Jeśli prawdą jest, że Rosjanie chcą zbudować salon samochodowy na miejscu gdzie rosła wcześniej ścięta, śnięta brzoza, to nie ma lepszego dowodu na porażkę naszej dyplomacji i rządu i to na całej linii.
Już dawno powinniśmy wykupić ten teren bez względu na koszty. Tym bardziej, że ma podobno prywatnego właściciela, więc to tylko kwestia kasy. Tymczasem może okazać się, że miejsce uświęcone bohaterską krwią naszych rodaków będzie za kilka lat kojarzyło się autochtonom jedynie z gwiazdą Mercedesa, czy innego Dawida, bo kto wie, czy Izrael nie zacznie w końcu produkować własnych samochodów, skoro rakiety wychodzą im już całkiem nieźle.
Krótko mówiąc blamaż, poruta i wstyd.
Tusk powinien zapaść się pod ziemię na głębokość co najmniej 1.5m, albo dla pewności na głębokość przemarzania gleby w Smoleńsku. Oczywiście można negocjować z nowym właścicielem możliwość postawienie pomnika na jego terenie, ale obawiam się, że Niemcy nie zgodzą się na pomnik większy od Mercedesa klasy A, a to może nie usatysfakcjonować społeczeństwa polskiego, czemu wcale bym się nie zdziwił.
Zupełnie nie wiem, jak wyjśc z tej chyba już przegranej walki o godność i pamięć. Kto mógł jednak przypuszczać 3 lata temu, że Rosjanie wymierzą nam taki policzek, że nie oddadzą nam Tupolewa, że wyklepią jego dysze, a nawet go umyją, jak jakiegoś Żiguli, czy innego Zaporożca.
Co prawda podobno jest 23 świadków prawdy, ale czy zgodzą się zeznawać, mając w pamięci agenta J-23 ?
Gorzej, jak przypomną sobie w kontekście miejsca postać agenta Stierlizta :
" idąc ulicami Berna Stirlitz zauważył, jak bezdomny pies podniósł nogę. Była to noga profesora Pleischnera."
Subiektywnie muszę na koniec stwierdzić, że notka nr 14 jest gorsza od 13 -ej. No ale nawet ja mogę mieć czasem słabsze momenty, prawda ?
SMD
