W sprawie bratniej pomocy kameraden dla KLD większość komentujących na planie pierwszym stawia te słynne już reklamówki z kasą. Niesłusznie, na początku lat 90-tych XX w. w zapóźnionej technologicznie Polsce reklamówki z kasą skutecznie zastępowały przelewy internetowe. I tak był to postęp technologiczny w stosunku do teczek z dermy zapinanych na pasek ze sprzączką.
Przecież tych reklamówek z kasą towarzysze partyjni z KLD nie postawili pod kaloryferem w lokalu partyjnym i nie zapomnieli o sprawie. Kasa musiała być między towarzyszy podzielona. Z oczywistych względów podarków od kameraden nie można było wpłacić w okienku kasy partyjnej, by następnie po zaksięgowaniu na odpowiednich kontach, sporządzić listę płac i w tym samym okienku wypłacić zasłużonym towarzyszom.
Mamy istotne powody aby przypuszczać, ze zarząd KLD w celu podziału „dywidendy” odbył, być może nawet w noc czerwcową, specjalne posiedzenie. Posiedzenie to po szczelnym zaciągnięciu zasłon w oknach zagaił Donald Tusk swoim kultowym już: Panowie, policzmy marki.
Piszę jak jest.
Inne tematy w dziale Polityka
