Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
411
BLOG

Raport pokontrolny

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Ta sprawa wraca po każdych wyborach jak bumerang. Sondaże wyborcze. Ponieważ jest to działalność gospodarcza operująca na świadomości ludzi więc powinna być otoczona specjalną troską państwa. Nie, żebym wymagał ukończenia kursów ze statystyki przez co najmniej określony procent jej pracowników. Mogą to być ludzie po zawodówce rolniczej. Natomiast określiłbym próg przychodów generowany z tytułu przepowiedni politycznych. Jak go oszacować? Prosto. W ciągu pięciu lat mamy jedne wybory prezydenckie, dwa parlamentarne, dwa samorządowe i chyba jedne europejskie. Czyli mamy raptem sześć produktów, które mamy na przestrzeni pięciu lat zaprognozować. Przez pięć lat mamy tylko sześć takich dni, gdy prognozujemy jak się potoczą wydarzenia polityczne (realne). To daje znikomy 0.2% zdarzeń prognozowanych w postaci wyniku sprzedaży opon, śrubek, nakrętek, pasty do zębów, ogórków, kiszonej kapusty, gorzałki itp., itd. Aby dać margines na przygotowanie kampanii dałbym na wyrost 5% przychodu z prognoz politycznych. Reszta ma pochodzić z prognozowania zdarzeń gospodarczych. Kto przekracza tę granicę temu cofnięta jest koncesja. I teraz ktoś kto dobrze zrobił prognozę polityczną zgarnia z rynku zlecenia prognoz gospodarczych, ktoś kto ma działalność polegającą na prostytucji w statystyce nie zarabia na życie i idzie z torbami pod most. Wszyscy są zadowoleni (poza kłamcami, ale ich eliminujemy). Wyborca, bo mu nie modelują głowy 10 razy w miesiącu na 4 lata przed wyborami. Dobra sondażownia ma należną kasę i motywację do poprawiania swoich narzędzi i szkolenia teamu. Producenci potrzebujących realnej oceny poziomu popytu i podaży. Miodzio.

Robienie sondażu wyborczego na kilka lat przed wyborami to jest kompletne mieszanie w głowach ludziom, które nijaki się nie ma do tego co będzie w realnych wyborach. Przekładając to na badania zdarzeń gospodarczych, to jakby zaproponować producentowi nakrętek, że będzie się mu robić kilka razy w miesiącu prognozę ich sprzedaży za cztery lata. Żaden, wydający własne pieniądze przedsiębiorca nie pójdzie na coś takiego i wykopie za drzwi przedstawiciela handlowego takiej sondażowi. A w badaniach preferencji politycznych jest to nagminne. Czyli jest to manipulowanie stanem świadomości i dlatego Suweren powinien bronić się przed takimi manipulantami.

Następna sprawa to debaty wyborcze kandydatów na prezydentów. Niech mi ktoś przypomni nazwisko pani, która ponoć wygrała taką debatę w Warszawie (nie widziałem, więc powtarzam tylko zasłyszane opinie z mediów). Ktoś wie jakie zajęła miejsce w wyborach? Ostatnie. Te medialne show jest robione pod zamówione pasma reklamowe sprzedające to co każda gospodyni domowa ma mieć w swoim gospodarstwie. Emisja dobrze płatnych reklam przed i po debacie. Superbowl w każdej gminie! Jest to kpina aby kandydat w kilkadziesiąt sekund zrobił autoprezentację, po której dostanie prawo decydowania o setkach milionów w budżecie. Zupełny nonsens. 

Jest jeszcze jedna bzdura, o której warto powiedzieć. To jest partyjniactwo w samorządach. Otóż ja wolę gdy do wyborów samorządowych startują ludzie ze znanej mi partii politycznej o zasięgu krajowym niż komitety typu Teraz my, Spoza układu, Spoza Sitwy, My tutejsze itp., itd. Otóż dlatego, że po wyborach, prze cztery lata nie ma na nich żadnego bata. Nie interesują ich zagrożenia dla wizerunku kogoś hen daleko od ich chaty z kraja. I zła praktyka jest taka, że to oni stanowią najgorszą sitwę która dobrze zorganizowana potrafi sterroryzować przez cztery lata samorząd. Dobrze zorganizowana sitwa lokalna może metodami kija i marchewki doprowadzić do tego, że uzależni od siebie i będzie nawet wygrywać wysoko kolejne wybory. Bo ewentualni kontrkandydaci będą siedzieć cicho w kieszeni burmistrza lub wójta. Czy łyżka już się wypowiedziała w kwestii niemożliwości takiej sytuacji? A łyżka nie widziała takich przypadków w tych wyborach?

Na koniec zostawiłem sobie partyjnych baronów, którzy tytuły szlacheckie kupili sobie na pchlim targu. Ich obecność nie przeszkadza mi w partiach obcych moim poglądom. Im więcej ich tam tym gorzej to prorokuje dla wyników mojej konkurencji. Ale w Dobrej Zmianie nie życzę sobie gostków, którzy nic nie robią i chcą się ogrzewać w sukcesie, na który wcale nie zasłużyli. Wybory to czas wyłaniania nowych liderów i odsuwania nierobów. Chcemy większych sukcesów ludzi sumienia w naszym kraju? 

Jak mawiał Marszałek Piłsudski. Najpierw trzeba bić kurwy i złodziei. Ale równocześnie odsuwać od władzy ludzi nieudolnych i gnuśnych we własnych szeregach. Każdy ma swoje typy w tej kategorii.

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka