- Czas z tym skończyć - Powiedział Gniewomir twardo, wkładając nowy magazynek do MP38 znanego szerzej jako Schmeisser. Stojąca sto metrów dalej kukła Andreja Leppieja patrzyła smutno dziurami po kulach. Pogładził z czułością automat, wdychając ostry zapach prochu
Długo zastanawiał się skąd wziąć broń. Po trzecim piwie w krakowskiej DeCafencji wpadł na pomysł genialny w swej prostocie. Wypożyczył od znajomego wykrywacz metalu i pojechał PKSem na pobliską wiochę, o której opowiadał mu wnuk pewnego partyzanta. Po kilku godzinach poszukiwań, w sadzie rozpościerającym się za starą chałupą, (wykopaniu puszki, kawałka blachy oraz dwóch złotych) obiecujący dźwięk zaczął rozbrzmiewać w słuchawkach. Wyłączył wykrywacz i chwycił saperkę. Trzy godziny później i dwa metry niżej uderzyła o metal. Lekko skorodowana z wierzchu, ale wciąż szczelna skrzynia była wyjątkowo ciężka. Gdy udało się ją wytaskać z dołu i otworzyć spragnionym oczom ukazał się wspaniały widok. Dwa Schmeisser'y, Mosin, TeTetka oraz kilka magazynków. Wszystko było owinięte utytłanymi w towocie szmatami. W skrzyni były również małe paczuszki związane parcianym sznurkiem. Jak się potem okazało zwierały pagony czerwonych i brunatnych oficerów - trzydzieści dwie sztuki. Diaboliczny uśmiech rozjaśnił twarz Gniewomira. Wyciągnął komórkę.
- Sułtan?
- Tak, czego? - odpowiedział skacowany głos.
- Wciąż jesteś piromanem? - zapytał retorycznie.
- Eeee... tam! - odpowiedział głos z telefonu, z ledwo ukrywaną dumą i nagłym ożywieniem.
- Mam dla ciebie robotę... - zaczął Gniewomir wpatrując się amunicję.
- Jasna cholera! - zakrzyknął kilka dni później, gdy w wiadomościach ogłosili, że Andrej Leppiej zniknął. Przygotowania były prawie zakończone. Ponownie chwycił za telefon i wybrał numer swojego kreta w młodzieżówce Samych Swoich.
- Gdzie jest Leppiej? - zapytał nie bawiąc się w długie wstępy.
- Ballantines i numer do tej blondyny z Kazimierza. - zaczął targować się twardo szpion-amator.
- Ukraiński spiryt i zachowam zdjęcia twojej siostry dla siebie. - warknął Gniewomir w odpowiedzi.
- Cholera, i tak pół miasta widziało ją nago!
- Dobra, Johny Walker i laska z SDPL. Stoi? - zakończył targi Ciężko Wku... Wyborca.
- Ja zawsze, gdy jest jakiś ruch w narodzie...
- Skurwiel. Gdzie dokładnie? Bieszczady są spore. - zapytał spokojnie Gniewko.
- Nie wiem, ale Misztal do niego pojechał tym swoim złomem, więc pewnie gdzieś w terenie. Czekają aż koledzy za wschodniej granicy zorganizują przerzut.
- Dobra, dzięki. - Gniewomir rozłączył się.
Odpalił laptopa, myśląc że Google Earth to wspaniały wynalazek. Po kilku godzinach znalazł to czego szukał. Zdjęcie. Gdzieś w głębi Bieszczad stała mała chatka, a przed nią profanacja samochodu terenowego - Hummer H2. Na konto wpływały właśnie ostatnie przelewy za sprzedane pagony. Cieszył się Gniewko, cieszyli się kupujący... cieszyło się Allegro.
Następnego dnia o piątej rano, stał już koło poobijanego Nissana Patrola. Podniesiony kilkanaście centymetrów, z nowym grillem i zgrzewką piwa na tylnim siedzeniu prezentował się wspaniale.
- Mamy mało paliwa. - powiedział Tomasz patrząc na zgrzewkę.
- Spoko. - przed oczyma mignął mu zwitek banknotów, trzymany w ręku Ciężko Wku... Wyborcy.
- Jedziemy? - wyszczerzył więc zęby przyjaciel.
- Nie zapomniałeś o czymś? - pokrętło przesunęło się na pozycję "max". Pięć głośników wprawiło samochód w wibrację, budząc przy okazji wszystkich ciężko pracujących obywateli w promieniu kilometra...
Ja grizem, žderem, režim, derem,
Njušim, stenjem, jedem, serem,
Ja lajem, džaram, sisam, karam...
U licu vošten, u duši – pošten!
Ja sam pit bull – terijer,
Ja sam, mala, pit bull – terijer!
Ja sam pit bull – terijer,
Ja sam, mala, pit bull – terijer!
Terijer....
Dla tych co nie natkneli się na powyższy kawałek u Kusturicy małe co nieco.
Disclaimer
Informacja: To prywatny blog i reprezentuje mój prywatny punkt widzenia, a nie moich pracodawców i redakcji dla których pracuję . Sprawy dotyczące administracji s24 proszę kierować przez formularz kontaktowy. Osoby, które nie potrafią dyskutować bez obrażania autora będą miały zablokowaną możliwość komentowania na tym blogu.
Motto
A my nie chcemy uciekać stąd!
Krzyczymy w szale wściekłości i pokory
Stanął w ogniu nasz wielki dom!
Dom dla psychicznie i nerwowo chorych!
Jacek Kaczmarski
Zasady
Copyright
Zawartość tego bloga pisanego przez Gniewomir Świechowski jest dostępna na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Bez utworów zależnych 2.5 Polska License.
Zamieszczone tu teksty można nieodpłatnie wykorzystywać na innych serwisach lub blogach w niezmienionej formie pod warunkiem podania autora i zamieszczenia aktywnego linka do tekstu. Jeśli zamieszczenie linka jest niemożliwe(papier?) proszę o informację o ew. przedrukach na maila.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka