Maciej Eckardt Maciej Eckardt
47
BLOG

Brawo Leo!!!

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Kompletnie nie rozumiem kociokwiku, jaki powstał po wczorajszym meczu naszej reprezentacji w piłce kopanej ze Słowenią. To, że nasze „gwiazdy” do mundialu nie awansują było sprawą wielce prawdopodobną od samego początku, a od meczu z Irlandią Północną wręcz pewną. Przyznam się, co nie jest tajemnicą dla czytelników mojego bloga, że mój stosunek do piłki nożnej, zwłaszcza w jej polskiej odsłonie, dawno osiągnął stan wiecznej zmarzliny. Uważam polską piłkę za dziwoląg (patrz reprezentacja) i patologię (patrz liga i PZPN), dlatego brak awansu na mundial w RPA przyjąłem jako sprawę oczywistą i w sumie… bardzo korzystną dla przyszłości polskiego futbolu.

Głównym wrogiem polskiej piłki nożnej jest PZPN. Wiedzą o tym wszyscy w miarę przytomni wielbiciele tej dyscypliny. Z wrogiem, wiadomo, trzeba walczyć lub sprzyjać tym, którzy tego wroga zwalczają lub osłabiają. Tak się właśnie stało – brak awansu na mundial oznacza ciężką stratę finansową dla towarzystwa wzajemnej adoracji spod znaku pana Laty i Kręciny. Towarzystwo to śliniło już tłuste paluchy i liczyło ciężkie miliony za awans, którego przytomnie i roztropnie pozbawili ich nasi piłkarze oraz selekcjoner. Kasa made in FIFA przeszła właśnie towarzystwu  koło nosa, za co kibice powinni dać na mszę dziękczynną.

 Na mszę w tej intencji z pewnością nie da szef PZPN, znany działacz lewicy Grzegorz Lato, który tocząc pianę zapowiedział wywalenie Leo Beenhakkera na zbity pysk. A ten, w moim odczuciu, urasta do rangi bohatera. Po pierwsze – po raz pierwszy w historii wprowadził polską reprezentację na mistrzostwa Europy. Po drugie – uchronił polską piłkę od kompromitacji na najbliższym  mundialu. Pod trzecie – sprawił, że ciężka kasa nie trafi do kieszeni PZPN, co jest działaniem na wskroś patriotycznym i dla Polski wielce korzystnym. Z tych trzech powodów powinniśmy jako Polacy ciepło i miło wspominać Leo Beenhakkera.

Oglądając wczorajszy mecz wcale nie irytował mnie poziom gry biało-czerwonych (żadne zaskoczenie) ale słowne tyrady Dariusza Szpakowskiego, znanego PRL-owskiego mamuta, którego nie wiedzieć czemu, wciąż trzyma polska telewizja. Otóż ten znany sportowy ględuła, który jeszcze niedawno wynosił Leo pod niebiosa, nagle (kiedy już było na 1000 proc. wiadomo, że odpadamy z mundialu) wygarnął, co myśli o selekcjonerze, wzbijając się na wyżyny „obiektywizmu” i sportowej troski. Było o beznadziejnej formie, błędach selekcjonera i tym, że najwyższy czas godnie odejść i godnie pożegnać się z mundialem. Szkoda, że Szpakowski słów o godnym odejściu nie chce odnieść także do siebie.

Reasumując – Dziękujemy Leo, że na koniec trzepnąłeś finansowo w pysk to szemrane i mętne towarzystwo! Towarzystwo, któremu powinno zabronić się używania hymnu, symboli i barw narodowych, bo nie jest ich godne. I może właśnie o tym należało wczoraj powiedzieć na antenie, panie redaktorze Szpakowski?

Przeczytaj również:

I nastał Lato jesienią
Futbolowi Jurgieltnicy
Okręgówka made in Poland

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Rozmaitości