Wody Mekongu
Wody Mekongu
zhongguo zhongguo
109
BLOG

Most na Mekongu

zhongguo zhongguo Społeczeństwo Obserwuj notkę 3

Xishuangbanna – to egzotyczna nazwa regionu leżącego w południowej prowincji Yunnan. Schińszczona nazwa wywodzi się z tajskiego języka - Sip Swan Panna i oznacza 12 okręgów produkujących ryż.

Tutejszy łagodny klimat przyciąga zwiedzających przez cały rok.

Jinghong jest stolicą autotomicznej prefektury gubiącym się w gęstwinie palm na ulicach, pod których szpalerem można się schronić przed prażącym słońcem.

                        image


Bujna dżungla ukrywa mnogość gatunków zwierzęcych i roślinnych, można w niej spotkać słonie, natomiast bardzo rzadko natrafić na tygrysy. Około 30 kilometrów na północ od Jinghongu, na skraju rezerwatu przyrody chroniącego las tropikalny znajduje się rezerwat strzegący dzikie słonie. Xishuangbanna to jedyny obszar, na którym one żyją w Chinach.


                     image


Od Tybetu po Morze Chińskie, ciągiem bystrych wodospadów i spokojnych wód, najbardziej imponująca rzeka w Azji przepływa przez sześć krajów. W Yunnanie Mekong dociera do już wspomnianego Jinghongu.

Mekong... narodził się ponad 5000 m n.p.m. w prowincji Qinghai. Rzeka jest używana do nawadniania pół uprawnych, do kanalizacji i rybołówstwa, w Yunnanie jest dostawcą energii elektrycznej. Ponadto służy także do transportu, jest też znana ze swych malowniczych pływających targów.


                      image


Gdy monsun opróżnia wszystkie zapasy nieba wściekłe chmury wypluwają swój gniew piorunami. Ulewny deszcz ujawnia zapachy ekstrawaganckich drzew i roślin. Jinghong, stolica autonomicznej strefy Xishuangbanna, oddaje się w pokojowej i tropikalnej pokorze.

Sampanierowie bali się, że nie będą mogli przeprawić się na drugi brzeg. Mocno wierzy, że żółw w wieku 1000 lat zamienia się w smoka, że w wieku 100 lat szczur zamienia się w nietoperza, a nietoperz w jaskółkę. 

                        image


Tę długą wodną drogę wypływajacą ze zboczy Himalajów, nie nazywali Mekongiem, ale Lancang Jiang („burzliwa rzeka”)

Jego nazwa brzmi jak gong pagody: Mekong. Wraz ze swymi braćmi na Irawadi (rzeka na terenie Chin i Mjanmy), na Salouenie (rzeka w Chinach i Birmie, której dorzecze rozciąga się również na Tajlandię, druga co do długości w Azji południowo-wschodniej po Mekongu), na Ménamie (rzeka Tajlandii o1200 km; zrasza Bangkok i rzuca się do zatoki syjamskiej) i na Sông Hôngu (Rzeka Czerwona), jest jedną z pięciu listewek wachlarza, który nawadnia ten zakątek Azji.

                               image


    Rzeka już prawie zakończyła połowę swojej kawalkady, gdy ten oświecony dzikus wita miasto Jinghong w zachodniej prowincji Yunan i jego 500 000 dusz, ukrywając siłę swojego prądu w ogromnej zwartej masie szafranowej czekolady.

Przez ponad sto lat szukano źródła, z którego wypływa mityczna rzeka. Na próżno. W 1894 przyjechał do Tybetu francuski odkrywca Jules Dutreuil de Rhins przekraczając Cesarstwo Chińskie. Od tego czasu kilkanaście wypraw naukowych spełzło na niczym. Dopiero 17 września 1994 r. na wysokości 4975 metrów francusko-brytyjska ekspedycja pod przewodnictwem tybetologa Michela Peissela dostarczyła „akt urodzenia rDza chu,” („woda ze skał”, po tybetańsku). Tam rzeka czerpie pierwsze siły, nabiera rozpędu, kopie przyprawiające o zawrót głowy wąwozy, schodzi z dzikich gór, tajemnych twierdz, nieprzyjaznych obcemu okupantowi. Przez setki kilometrów ryczy, warczy, szaleje, rzeźbi kamień, kształtuje ostre skały w wilcze kły. Natura tutaj jest artystyczna i przypomina szkarłatne płótna malarzy z Yunnanu.

                            image


W 1923 roku Alexandra David-Neel, w drodze na dach świata, nie przejmowała się tymi przeszkodami. 

image W swoim dzienniku podróży pisze:


Będę musiała przeprawić się przez Mekong w prymitywny sposób, między skalistymi klifami wysokimi na jakieś trzydzieści metrów. Do każdego brzegu przymocowane są dwie grube bambusowe liny, wspinamy się po stromych kamieniach. Następnie siadamy na huśtawce wyposażonej w duży drewniany hak zawieszony na bambusowej linie, z prędkością wiatru i ślizgasz się po linie, która prowadzi na drugi brzeg. Nie wolno mieć wrażliwych nerwów ani tracić głowy podczas tej szybkiej podróży, nad ogromnym potokiem, który toczy się pod tobą, po gigantycznych skałach, z hukiem grzmotu...

image


Nigdy nikt nie doszedł w górę Mekongu do jego zalążku. Pod koniec XIX wieku próbowali tego dokonać nieustraszeni kupcy i odważni odkrywcy. Żadnemu się nie udało. Nie wiedzieli, że zdradliwe powodzie, bystrza i mielizny utrudniają żeglugę.

Pierwszego szczegółowego rekonesansu wielkiej rzeki dokonała w 1866 roku misja Doudart de Lagrée-Francis Garnier. Trasa ekspedycji prowadziła od górnych prądów rzeki, przecinając nieprzeniknione lasy i eksplorując w szczególności Angkor w 1866 r. Następnie kontynuowała w kierunku dzisiejszego Laosu i historycznej krainy północnego Wietnamu zwanej Tonkinem.

Komandor Doudart de Lagrée zmarł z powodu choroby w 1868 r. w górnym Yunnanie przed końcem wyprawy, która zakończyła się pod dowództwem jego zastępcy Francis Garnier w czerwcu 1868 r. w Szanghaju.

image Instrukcje udzielone przez wiceadmirała de La Grandière, gubernatora Kochinchiny, były precyzyjne: 


Określić geograficznie bieg rzeki przez szybkie odkrycie przesunięte tak daleko, jak to możliwe; po drodze zbadać zasoby krajów, przez które przepływa rzeka i szukać skutecznych środków, które mogłyby komercyjnie połączyć górną dolinę Mekongu z Kambodżą lub Kochinchiną.

W tej ekspedycji Francja widziała gotową oś penetracji dla swoich ambicji w Azji, podczas gdy Wielka Brytania była już mocno osadzona w Birmie.

5 czerwca 1866 roku dwie kanonierki wypłynęły z portu w Sajgonie. 

image Francis Garnier, oficer Akademii Marynarki Wojennej, ma zaledwie 27 lat, mawia o ujściu rzeki:

 

Piękny strumień

   Bardzo szybko musi się rozczarować. Trudności związane z nawigacją zostały w dużej mierze niedocenione. Przygoda kończy się tragicznie: dżungla, bagna, gorączka demoralizują wyprawę. Członkowie załogi chcą się poddać. Tylko Garnier upiera się. Dotknięty malarią, majaczy. Pewnego dnia wstaje z krzykiem i nurkuje w Mekongu. Wyłowiony w obliczu śmierci odzyskuje rozum i uparcie kontynuuje wyprawę. Na granicy Laosu i Chin misja opuściła koryto rzeki i wyczerpana szła dalej w kierunku Junnanu. 


Wracamy do Jinghongu. Roślinność tropików zniknęła, a krajobrazy mogłyby być francuskie

– pisze w swoim dzienniku Francis Garnier. Purpurowym atramentem kontynuuje:


Dowódca ekspedycji domaga się przyjęcia przez Senat, zgromadzenia dwunastu mandarynów, którzy otaczają siedzącego na dywaniku premiera. Doudart de Lagrée wyjął z koperty list powitalny skierowany do wicekróla Yunnan regenta Chin. Efekt jest przytłaczający: całe zgromadzenie oddaje szacunek. Zostaliśmy wówczas przyjęci całkiem honorowo, a członkowie wyprawy mogli dojść do siebie dzięki lepszemu pożywieniu i troskliwej opiece.

Spokojne wytchnienie będzie krótkotrwałe. Lagrée egzystuje jedynie tylko siłą woli, ale umiera w marcu 1867 roku, podczas gdy wcześnie podstarzały Garnier wkrocza do Szanghaju na czele obdartej załogi, złożonej z dwóch lub trzech marynarzy, garstki annamitów i filipińskich tragarzy.


Dwa lata poświęcenia, cierpienia i niebezpieczeństw!

– podsumowuje odkrywca w swoim dzienniku.


Sto lat później wody Mekongu nie zostały jeszcze ujarzmione. Rzeka dalej burczy z całą swoją mocą, z całą swoją energią. Na jej brzegach nie ma portu ani nawet nabrzeża. W Jinghongu Mekong jest prawie suchy !

Czasami kilku rybaków ciągnie długi niewód ukryty za skałą. W porze suchej można zobaczyć poszukiwaczy złota szukających nieprawdopodobnego skarbu. I nagle krajobraz staje się łagodniejszy. Szachownica pól ryżowych, z soczystą zielenią, cała ludzkość pochylona pod stożkowymi kapeluszami przesadza każde poletko ryżu. Spektakl jest niesamowity, gra świateł przekształcająca ryżowe tarasy w złoto, srebro i czerwień, widok zapierający dech w piersiach. Mgła, która nad ranem owija tarasy unosi się wysoko, scena podobna do wysp pływających na morzu chmur, gdzie niebo przegląda się w ryżowej tafli.


Po raz pierwszy od uzależnienia się Tybetu od Chin Mekong jest połączony mostem.

                                        image


Jinghong jest dumny ze swoich motyli i egzotycznych roślin w parku tropikalnym.

image 

                                                                                         image

Zapach jego kwiatów przede wszystkim zapamiętał francuski pisarz urodzony w Chinach - Lucien Bodard, kiedy powrócił do Yunnan w 1986 roku:


Niezwykłe kwiaty, żarłoczne bestie, potworności z koronami jak języki, kwiaty czaszki, kwiaty szczęki, kwiaty pułapki, bez nich zapomniałbym, że już dawno przekroczyliśmy Zwrotnik Raka

                              image


   Wcześnie rano warto jest wybrać się na rynek w Jinghongu. Znajdziemy tu fantazję i kolor, rozmach zmysłów i uśmiech. Wieśniaczki wyglądają jak księżniczki, a ich stragany jak skarby z nieba.

  Wyroby aptekarzy wypełniają bambusowe koszyki z ziołami tradycyjnej chińskiej medycyny. Warzywa i owoce pierwszej świeżości napełniają blaskiem oczy klienta.

                             image


   Z historią obejmującą ponad 4500 lat nic nie może być bardziej związane jak najpopularniejszy napój na świecie – HERBATA występująca między innymi w prowincji Yunnan, przez którą przepływa Mekong.

                                image

    Xishuangbanna to region o wielkiej różnorodności kulturowej. Wioski grup etnicznych są porozrzucane po okolicach Jinghongu, o różnych tradycjach, stylach życia, tradycyjnych strojach, dialektach i kulturze. Jednak wszystkich łączą pewne wspólne wartości, takie jak przyjaźń, ciężka praca i prostota. Chociaż ludność miejska jest bardzo indywidualistyczna i nieufna, w tych społecznościach została zachowana harmonia.

Miasto zamieszkują trzy rodziny etniczne: tajska Lü (1/3 populacji), Han (czyli Chińczycy) i około dwudziestu mniejszości etnicznych, takich jak Lahu, Bulang, Yao, Hani, Miao, Jino ...

                                    image


     Rybacy cumują swe ponadczasowe barki na dnie małego strumienia, kiedy zachodzące słońce wpada do rzeki. Woda ma ten płowy i czerwony kolor. Łodzie wykonują setki rejsów w obie strony dziennie między dwoma brzegami, nieco powyżej Jinghongu. W starych księgach Mekong oznacza „matkę wód”.

Rzeka znowu dudni w bystrzach u bram Laosu i Birmy. Nie jest już Lancangiem, staje się Mekongiem.

     image


                            



zhongguo
O mnie zhongguo

CHINY - to moja pasja i powołanie. KRAJ, w którym jest najwięcej ludzi do polubienia. JĘZYK, HISTORIA, KULTURA, TRADYCJA ... wszystko mnie interesuje. Wśród moich podróży po Chinach losy wiodą mnie tam gdzie jest zawsze coś do odkrycia </&lt NAGRODA ''za systematyczną prezentację kultury chińskiej i budowanie mostów pomiędzy narodem chińskim i polskim'' (2012 rok)"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo