Gdybym wiedziała, że jutro zwyciężą Niemcy, to bym wolała, żeby dzisiaj wygrała Hiszpania.
Ale nie, nie, nie, od początku, do tej pory grali ze sobą 34 razy, aż 15 wygrywała Hiszpania, 12 razy był remis, i tylko 7 razy wygrała Portugalia. Jak ktoś tutaj zagląda to wie, że znaleźć u mnie dane statystyczne to rzadkość:-)
Ale co z tego wynika? pamiętacie jak Radwańskiej w jakimś meczu nie szło, i ileś tam piłek zepsuła, ileś razy wykonała źle to samo zagranie, a stary Radwański jej to z trybun liczył, no i ta w końcu nie wyrobiła, i wypaliła: weź tę matematykę, i spe..laj, czy jakoś tak to było:-) no więc mnie się zdaje, że ta matematyka gówno da. Bo najważniejsze, to kim się gra, jak się gra, w jakich okolicznościach się gra, czy drużyna przygotowana kondycyjnie na turniej, w takim sensie, ile tym ludziom jeszcze zostaje pary po sezonie w najlepszych, a co za tym idzie, najtrudniejszych ligach świata, czy jest ławka zmienników, czy ekipa zgrana, czy trener pomaga, nie? to jest ważne.
Jak popatrzymy na dotychczasową grę, bez wahania wskazuję Portugalię jako zwycięzcę, ale Hiszpanie grają w ostatnich latach tak wyrachowany futbol, że trzeba zakładać że sobie poradzą. Będą podawać w szerz piłkę aż w końcu Portugalia padnie kondycyjnie, oni strzelą jedną kastę, i pomachają rywalom białą chusteczką.
Naczytałam się przed tym meczem do oporu wszystkich informacji, widziałam gdzieś taki fajny tytuł z prasy hiszpańskiej. Fajnie wyglądał, i miał w treści Vamos, więc chyba zagrzewał do walki:-)
Ja za Krystyną. Szczególnie, że tam biega kilku innych dobrych piłkarzy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
