkach). Bez tego nie będzie popytu nawet jeśli  fabryki będą produkować. Ostatnio czytałem wywiad  z prezesem jednej z polskich fabryk mebli. Twierdził, że jego fabryka jest całkowicie zdolna do normalnej produkcji.  Wśród załogi nie ma zachorowań. Podjęto też środki ostrożności w celu ograniczenia ryzyka.  Popyt spadł jednak radykalnie. Sprzedaż w Polsce spadła o 85% a eksport o 95%.  Zatem samo uruchomienie fabryk jeśli  nie będzie miał kto kupować ich produktów nic nie da.  To tak jakby pozwolić działać hotelom ale zabronić ludziom korzystania z owych hoteli.  Tam gdzie jest to możliwe trzeba też rozwijać sprzedaż w sieci.  Z jednej strony rząd płaci postojowe dla setek tysięcy ludzi, którzy siedzą w domu a z drugiej strony nie ma kto wozić towarów zamówionych przez Internet. Czas dostawy zakupów  w marketach zamówionych przez internet wynosi wiele tygodni albo  w ogóle nie można złożyć zamówienia ze względu na brak terminów. 

Duży problem będzie na dłuższą metę ze służbą zdrowia.  Już po kilku tygodniach epidemii następuje przemęczenie lekarzy i pielęgniarek oraz  dezorganizacja  oddziałów niezakaźnych.  Co będzie jeśli służba zdrowia będzie musiała w takim trybie funkcjonować np. jeszcze 12 miesięcy ? Wkrótce ujawnią się  fatalne skutki wstrzymania planowych operacji, braku regularnych badań kontrolnych, utrudnionego dostępu do lekarzy specjalistów itd. Służba zdrowia nie może na dłuższą metę podporządkowywać całego swojego potencjału  walce z  wirusem, bo skutki zaniechania normalnego leczenia w innych dziedzinach przewyższą skutki epidemii. Z drugiej strony przy  rozluźnieniu rygorów epidemicznych można się spodziewać wzrostu zachorowań na Covid19 co dodatkowo obciąży służbę zdrowia. Nie ma możliwości szybkiego zwiększenia liczby lekarzy,  pielęgniarek i techników medycznych. Należy jednak pilnie rozważyć  jak pozyskać i przeszkolić na dużą skalę  pomocniczy personel medyczny , który mógłby odciążyć choćby z niektórych czynności przemęczone pielęgniarki.  

Rząd stara się wszelkimi sposobami zachować strukturę zatrudnienia i stanowiska pracy sprzed epidemii, hojnie rozdając  rozmaite zasiłki i  zwolnienia z płatności składek.  Tymczasem gołym okiem widać że potrzebne są  przesunięcia siły roboczej tam gdzie jest faktycznie potrzebna.  Inaczej wytworzy się taka sytuacja, że część pracowników będzie skrajnie przeciążona a pozostali  będą siedzieć w domu, żyć z zasiłków i ograniczać się do wychodzenia na balkon raz w tygodniu i  oklaskiwaniu wysiłków  lekarzy i pielęgniarek. 

Im prędzej zrozumiemy, że epidemia nie jest na chwilę tylko na długo, tym lepiej. Do szczepionki jest jeszcze daleko. Samo opracowanie skutecznej i przetestowanej  szczepionki nie kończy zresztą sprawy. Tę szczepionkę trzeba będzie jeszcze wytworzyć w miliardach dawek i zaszczepić miliardy ludzi. Ile może potrwać akcja szczepienia dziesiątek milionów Polaków kiedy już tę szczepionkę skądś pozyskamy ? Obawiam się, że ze szczepionkami będzie podobnie jak z testami.  Cały świat w tym samym czasie będzie chciał  kupować   ogromne ilości szczepionek a jakiś koncern farmaceutyczny będzie wysyłał po trochu zaczynając od  kraju gdzie ma siedzibę.  Trump doskonale wiedział  jakie są mechanizmy , dlatego podjął próbę ściągnięcia do USA niemieckiej firmy, która jest na dobrej drodze do opracowania szczepionki. America first !   My w tym łańcuchu niestety jesteśmy dość daleko.  Tym bardziej najwyższy czas zacząć analizować sytuację na zimno przy uwzględnieniu, że bardzo niewiele wskazuje na to , że epidemia w Europie szybko wygaśnie. 

Pierwszą rundę starcia z wirusem Europa niestety przegrała.  


Ambroż
O mnie Ambroż

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości