Andrzej  Czerny Andrzej Czerny
1208
BLOG

GOSPODARKA RYNKOWA CZY SPOŁECZNA GOSPODARKA RYNKOWA?

Andrzej  Czerny Andrzej Czerny Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

GOSPODARKA RYNKOWACZY SPOŁECZNA GOSPODARKA RYNKOWA?1

           

 Jan Paweł II na postawione przez siebie pytanie „(...)czy można powiedzieć,że klęska komunizmu oznacza zwycięstwo kapitalizmu jako systemu społecznego i że ku niemu winny zmierzać kraje, które podejmują dzieło przebudowy gospodarczej i społecznej?"(CA, 42) odpowiada: „Jeśli mianem »kapitalizmu« określa się system ekonomiczny, który uznaje zasadniczą i pozytywną rolę przedsiębiorstwa, rynku, własności prywatnej i wynikającej z niej odpowiedzialności zaśrodki produkcji, oraz wolnej ludzkiej inicjatywy w dziedzinie gospodarczej, na postawione wyżej pytanie należy z pewnością odpowiedzieć twierdząco, choć może trafniejsze byłoby tu wyra­żenie »ekonomia przedsiębiorczości« czy po prostu»wolna ekonomia«. Ale jeśli przez »kapitalizm« rozumie się system, w którym wolność gospodarcza nie jest ujęta w ramy systemu prawnego, wprzęgającego go w służbę integralnej wolno­ści ludzkiej i traktującego go jako szczególny wymiar tejże wolności, która ma przede wszystkim charakter etyczny i religijny, to wówczas odpowiedź jest zdecydowanie przecząca" (CA, 42).

Czy w takim razie, tak zwana „społeczna gospodarka rynkowa" może wyrażaćtreści zawarte w katolickiej nauce społecznej?

 Łączona przede wszystkim z chrześcijańską demokracją jako projekt prze­obrażeń społeczno-gospodarczych, zarówno w teorii, jak i w praktyce odnosi się w głównej mierze do Niemiec. Po II wojnie jej propagatorami byli niektórzy ludzie nauki oraz ugrupowania chadeckie.

Badając zatem zagadnienia związane z gospodarką rynkową nie można po­minąć, istotnych w tym zakresie, poglądów intelektualistów niemieckich, które wniosły niezależne założenia do antologii myśli liberalnych. Jakkolwiek można odnieść wra­żenie, iż treści te w porównaniu na przykład z liberalizmem amerykańskim czy angielskim, nie były tak kategoryczne i między innymi z tego powodu liberalizm nie­miecki nie znajdował początkowo dogodnego conditio dla swej ewolucji.

W publikacji „Społeczna gospodarka rynkowa. Idee i możliwości praktycznego wykorzystania w Polsce", doskonale formalnie uporządkowanej, w pierwszej części znajduje się zarys historii klasycznego liberalizmu niemieckiego oraz fragmenty tek­stów głównych jego autorów. Przedstawione zostały poglądy, począwszy od Karola Fryderyka Goerdelera przez Alfreda Müllera-Armacka, Wilhelma Rőpke, Waltera Euckena po współtwórcę tak zwanego niemieckiego„cudu gospodarczego" Ludwika Erharda. Pominięto jednak bardzo ważną i równocześnie jedną z pierwszych pozy­tywnie wyróżniających się postaci niemieckiego liberalizmu, jaką bez wątpienia byłuczestnik Kongresu Wiedeńskiego Wilhelm von Humboldt. Główną uwagę natomiast skupiono na niewątpliwie oryginalnych koncepcjach państwa prawa2 i ordoliberalizmu- silnym państwie socjalnym (Sozialer Rechtsstaat), któremu przypisywano rolę ko­rektora regulującego i dbającego o właściwe funkcjonowanie wolnego rynku.

W przedstawionych założeniach, które ostatecznie nie zostały poddane wystarczającej analizie, występuje chroniczny brak rozważań dotyczących ram czy teżgranic działalności państwa, o których explicite pisał Wilhelm von Humbolt.
            W stanowisku Wilhelma Rópke czytamy: „Inna górna granica interwencji państwa wynika stad, że interwencje te stanowią stałe nadawanie przywilejów jednym kosztem drugich, dlatego też muszą one być wyjątkiem starannie przemyślanym i udzielanym tylko z największymi skrupułami, a nie regułą." (W. Rőpke, s. 69) W jakim zakresie państwo miałoby podejmować „przemyślane" decyzje? Gdzie kończy sięwolność obywatelska a gdzie zaczyna interwencja państwa?

Charakterystyczną cechą wolnego (w sensie liberalnym) społeczeństwa jest własność prywatna i wiąże się ona z jego istnieniem organicznie, a wolne społeczeń­stwo ma prawo uważać zasady własności prywatnej za normę niepodważalną. Wiąże się to z tym, iż źródłem legalnej własności jest wolna praca i wolna inicjatywa, przywi­lej natomiast rodzi własność gromadzoną nieuczciwie, będącą wynikiem żerowania na zdrowym organizmie. U zwolenników wolności (głównie negatywnej) mamy do czynienia z koncepcją pozwalającą na odebranie własności zrodzonej przez przywi­lej, czyli nierówności wobec prawa.

Nieskrępowane dysponowanie rezultatem własnej pracy, umożliwia przede wszystkim postęp ludzi w ich zewnętrznym materialnym dobrobycie. Zatem - jak pi­sze Ludwig Erhard - „Najbardziej obiecującym środkiem do osiągnięcia i zapewnie­nia każdemu dobrobytu jest konkurencja. Tylko ona prowadzi do tego, że postęp go­spodarczy umożliwia osiąganie korzyści wszystkim ludziom, szczególnie jako kon­sumentom, a ponadto konkurencja eliminuje wszystkie przywileje, które nie wynikają bezpośrednio z wyższej produktywności pracy." (L. Erhard, s. 105) Jednak Walter Eucken widzi wyjątki, dla których zasady konkurencji mogą być naruszane przez państwo, nie wskazując zarazem - w rozważanej antologii - granic jego ingerencji: „Obowiązuje zatem zasada, że dla ukonstytuowania porządku konkurencji konieczny jest swobodny dostęp podmiotów gospodarczych do rynkowej podaży i popytu. Od tej ogólnej zasady istnieją tylko nieliczne wyjątki, jak np. zapewnienie bankowi cen­tralnemu wyłącznego przywileju emisji banknotów." (W. Eucken, s. 79)

Od wielu lat w Niemczech przeważają problemy związane z wahaniami ko­niunktury oraz wysokim i rosnącym bezrobociem. Jak pisze Horst Fryderyk Wünsche: „Za datę końcową okresu »cudu gospodarczego« można uznać 8 czerwca 1967 r. W tym dniu niemiecki Bundestag uchwalił ustawędla zagwarantowania stabilności i wzrostu gospodarki, która zobowiązuje politykę gospodarczą do jednoczesnej reali­zacji takich jej celów, jak: stabilne ceny, wysoki poziom zatrudnienia, równowaga w stosunkach gospodarczych z zagranicą oraz »stały i odpowiedni wzrost gospodar­czy«." (H.F. Wünche, s. 114) Jest to przykład, który wydaje się wskazuje zasadność, popieranej przez Humbolta, koncepcji„ograniczonego państwa".

A zatem pojawia się zasadnicze pytanie: czy rozważania odnoszące się do gospodarki rynkowej powinny koncentrować się nad ideologicznymi modelami spra­wowania władzy i formalnymi konstrukcjami państwa, czy może jednak nad granica­mi jego działalności?

Katolicka nauka społeczna, na której swoje teorie opierają zarówno twórcy jak
i apologeci „społecznej gospodarki rynkowej", wydaje się wyraźnie wskazywać na
konieczność ograniczania funkcji rządu, w Konstytucji Duszpasterskiej o Kościele i
Świecie Współczesnym czytamy: „Postęp gospodarczy winien podlegać kierownictwu
człowieka i nie powinno się pozostawiać go samowoli garstki ludzi lub grup skupiających w swym ręku zbyt wielką potęgę gospodarczą ani też decyzji czynników poli­tycznych, ani jakichś silniejszych narodów." (GS, 65).

W oparciu o założenia twórców doktryny społecznej gospodarki rynkowej, w kolejnej części książki zostały przedstawione refleksje odnoszące się do ewentual­nych motywów, sposobów i szans wykorzystania idei społecznej gospodarki rynkowejw Polsce.

Często wykorzystywanym terminem przez adherentów ordoliberalnej optyki jest „sprawiedliwość społeczna". W przedmowie, redaktorzy omawianej publikacji piszą: „Podejmowany jest w niej zasadniczy problem, znany już od czasów antycznej Grecji i Rzymu tzn. pytanie, jak można pogodzić efektywność i sprawność gospoda­rowania z realizacją celów sprawiedliwości społecznej? Odpowiedź na to odwieczne pytanie musi być w pierwszej dekadzie XXI wieku poszukiwana w kontekście aktual­nie istniejących warunków." (E. Mączyńska, P. Pysz, s. 11) Jednakże problem „spra­wiedliwości społecznej" nie jest ponadczasowy. Określenie to pojawiło się, nie jakchcą redaktorzy w okresie antyku lecz około połowy dziewiętnastego wieku.3

„Sprawiedliwość społeczna", z pośród wielu odmian sprawiedliwości, zgodnie z katolicką nauką społeczną domaga się od grup społecznych zobowiązań na rzeczbonum commune i kreowania możliwości użytkowania przez te społeczności dobra wspólnego w zależności od ich potrzeb.4 Na tej definicji opierają swoje teorie zwo­lennicy „społecznej gospodarki rynkowej". Sławomir Partycki wyraża opinię, że „spo­łeczna gospodarka rynkowa przypisuje zasadzie sprawiedliwości rolę stabilizatoraprocesów gospodarczych i pokoju społecznego. Sprawiedliwość odwołuje się do po­zytywnych norm życia społecznego, zakłada poprawny kształt stosunków społecz­nych. Koncepcja społecznej gospodarki rynkowej wykracza poza liberalne normy re­dukujące sprawiedliwość do poziomu wymiennej. Realizacja soziale Rechsstaat oznacza równorzędne traktowanie zasad wolności i równości. Społeczna gospodarka rynkowa w swoim działaniu odwołuje się w większym zakresie do katolickiej interpretacji zasady sprawiedliwości." (S. Partycki, s. 238)

            Można wydaje się zadać komplementarne pytanie: czy państwo czuwając nad utrwalaniem norm „sprawiedliwości społecznej" nie będzie ich przekraczać, jeśli nie zostanie mu wyznaczony wyraźny i nieprzekraczalny zasięg działania?

Tadeusz Kowalik wydaje się sugerować odpowiedź dotyczącą tej kwestii, przedstawiając stanowisko Alfreda Müllera-Armacka w sprawie trudności gospodarki niemieckiej lat pięćdziesiątych: „A. Müller-Armack podkreślał również, że chociaż ów­czesne trudności gospodarcze były skutkiem nadmiernego interwencjonizmu, należa­ło go zwalczać nowymi udoskonalonymi metodami sterowania, a nie rezygnować z samej zasady sterowania. Postulował on by państwo było jak najsilniejsze w wyzna­czonej mu sferze działania, natomiast poza tą sferą wywierało wpływ jak najmniejszy.Domagał się też konstytucyjnego rozdzielenia kompetencji państwa i zakresu swo­body gospodarczej. Była to więc koncepcja kojarzenia gospodarki konkurencyjnej z rozsądnym, ale jednak szerokim, nie tylko w sferze socjalnej, interwencjonizmem państwowym." (T. Kowalik, s. 139)

Współczesne państwo nie zawsze działa dla dobra całego społeczeństwa ro­zumianego nie jako całość lecz, w myśl filozofii arystotelesowsko-tomistycznej, jako organizm relacyjny, zaistniały w wyniku koegzystencji poszczególnych osób. Dobro państwa często jest utożsamiane z dobrem grupy rządzącej, politycznej, urzędniczej czy też innej warstwy lub klasy. Natomiast pojmowanie wymiaru ekonomicznego kry­jącego się w działającej osobie ludzkiej budzi uzasadnione wątpliwości co do założe­nia, zgodnie z którym na przykład rząd będzie potrafił z zewnątrz lepiej zaplanowaćdziałalność ekonomiczną niż poszczególne, zaangażowane jednostki. Gospodarka oparta na aktywnych, jednostkowych działaniach oraz wymianie dóbr, pozbawiona zewnętrznej interwencji zmierzającej do narzucenia postępowych wartości i preferen­cji jest w stanie prawidłowo funkcjonować, spełniając kryteria indywidualnych przed­siębiorczości. Na ten problem zwraca uwagę Elżbieta Mączyńska: „Nadmierna szczegółowość, nieklarowność a jednocześnie gmatwanina różnego rodzaju przepi­sów i kompetencji (a raczej niekompetencji instytucjonalnych) sprawia, że na organi­zmach przedsiębiorstw, jak na chorym drzewie, pojawiają się różnego rodzaju paso­żytnicze huby, które wcześniej czy później uśmiercą najsilniejszy nawet organizm. Składają się na to m.in. niektóre regulacje w systemie podatkowym, sądowniczym, niektóre segmenty prawa gospodarczego, systemu samorządowego, prawa pracy, ochrony danych i inne rozwiązania, w tym instytucjonalne. Następstwem tego jest m.in. niesłychanie szybki wzrost korupcyjności, co może zagrażać podstawowym strukturom państwa." (E. Mączyńska, s. 203)

Gospodarka kapitalistyczna jest w stanie odjąć władzy politycznej prawo do­wolnego decydowania o cenach, płacach, własności i pieniądzu szczególnie wówczas, gdy nastają rządy demokratyczne. Ważne jest jednak aby w państwie funkcjo­nowałyściśle rozumiane, rygorystyczne rządy prawa, które w naszym kraju nie istnie­ją. W Polsce demokracja ma charakter wolicjonalny a nie nomokratyczny.

W Polsce wyraźnie daje się zauważyć próby projektowania kapitalizmu, który wszelako nie jest ustrojem programowalnym, lecz powstaje jako wypadkowa działań jednostkowych podejmowanych niezależnie od treści ideologicznych. Przykładem może być opisywany przez Jacka Brdulaka problem specjalnych stref ekonomicz­nych. Pisze on między innymi: „Polskie specjalne strefy ekonomiczne należą do stref produkcyjnych. Powstają ze względu na chęć:

•        pobudzenia rozwoju określonych dziedzin wytwórczości;

•        aktywizacji działalności gospodarczej słabiej rozwiniętych regionów;

•        przeciwdziałania wzrastającemu bezrobociu;

•     zagospodarowania, modernizacji i podniesienia efektywności wykorzystania po­siadanego majątku produkcyjnego;

•        zwiększenia konkurencyjności gospodarki wobec rynku międzynarodowego.

Cele te osiąga się poprzez stosowanie określonych narzędzi polityki gospo­darczej państwa, np. preferencje podatkowe, wolny przepływ kapitałowy, preferencje kredytowe, subsydiowanie, uproszczone procedury administracyjne." (J. Brdulak, s. 221) Jeśli zatem działania, o których mówi „Ustawa o specjalnych strefach ekono­micznych", mają korzystny wpływ na rozwój gospodarczy w określonych regionach, dlaczego tych posunięć nie zastosować do obszaru całego kraju? Niestety autor ar­tykułu nie podejmuje tego tematu.

Najwyraźniej nie jest to jedyny próg liberalizacji polskiej gospodarki. Jak pisze Tadeusz Kowalik: „Polska jest skazana nażycie w cieniu wielkich Niemiec" (T. Kowa­lik, s. 151). Czy zatem należy wyciągnąć wniosek, iż nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie innego, lepszego niż niemiecki, systemu społecznego ponieważ nie dysponu­jemy ani pojęciami, ani przedmiotowymi odniesieniami potrzebnymi do tego celu? Chyba nie. Jak zauważają autorzy jednego z artykułów rozpatrywanej publikacji: „Amerykański model państwa gwarantujący jednostce pełna swobodę, promujący przedsiębiorczych i odważnych, umiejących poruszać się na rynku, ale jednocześnie silnie polaryzujący społeczeństwo, chyba nie odpowiada większości Polaków, tym bardziej, że powiększa się populacja ludzi przez rynek odrzuconych. Ale - z drugiej strony - nie można nie zauważyć, że właśnie ten nurt agresywnego liberalizmu, mimo konkretnych krzywd i rozgoryczeń, pchnął polską gospodarkę przez kilka lat na tory względnie wysokiego wzrostu." (A. Czech, U. Zagóra-Jonszta, s. 189)

Państwo, jak już wspomniałem, powinno opierać się przede wszystkim na za­sadach solidnego prawa. Jednakże podstawę systemu prawnego mogą stanowićcechy ludzkiej natury, w końcu prawo tworzy się dla ludzi i ich dobra, lubłatwo mody­fikowalna„wola większości". Cechy ludzkiej natury, czyli prawa naturalne to oczywi­ście:życie, wolność i własność. Są to stany faktyczne przekładalne na język prawa:życie - od tego zależy możliwość korzystania z wszystkich innych praw, wolność - zdolność doświadomego wyboru, własność - zdolność człowieka do wytwarzania bogactwa i dysponowania nim. Nie można tych praw nadać lub odrzucić przez gło­sowanie, gdyż nie można przez głosowanie zmieniać rzeczywistości. Są one pier­wotne względem państwa, zatem pożądane jest, aby państwo, w swoich działaniach prawotwórczych, brało je pod uwagę. Nie tylko ze względu na pożyteczny charakter tych cech, ale również ze względów moralnych. Co więcej, to dzięki prawom natural­nym, a przede wszystkim własności prywatnej ukształtowała się obecna cywilizacja.

Niewątpliwie: „Kościół w swoim nauczaniu akceptuje gospodarkę rynkowądocenia jej skuteczność w pobudzaniu inicjatywy i wzrostu zamożności społeczeń­stwa. Nie proponujeżadnego konkretnego rozwiązania systemowego, bowiem w różnych krajach świata przyjmują one różne formy uwzględniające historyczne, spo­łeczne i kulturowe uwarunkowania." (S. Partycki, s. 232) Czy jednak, jak chce Sławomir Partycki, model społecznej gospodarki rynkowej jest bliski katolickiej nauce społecznej? Odpowiedź nie wydaje się być jednoznaczna.

Jan Paweł II zauważa:„Nie obeszło się jednak bez przesady i nadużyć, które zwłaszcza w ostatnich latach, spowodowały ostre krytyki »państwa dobrobytu«, określanego jako»państwo opiekuńcze«. Niesprawności i niedostatki w państwie opie­kuńczym wynikają z nieodpowiedniego rozumienia właściwych państwu zadań. [...]Interweniując bezpośrednio i pozbawiając społeczeństwo odpowiedzialności, państwo opiekuńcze powoduje utratę ludzkich energii i przesadny wzrost publicznych struktur, w których - przy ogromnych kosztach - raczej dominuje logika biurokratyczna, aniżeli troska o to,by służyć korzystającym z nich ludziom" (CA 48).

Ważne jest zatem sprowadzenie państwa do takiej postaci, aby jego funkcje były wyraźnie i nieprzekraczalnie ograniczone. Jest mniej istotne jaki zostanie zasto­sowany zestaw mechanizmów regulacyjnych, aniżeli fakt braku ograniczeń rządu. Warunkiem sine qua nonjest, aby wobec przepisów prawa, system praktyk i zasad ograniczający władzę i siłę rządu respektował indywidualną wolność, własność i równość obywateli.

 

 

1Artykuł jest recenzją wydanej w 2003 r. przez Polskie Towarzystwo Ekonomiczne publikacji pod red. Elżbiety Mączyńskiej i Piotra Pysza pt.:Społeczna gospodarka rynkowa, Idee i możliwości praktycznego wykorzystania w Polsce”.

 

2Za twórcę terminu „państwo prawa" uznaje się Immanuela Kanta, natomiast za propagatora tego pojęcia mię­dzy innymi, nie uwzględnionego w omawianej publikacji, profesora Uniwersytetu w Tubingen Roberta vonMohla.

 

3Pojęcie „sprawiedliwość społeczna" wyłoniło się po raz pierwszy za sprawą Luigiego Taparelłi d" Azeglio w Saggio teoretico di diritto naturale, Palermo 1840 natomiast bardzo znane stało się dzięki Antoniemu Rosmini-Serbati w La contitutione secondo la giustizia sociale, Mediolan 1848.Za: F. A. von Hayek, Law Legislation and Liberty.Yolume 2. The Mi ragę ofSocialJustice., "The University of Chicago Press", Chicago 1976, s. 176.

 

4Leszek Kołakowski stworzył własną, interesującą definicję: „Sprawiedliwość społeczna: że ty masz za mało pieniędzy". L. Kołakowski, Moje słuszne poglądy na wszystko,„ZNAK", Kraków 1999, s. 424.

 

Cognoscetis veritatem, et veritas liberabit vos. (J 8,32)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Technologie