Budapeszt, moje (chyba nie tylko moje) skojarzenia:
- rok 1956, akcja oddawania krwi dla ofiar sowieckich barbarzyńców, ucho przy odbiorniku nastawionym na Wolną Europę, także Polski Październik;
- niedługo potem długie rozmowy z przyjaciółmi - Węgrami na sympatycznym kampingu w Budapeszcie, rozmowy o tamtym koszmarze, o tym - naprawdę - "jak żyć". Po rosyjsku - mimo wstretu do tego języka u Wegrów - i łamaną często angielszczyzną, ale jakże szczere i jak bardzo ukazujące bliskość i zrozumienie meritum.
- wiele innych, mniej dramatycznych , ale ważnych skojarzeń.
Rok 2011, wczoraj:
Polityk "samodobro prawy prawdziwy patriota" życzy Polsce niebawem Budapesztu, mając oczywiście inne skojarzenia.
To czysta głupota - czy zaprawiona draństwem?
Sceptyczny racjonalista, ani dogmatyczny liberał ani tym bardziej jego przeciwieństwo, bardziej pozytywista niż romantyk, uzależniony od książek - wielbiciel tak Kafki jak Haszka, tak Ludluma jak i Prousta, tak Clancy'ego jak Lema. Fan żeglarstwa, nart, rajdów samochodowych, kiedyś czynny zawodnik - kolarz. Miłośnik Mazur i Puszczy Białowieskiej. Czuje głęboką niechęć do fanatyzmów i fundamentalizmów w każdej postaci. Może trochę kosmopolita - a już z całą pewnością daleki od nacjonalizmów każdego koloru. ABSOLUTNIE "GORSZY SORT" jak to wyraża "klasyk".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka