Jakiż wspaniały, prosty w konstrukcji jest świat. Jak cudowne są właściwości naszego umysłu (najlepiej nieskażonego wiedzą). Wydaje mi się, że S24 nikt, nigdy, łacznie z miłościwie nam piszącymi fachowcami czyli dziennikarzami, nigdy nie miał do czynienia z kuchnia uprawiania polityki międzynarodowej.
Otóż szczęśliwi ci ludzie, nie lubiacy czytać, mając jednak w pamieci wyjazdy cioci Tosi, i wuja Kazia w sprawach służbowych do Pcimia Dolnego, wiedzą świetnie jak powinien wyglądać wyjazd służbowy szefa rządu. Powinien on oznajmić, że wyjazd mu się nie podoba i może nawet nie pojedzie, bo to i koszty, i niewygody i strata czasu i w ogóle obrzydlistwo. Na dodatek organizatorzy chcą by zwiedził jakieś ichnie Wawele z przed kilkuset lat albo (co gorzej!) i więcej, może i 1000 lat. Co z tego wyniknie dla mnie, cioci Tosi i wuja Kazia? NIC! A ten leń nic nie robi cały dzień, wycieczki sobie robi i myśli, że go nikt nie rozpracuje. Ten mądrala nawet n ie dał dziennikarzom do garści encyklopedycznych wiadomości o Peru i Chile i nie dyrygował towarzyszącymi mu pismakami, co tak naprawdę mają fotografować. Ba, nie napisał sam tekstu pod fotki! No i ma za swoje. Ja muszę pracować w czoła pocie, a on jakies Maczepikture zwiedza i to za moje pieniądze. Non possumus, jak woła geniusz salonowy Antysalon!
Są moraliści, którzy uważają, że w ogóle jechać nie powinien bo i po co. Z antypodami nic nas przecież nie łączy. Po co Premier polskiego ludu ma tam jechać. Niech ogłosi wszem i wobec, że nie, nie pojedzie bo nas na te 1,5 miliona nie stać. A jeżeli kraje unijne się uprą, by tam koniecznie pojechał ,to niech za to zapłacą solidarnie i uprzejmie. Ale byłby ubaw i okazja śmiania się z Premiera żebrzącego o pokrycie przez obce państwa zaledwie 1,5 mln złotych!
A jeżeli już poleci samolotem zamiast iść pieszo, to z tej okazji trzeba koniecznie wymóc na organizatorach by wszelkie sprawy załatwiać w ciagu trzech dni i natychmiast wracać ciupasem do kraju, bo tu strajki, kłótnie i służba zdrowia niezreformowana. Od tego płacimy mu za bycie Premierem by leciał w sumie 52 godziny tam i z powrotem, po 12 godzin dziennie zasuwał bez aklimatyzacji i przystosowania do zmienionego rytmu dnia, był przytomny, najlepiej jakby nie jadł ani nie pił, bo to podraża koszty (to, że płaci za to organizator to nie ma znaczenia, można zażądać od gospodarzy wpłacenia równoważności w dolarach na pensje dla nauczycieli), no i żadnych wycieczek!
Oczywiście żadnych orderów ani czapeczek nie przyjmować. Co sobie w ogóle myślą te antypodyczne o niejasnej rasie ludki myślą, żeby Polakowi co to mu Bóg , Honor i Ojczyzna przyświecają i tylko Orła Białego ma prawo przyjąć - dawać jakieś orderzyska.
A w Ojczyźnie spokojnie, wygodnie usadowiony na fotelu opozycji pokrzykuje były Premier. Miał lepiej, do Wiednia miał nie daleko i nikt nic nie Pisnął.
Człowiek się zastanawia dlaczego na ten głupi szczyt pojechało kilkunastu szefów
rządów państw UE? I nikt im tego w ich krajach nie wypominał? Dziwne jakieś, nie?
Jestem średniakiem. Srednia inteligencja, średni wzrost i poniżej średniej emerytura.Interesuję się człowiekiem, jego twórczością, psychiką, reakcją na różne sytuacja i to prowadzi mnie do socjologii, psychologii społecznej i politologii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka