Już dawniej YKW a teraz Ford Prefect ford.salon24.pl/390628,lot-koncowki-analiza-dc-7 pokazali w swych blogach elegancko i poruszając się zwyczajnie w pełnej zgodzie z kanonami fizyki oraz regułami analizy i syntezy - że urwana końcówka skrzydła mogła dolecieć tam, gdzie ją znaleziono.
Oznacza to po prostu, że miejsce znalezienia nie powinno budzić wątpliwości i stanowić przedmiotu specjalnego zainteresowania.
Ja w swej notceandrzejmat.salon24.pl/380898,koncowka-profesorow – mniej elegancko, wręcz prymitywnie/ brutalnie pokazałem, że wprawdzie rzeczona końcówka mogła dolecieć zarówno bliżej jak i dalej od miejsca znalezienie, nie mogła za to w żaden sposób, najbardziej nieprawdopodobny nawet, zakończyć lotu już po 12m, jak to stwierdził / obliczył amerykańsko – polski naukowiec.
Oznacza to, że te obliczenia amerykańsko- polskiego uczonego, prezentowane odważnie i bez mrugnięcia okiem jako jedno istotnych potwierdzeń innych daleko idących hipotez (ba, teorii)– że te obliczenia są zwyczajnie błędne. A co nadaje temu specyficznego kolorytu – uczony ten bynajmniej nie prezentuje swych obliczeń – tylko MÓWI o ich wyniku.
Ten sam uczony MÓWI też o wyniku swych wspomaganych gigantyczną mocą komputerów i metodą MES prac, który to wynik brzmi: końcówka skrzydła NIE MOGŁA zostać oderwana w wyniku kolizji z brzozą.
Doświadczenia, zebrane przez wiele dziesięcioleci istnienia lotnictwa, katastrof lotniczych, doświadczeń typu crash test i zderzeń niezamierzonych mówią jednak, że takie oderwanie mogło mieć miejsce.
Już szacunki rachunkowe, bez analizy MES, wykazują, że w rozpatrywanej sytuacji takie oderwanie mogło mieć miejsce.
Fakty, w postaci oględzin miejsca katastrofy, mówią, że oderwanie miało miejscew realnej rzeczywistości.
Trzeba mieć niesłychaną odwagę (nazwijmy to tak z grzeczności) aby – na miejscu tego uczonego – stawiać cały swój autorytet na szali i MÓWIĆ, że zniszczenie skrzydła nie miało miejsca. Zwłaszcza w kontekście uzyskanych wyników dla odległości lotu końcówki – tych nieszczęsnych 12m.
A politycy? Trzeba mieć niewyczerpalne pokłady złej woli, aby przy użyciu takich autorytetów ogłupiać swych wyborców – no zgoda, można powiedzieć, ogłupiać ich za ICH własne pieniądze, czyli ICH podatki. Ogłupiać, z judaszowym uśmieszkiem sugerując – bo to wicie rozumicie sami widzicie zamach był… ci ruscy i polscy ich pomocnicy itd.
Bo pewne, że ci politycy, korzystający z autorytetów ‘amerykańskich’ – sami w to nie wierzą. No, może są między nimi jakieś wyjątki…
Sceptyczny racjonalista, ani dogmatyczny liberał ani tym bardziej jego przeciwieństwo, bardziej pozytywista niż romantyk, uzależniony od książek - wielbiciel tak Kafki jak Haszka, tak Ludluma jak i Prousta, tak Clancy'ego jak Lema. Fan żeglarstwa, nart, rajdów samochodowych, kiedyś czynny zawodnik - kolarz. Miłośnik Mazur i Puszczy Białowieskiej. Czuje głęboką niechęć do fanatyzmów i fundamentalizmów w każdej postaci. Może trochę kosmopolita - a już z całą pewnością daleki od nacjonalizmów każdego koloru. ABSOLUTNIE "GORSZY SORT" jak to wyraża "klasyk".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka