Maciej Eckardt Maciej Eckardt
78
BLOG

Polański to nie jest nasz interes

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Kultura Obserwuj notkę 2

Wielce się zdziwiłem, kiedy odezwały się głosy osób – zdawałoby się – poważnych, że zamknięcie w areszcie Romana Polańskiego przez służby szwajcarskie w oparciu o amerykański list gończy, to nic innego, jak dalszy ciąg amerykańskiej hucpy i dyskryminacji w stosunku do Polaków(wizy, tarcza antyrakietowa, itp.). Za osadzonym od razu ujęło się tzw. środowisko filmowe, ale to nie dziwi, wiadomo – POLAŃSKI. Jedank to, że sprawa pedofilskiego występku znanego reżysera znalazła aż taki rezonans w oficjalnych działaniach polskiego rządu, dziwić jednak może.

Zarzut prokuratury stanu Kalifornia sformułowany przed 30 laty jest paskudny – uprawianie seksu z 13-latką, z posądzeniem nawet o gwałt. W krajach naszego kręgu cywilizacyjnego jest to zarzut dyskwalifikujący moralnie i etycznie. I niewielkie znaczenie ma fakt, że oskarżony to zawołany reżyser, ofiara wojny, facet który w tragicznych okolicznościach stracił żonę, który przeszedł metamorfozę, etc... etc… Polański, ze szkodą dla samego siebie, nie skorzystał z trudnej drogi oczyszczenia się przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości, uciekając za granicę. Dzisiaj, po wielu latach, dosięga go długa ręka amerykańskiej prokuratury.

W całej tej brudnej i odstręczającej sprawie niepokojące jest, że do jej rozwikłania używa się autorytetu Rzeczypospolitej. To poważny błąd, bo ze sprawą tak odrażającą w żaden sposób, ze względu na interes państwa, nie powinno łączyć się słowo „Polska” czy „polski rząd”. Romana Polańskiego stać na dobrych adwokatów, by samemu, bez angażowania autorytetu kraju swojego dzieciństwa i młodości, wyjaśnić rzetelnie i do końca tę sprawę. Dlatego trudno nie postawić pytania, dlaczego Polska ma płacić wizerunkowo za tchórzostwo cywilne faceta, choćby wybitnego, którego nie stać było na to, by po męsku wypić nawarzone piwo?

Szkoda, że polski rząd nie ograniczył się jedynie do wyrażenia ubolewania, że taki fakt zaistniał i zapowiedzi, że jako kraj pilnie będziemy przyglądać się procesowi, w którym mamy nadzieję, że każdej ze stron zapewni się równe prawa do rzetelnej obrony i prezentacji własnego punktu widzenia. I tyle. Reszta to domena adwokatów, a nie polskich ministrów, którzy mają poważniejsze sprawy na głowie, niż egzaltowanie się Romanem Polańskim. W żaden sposób nie wolno dopuścić, by nieodpowiedzialnym słowem, a tym bardziej działaniem, „sprawa Polańskiego” dała asumpt do dalszego nadwyrężania relacji polsko-amerykańskich.

Roman Polański nie jest żadną kartą atutową w polskiej polityce międzynarodowej, a raczej – przykro to pisać – blotką. Stąd nie warto w kontekście całej sprawy przejmować się hałasem czynionym przez środowisko filmowe, które zapatrzone w „boskość” Polańskiego i miłość własną, nie dostrzega, że nie idzie to w parze z interesem państwa, ba, szkodzi mu i nadwyręża w opinii międzynarodowej. Dziwi zatem pochopna polska reakcja na tę sprawę, zwłaszcza, że przed chwilą polski sejm na wniosek rządu, przyjął zaostrzone przepisy prawa dotyczące pedofilii. A w sprawie Polańskiego, co za pech, o nic innego nie chodzi.

www.eckardt.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura