Co by było, gdyby Kaczyński był równie nieodpowiedzialny i cyniczny, jak Tusk?

Żeby nie rozciągać na wiele zagadnień chcę się ograniczyć tylko do jednego aspektu, mianowicie kryterium ulicznego, w którym tak zakochał się ten rozbrykany happener i jego kamaryla. Nie pierwszy to przecież mityng uliczny organizowany przez opozycję i nie pierwszy, który osobiście zwołuje Donald Tusk. Czy jest coś podobnego po drugiej stronie barykady? No nie ma. Jest co prawda corocznie organizowany przez środowiska prawicowe Marsz Niepodległości, który opozycja stara się zakłócić za każdym razem, ale trudno uznać go za pisowski, skoro nawet PiS w nim nie uczestniczy.

Pytanie, czy w stanie obecnym PiS nie byłby zdolny zorganizować swoich zwolenników, aby w liczbie podobnej do zapowiadanego na 4 czerwca marszu, lub większej, zrobić pokazówkę i przemaszerować ulicami Warszawy? Czy zabrakłoby ochotników? Sądzę, że nie. Na marsze chodzi w porywach po kilkadziesiąt tysięcy uczestników, poparcie w wyborach sięga wielu milionów. Słowo klucz, to odpowiedzialność. Gdyby partia rządząca zdecydowała się na ten krok, Tusk nie czekałby chwili i bez zastanowienia ogłosił kontrmarsz w tym samym czasie i miejscu. Wyobrażacie sobie do jakiej tragedii by doszło? Obecność Policji nic by nie dała, a niesione rozhuśtanymi ostatnio coraz bardziej przez Tuska emocjami rzesze rodaków rzuciłyby się sobie do gardeł. Opozycji oczywiście w to graj, ale jaki wtedy los Polski? Czy przyszłe wybory wyciszą te emocje, czy jeszcze bardziej nakręcą? Zależy od wyniku.