Xishuangbanna – to egzotyczna nazwa regionu leżącego w południowej prowincji Yunnan. Schińszczona nazwa wywodzi się z tajskiego języka - Sip Swan Panna i oznacza 12 okręgów produkujących ryż.
Tutejszy łagodny klimat przyciąga zwiedzających przez cały rok.
Jinghong jest stolicą autotomicznej prefektury gubiącym się w gęstwinie palm na ulicach, pod których szpalerem można się schronić przed prażącym słońcem.
Bujna dżungla ukrywa mnogość gatunków zwierzęcych i roślinnych, można w niej spotkać słonie, natomiast bardzo rzadko natrafić na tygrysy. Około 30 kilometrów na północ od Jinghongu, na skraju rezerwatu przyrody chroniącego las tropikalny znajduje się rezerwat strzegący dzikie słonie. Xishuangbanna to jedyny obszar, na którym one żyją w Chinach.
Od Tybetu po Morze Chińskie, ciągiem bystrych wodospadów i spokojnych wód, najbardziej imponująca rzeka w Azji przepływa przez sześć krajów. W Yunnanie Mekong dociera do już wspomnianego Jinghongu.
Mekong... narodził się ponad 5000 m n.p.m. w prowincji Qinghai. Rzeka jest używana do nawadniania pół uprawnych, do kanalizacji i rybołówstwa, w Yunnanie jest dostawcą energii elektrycznej. Ponadto służy także do transportu, jest też znana ze swych malowniczych pływających targów.
Gdy monsun opróżnia wszystkie zapasy nieba wściekłe chmury wypluwają swój gniew piorunami. Ulewny deszcz ujawnia zapachy ekstrawaganckich drzew i roślin. Jinghong, stolica autonomicznej strefy Xishuangbanna, oddaje się w pokojowej i tropikalnej pokorze.
Sampanierowie bali się, że nie będą mogli przeprawić się na drugi brzeg. Mocno wierzy, że żółw w wieku 1000 lat zamienia się w smoka, że w wieku 100 lat szczur zamienia się w nietoperza, a nietoperz w jaskółkę.
Tę długą wodną drogę wypływajacą ze zboczy Himalajów, nie nazywali Mekongiem, ale Lancang Jiang („burzliwa rzeka”)
Jego nazwa brzmi jak gong pagody: Mekong. Wraz ze swymi braćmi na Irawadi (rzeka na terenie Chin i Mjanmy), na Salouenie (rzeka w Chinach i Birmie, której dorzecze rozciąga się również na Tajlandię, druga co do długości w Azji południowo-wschodniej po Mekongu), na Ménamie (rzeka Tajlandii o1200 km; zrasza Bangkok i rzuca się do zatoki syjamskiej) i na Sông Hôngu (Rzeka Czerwona), jest jedną z pięciu listewek wachlarza, który nawadnia ten zakątek Azji.
Rzeka już prawie zakończyła połowę swojej kawalkady, gdy ten oświecony dzikus wita miasto Jinghong w zachodniej prowincji Yunan i jego 500 000 dusz, ukrywając siłę swojego prądu w ogromnej zwartej masie szafranowej czekolady.
Przez ponad sto lat szukano źródła, z którego wypływa mityczna rzeka. Na próżno. W 1894 przyjechał do Tybetu francuski odkrywca Jules Dutreuil de Rhins przekraczając Cesarstwo Chińskie. Od tego czasu kilkanaście wypraw naukowych spełzło na niczym. Dopiero 17 września 1994 r. na wysokości 4975 metrów francusko-brytyjska ekspedycja pod przewodnictwem tybetologa Michela Peissela dostarczyła „akt urodzenia rDza chu,” („woda ze skał”, po tybetańsku). Tam rzeka czerpie pierwsze siły, nabiera rozpędu, kopie przyprawiające o zawrót głowy wąwozy, schodzi z dzikich gór, tajemnych twierdz, nieprzyjaznych obcemu okupantowi. Przez setki kilometrów ryczy, warczy, szaleje, rzeźbi kamień, kształtuje ostre skały w wilcze kły. Natura tutaj jest artystyczna i przypomina szkarłatne płótna malarzy z Yunnanu.
W 1923 roku Alexandra David-Neel, w drodze na dach świata, nie przejmowała się tymi przeszkodami.
W swoim dzienniku podróży pisze:
Będę musiała przeprawić się przez Mekong w prymitywny sposób, między skalistymi klifami wysokimi na jakieś trzydzieści metrów. Do każdego brzegu przymocowane są dwie grube bambusowe liny, wspinamy się po stromych kamieniach. Następnie siadamy na huśtawce wyposażonej w duży drewniany hak zawieszony na bambusowej linie, z prędkością wiatru i ślizgasz się po linie, która prowadzi na drugi brzeg. Nie wolno mieć wrażliwych nerwów ani tracić głowy podczas tej szybkiej podróży, nad ogromnym potokiem, który toczy się pod tobą, po gigantycznych skałach, z hukiem grzmotu...
Nigdy nikt nie doszedł w górę Mekongu do jego zalążku. Pod koniec XIX wieku próbowali tego dokonać nieustraszeni kupcy i odważni odkrywcy. Żadnemu się nie udało. Nie wiedzieli, że zdradliwe powodzie, bystrza i mielizny utrudniają żeglugę.
Pierwszego szczegółowego rekonesansu wielkiej rzeki dokonała w 1866 roku misja Doudart de Lagrée-Francis Garnier. Trasa ekspedycji prowadziła od górnych prądów rzeki, przecinając nieprzeniknione lasy i eksplorując w szczególności Angkor w 1866 r. Następnie kontynuowała w kierunku dzisiejszego Laosu i historycznej krainy północnego Wietnamu zwanej Tonkinem.
Komandor Doudart de Lagrée zmarł z powodu choroby w 1868 r. w górnym Yunnanie przed końcem wyprawy, która zakończyła się pod dowództwem jego zastępcy Francis Garnier w czerwcu 1868 r. w Szanghaju.
Komentarze