Od 40 lat mnie interesuje, po kiego Vicky Leandros chciala kiedys jechac do Lodzi.
Pomalu kojarze.
Wczoraj we wsi wystepy Klausa Doldingera i jego Paszportu. Do tego goscinnie Uwe Ochsenknecht. Na wystep Marianny Rosenberg sie spoznilem.
Piekny koncert, na budynku za scena na poddaszu dwa okna, z jednego wisi flaga niemiecka, z drugiego polska. Ktos jeszcze ma nadzieje na ten final Euro-2012.
Byla cala wies, w tym i moj stary dawno niewidziany stary znajomy. Wachlowal sie biletami kolejowymi Budapeszt - Regensburg. Pytam, po kiego mu te bilety. To nie dla niego. Posle je na Wegry do znajomych, bo tam bilety na linie zagranoiczne sa strasznie drogie, a tu za 39 euro. Byl na stacji, zauwazyl okazje, przy okazji kupil bilet do Bialegostoku, bo chce jechac do Warszawy. Tez za 39 euro. I bilet do FInlandii przez Szwecje , tez 39 euro.
W czym caly dowcip?
Regularne bilety kolejowe do Berlina na 4 osoby kosztuja prawie 900 euro. Co mowi na to moj genialny znajomy? Trzeba isc na pierwsza wieksza stacje kolejowa PRZED stacja, z ktorej sie chce jechac, i kupic bilet do wiekszej stacji ZA miejscowoscia, do ktorej sie wybieramy. Kupic bilet w automacie na tej stacji. Kupic z wyprzedzeniem i na konkretny dzien.
Kazda stacja ma kontyngenty biletow po 39 euro sztuka. Powiedzmy bilety Kolonia - Berlin w automatach w Kolonii sa wyprzedane w sekunde. Bilet z powiatowego Euskirchen przez Kolonie i Berlin do Bialegostoku jest zawsze dostepny, bo nikomu niepotrzebny. A jak ktos inny byl szybszy, to jedziemy do Bergheim i bierzemy bilet do Wloszczowej, przez Kolonie i Berlin.
W Berlinie wysiadamy i dziekujemy.
Przez pare sekund pomyslalem o biletach-wejsciowkach na lotnisko w "Misiu".
Gdyby mnie w nastepne dni nie bylo, to znaczy, ze kupilem za 39 euro bilet na cztery osoby z Düren do Jastrzebia i wysiade w Gogolinie.
Acha, a Klaus Doldinger wyglada tak - ten sam utwor, ten sam zespol, te same kulisy.
23666
Inne tematy w dziale Rozmaitości