Gdyby Anatol był chory to nie leżałby w łóżeczku, mleka z czosnkiem by nie popijał, do lekarza nie wstąpił. Raczej już by się w sobie zaparł, zawziął się i szukał innych problemów do rozwiązania. A przecież choroba to przeciez cholera zajadła. Za wątpia chwyci, nogę podstawi, do grobu wpędzi. Tak nie ma z nią żartów, ale przecież i Anatol do żartów skory nie był. Więc tak na siebie wilkiem patrzyli, kontem oka obserwowali, że niby nic, że to spotkanie przypadkowe, nic nie znaczące, bez większych konsekwencji. Anatol chorobą nie zainteresowany czekał znudzony, aż sobie pójdzie. I póki co się doczekiwał.