To przykre patrzeć jak niewinne pytanie o stan prostaty posłanki Ani Grodzkiej wywołało wściekłość polskiego ciemnogrodu i moherstwa. Tu na Salonie24 ciemnogrodzian opanował wręcz amok jakiś. Od wczoraj Strona Główna to właściwie tylko grillowanie, by nie powiedzieć publiczne linczowanie Karnowskich. Za to tylko, że próbowali ponieść kaganek postępu obyczajowego w ten nasz lud ciemny. Nawet sprawy sobie nie zdajecie, o wy nierozumiejący współczesnego świata ciemnogrodzianie, jak daleko za murzynami jesteście. Za oceanem, w kraju prawdziwej wolności, idącym na czele postępu obyczajowego już 15 lat temu rozgorzała wielomiesięczna debata publiczna w sprawie zawartości: rozporka Mister Presidenta Clintona i jamy ustnej Miss Monica Lewinsky. Obradowały w tej sprawie obie izby Kongresu USA, a Senat nawet głosował. Tak to się robi w cywilizowanym i wyzwolonym obyczajowo świecie. Sprawa prostaty Ani Grodzkiej oraz wściekły i zmasowany atak ciemnogrodu i moherstwa na tygodnik wSieci, pokazuje jakim zaściankiem obyczajowym jest nasz kraj. To doprawdy przykre, być lata świetlne za murzynami.
Jednego jeszcze nie mogę zrozumieć. Gdzie się podział nasz salonowy chorąży rewolucji obyczajowej red. Kłopotowski. Teraz gdy najbardziej jest potrzebny, schował się nie wiadomo gdzie. Czyżby strach go obleciał przed salonowym ciemnogrodem i moherstwem?
Piszę jak jest.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo
