Towarzysz Nałęcz rzuca cień w kształcie tamy we Włocławku. Trzeba to powiedzieć głośno, bo najwidoczniej towarzysz Nałęcz zapomniał, że twardo stał przy Partii gdy Partia wiązała wór z kamieniami do nóg błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. Trzeba głośno pytać towarzysza Nałęcza czy pozbył się już z bagażnika swojego samochodu niezbędnika prawdziwie zaangażowanego towarzysza partyjnego w postaci sznura i płóciennego worka z kamieniami. Trzeba pytać, bo najwidoczniej Pałac Prezydencki zaatakowała epidemia zaniku pamięci.
Piszę jak jest.
Inne tematy w dziale Polityka