Przez nasze media - łącznie z S24.pl - przeleciało pytanie, czy jest możliwe, że to Donald Tusk rozwiązał kryzys grecki (cokolwiek może to znaczyć w PijaRze). Pytanie to stawiano bardzo serio co mnie bardzo dziwi ponieważ jest ono moim zdaniem kompletnie pozbawine jakichkoliwiek podstaw do takiego przypuszczenia. Aby uzyskać pewność w odpowiedzi na pytanie czy był on tym ojcem czy raczej jednak nie był to przyjrzyjmy się temu zdjęciu.

Na zdjęciu tym widzimy wspomnianego wyżej polityka UE wraz z premierem Grecji (który jest jak widać w doskonałym humorze) oraz innym baaardzo ważnym politykiem UE, rodem z Luksemburga (który zawsze zachowuje się tak jakby miał jakieś ADHD).
Czy z tego zdjęcia coś wynika? Ano Tusk kompletnie nie panuje kompozycyjnie do całości. Wygląda jakby miał wrzody na żołądku. Jakby był Leszkiem z PRL-owskiego serialu „Daleko od szosy”, który znalazł się na imprezie wraz ze swoją wybranką z wyższej kasty społecznej (wiadomo, sojusz klasy robotniczej i inteligencji nawet w PRL-u wyglądał na mezalians). Imreza była w akademiku i akurat dyskutowano o filozofii Arystotelesa albo innego Cipriasa. Równie dobrze mógłby wyglądąć jak postawiona obok figura z gabinetu figur bardzo woskowych. Albo jakby udawał Greka.
Ręce sztywno wyciągnięte przed siebie, przygarbiony, ze wzrokiem wbitym gdzieś przed siebie. Jakiś grymas na twarzy. Czy tak wygląda człowiek sukcesu?
Inne tematy w dziale Polityka