Po ponad siedemdziesięciu latach wygrywamy II wojnę światową. Tak, to nie jest błąd. Polacy zmasowanym atakiem internetowym na ankietę angielskiego The Telegrach, jaki pilot ma zostać twarzą słynnego myśliwca Spitfire, pokazali zaczadzonemu światu jak to z tą wojenką było. Franciszek Kornicki, ostatni żyjący dowódca polskich dywizjonów lotniczych w bitwie o Anglię pokonał drugiego w kolejności pilota stosunkiem 325000 do 6200. Przewaga miażdżąca.
Dlaczego tak się stało? Dlatego, że na tak zwanym Zachodzie nikomu już się nie chce. Pisałem, kiedy o tym w notce o paraliżującym komforcie, o takiej ciepłej wody w kranie, o statku, który się nieuchronnie oddala zostawiają nas samych na bezkresnym morzu. Paraliżujący jad pod korą mózgową podpowiada: ”a co to zmieni, a co to da?”. Aż korci przypomnieć się Churchilla, który jako jeden z niewielu zareagował przeciwko układowi z Hitlerem w Monachium w roku 1938, gdy dostał zielone światło do ekspansji na Wschód. Na słowa premiera Chamberlaina: „Uratowaliśmy pokój”, powiedział „Mogliśmy wybrać hańbę albo wojnę. Wybraliśmy hańbę a wojnę i tak będziemy mieli”.
Nie chce się wam ruszyć tyłka z kanapy? To muzułmanie zabiorą wam państwo. Polacy zbiorą wam legendę RAF-u. I będzie po zawodach.
Anglicy są w szoku. Szok jest bardzo głęboki. Pokazuje on również skalę niewiedzy o nas. W artykule o zakończeniu głosowania redakcja napisała, że to w dużej mierze zasługa Gazety Wyborczej i Newsweeka. Panie Boże, ty widzisz i nie grzmisz! No przecież nie ma mowy, aby czytelnicy tychże otrząsnęli się z obrzydzenia, że głosują za pisowską polityką historyczną i zagłosowali. Nie ma takiej opcji. Współpracowałem wiele lat z redakcjami dzienników w kraju i wiem jak wygląda takie dziennikarstwo „zza biurka”. Wierszówka! Bierzesz telefon lub Internet i szukasz po Internecie, jakie, gazety są w tym odległym kraju. Piszesz lub dzwonisz i opowiadasz naiwnie całą historię, jak to dzielni Polacy zdobywają Anglię i dowiadujesz się, że… sukces ma wielu ojców. Każdy podłącza się pod akcję, która zrobiła wrażenie na Anglikach. Podejrzewałem, że The Telegrach to gazeta demolibów, które wspierają się światowo. Ale nie, podobno jest to gazeta konserwatystów. Ręce opadają. Ale to świadczy o tym, że państwo za mało aktywnie działa w tym kierunku i Polacy sami biorą sprawy w swoje ręce.
Ja jestem fanem polskich dywizjonów lotniczych z Bitwy o Anglię od dzieciństwa. Zaczytywałem się w książkach, kleiłem kolejne papierowe Spitfire z „Małego modelarza”. Nie potrzebowałem żadnego z tych antypolskich periodyków, aby wziąć udział w tej jeszcze jednej bitwie o Anglię. Zagłosowałem na Kornickiego natychmiast gdy się dowiedziałem o tym na Twitter'ze.
Wiem o Bitwie o Anglię bardzo dużo. Znam nazwiska pilotów dywizjonu 303, znam historię jego powstania, wiem dlaczego w godle tego dywizjonu jest amerykańska flaga i dlaczego się nazywał kościuszkowskim. Ale biję się w piersi, o Kornickim usłyszałem pierwszy raz w życiu. Jeżeli już to taki tytuł należał się Janowi Zumbach, który był twarzą bitwy o Anglię, którego zdjęcie było na plakatach wojennych z tamtego okresu, siedzącego za sterami Spitfire, z szelmowskim uśmiechem, którym podbijał serca Angielek. Na jego maszynie były karby po zestrzeleniach niemieckich samolotów. Nie będą twarzą Spitfire: Witold Łokuciewski, Zdzisław Krasnodębski, Witold Łokuciewski czy Mirosław Ferić. Nie otrzyma tego tytułu pośmiertnie największy as bitwy o Anglię Josef František„ czeski” Polak. Pilot, któremu proponowano przejście do czeskiego dywizjonu. Ale on powiedział, że czuje sie Polakiem i tylko z Polakami będzie latał.
Ten moment zwycięstwa Kornickiego w tym tej ankiecie to jest moment triumfu nad smutną historią. Rząd Jej Królewskiej Mości, bojąc się narazić Stalinowi zapomniał o polskich bohaterach. Na wielkiej defiladzie zwycięstwa zabrakło ich. A oni ćwiczyli przed paradą na niebie wielki napis Poland, zbudowany z lecących „skrzydło w skrzydło” Spitfire-ów. Siedzieli potem na chodniku tej parady i płakali. Zumbacha wydalono z Anglii z wilczym biletem, inni nie mieli lepiej. Hańba.
W obronie polskich pilotów stanęło – bezskutecznie - dowództwo RAF. W obronie pilotów stanął brytyjski dowódca dywizjonu 303 – John Kent. O Kencie jest pewna dywizjonowa anegdota. Kent nie dowierzał, co do ilości zestrzeleń swoich pilotów. Więc poleciał kiedyś za nimi na akcję. I to, co zobaczył w powietrzu przeszło jego wszelkie oczekiwania. Bał się, że jego mogą zestrzelić. Od tej pory stał murem za swoimi pilotami.
Jednym z, niewielu, którzy wówczas publicznie stanęli po stronie polskich pilotów był George Orwell. To Orwell powiedział, że „Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość”. Niemcy chcieli to zrobić to z „polskimi obozami”, ale im nie pozwoliliśmy. Przypominamy światu, że zostaliśmy skrzywdzeni po II wojnie światowej. Przypominamy durnowatemu światu zachodniemu ile zawdzięczają polskiemu wysiłkowi zbrojnemu i kto tu był katem a kto ofiarą.
Przejmujemy inicjatywę. Za Orwellem - walczymy o naszą przeszłość, aby móc decydować o naszej przyszłości.
304
BLOG
Komentarze