W demokratycznym ustroju wydaje się, że zmiana władzy wykonawczej i ustawodawczej to coś co się zjada na śniadanie, popija szklanką mleka i idzie do pracy. Włosi tak mają. Rząd czasami zmienia się kilka razy do roku. Nikt nie rwie włosów z głowy i nie popada w depresję. A tym bardziej tuż przed odejściem nie robi kupy na środku pokoju premiera oraz nie wymiotuje do szuflady biurka następcy na rządowym stolcu.
Chyba jest tak wszędzie w demokracji, że nie robi się z takiego faktu histerii. Poddaje się gabinet do dymisji i buduje się nowe strategie powrotu do władzy. No z niechlubnym przypadkiem, gdy Clinton odchodził ze swego stanowiska to jego administracja zrobiła we White House prawdziwą oborę. Ale nie ma się co dziwić, demokraci w USA to takie ichnie peło. Jednak skala obory jaką robi nasze peło przechodzi wszystkich. To Himalaje populizmu w polityce i wrzask „to nie ja, to on!”. Bo jakże zrozumieć propozycje aby znieść składkę na ZUS i NFZ? Nie trzeba dobrego wzroku aby zobaczyć, ze pogodzili się oni, że zostaną im tylko tabliczki z nazwiskami odkręconymi z ław poselskich i gabinetów rządowych. Ba, gdyby tylko to. To jest błagalny głos, „nie dobijajcie nas!”. A tacy byli jeszcze rok temu aroganccy i butni, nic z tego dziś nie zostało, żałosne marionetki. Ale niestety, trzeba 25 października przebić to osinowym kołkiem i obficie potraktować czosnkiem. Apage, satanas! Apage!
Co za kwity mają na nich, że są tacy spolegliwi wobec obcych i banków? Bo w tej chwili w wyniku pożaru w burdelu nikt już nic nie ukrywa. Tańczą swój chocholi taniec jak im zagrają. Może to jest właśnie nagranie z męskiego burdelu, może „pożyczka” na bankrutujący biznes, której nikt nie żądał – do tej pory - zwrotu? Może wykłady „o dupie Maryni” w instytutach z imionami sławnych poetów za grubą kasę?
To co teraz zostało z mitu „o mądrych i tolerancyjnych” to wystający z każdego kąta kołtun. Zawiść i podłość aby jak najwięcej napaskudzić swoim następcom. Polska? Jaka Polska?
Inne tematy w dziale Polityka