„Dmowski musi nadejść” – rzucił Rafał Ziemkiewicz. Uczynił to w artykule „Myśli nowoczesnego endeka”, zamieszczonym w weekendowym wydaniu „Rzepy”. Zanim jednak padły te intrygujące słowa, Ziemkiewicz odbył z czytelnikiem wędrówkę po meandrach historycznych endecji. Wyeksponował to, co dla polskiego obozu narodowego było charakterystyczne, choć skwapliwie pomijane, a mianowicie, że myśl polityczna endecji była nowoczesną wykładnią ideową, twardo osadzoną w realiach politycznych, stojącą w jaskrawej opozycji do wszelkiego politycznego marzycielstwa, wolną od międzynarodowych zaćm i utopii.
– Nie ma nic bardziej obcego endecji – zauważa autor – niż wszelkiego rodzaju przedmurza i mesjanizmy, niż wiara, że „duch zwycięży materię”, a naród dokonać musi „czynu”, najlepiej poświęcając się za wolność nie tylko własną, ale i innych ludów, co Opatrzność doceni i nagrodzi”.
Drąży Ziemkiewicz endeckość wnikliwie, wskazując, że jednym z przeciwników endecji jest, jak to ujął, patriotyzm wariacki – „owo rzucanie się na stos, szukanie chwały w poczuciu, że nikt nigdy nie był tak okrutnie i perfidnie krzywdzony jak my, Polacy, nikomu nigdy nie zapłacono tak nikczemną zdradą za tyle dobra”. Próbując uchwycić kwintesencję endecji zauważa: „Czy mowa o międzynarodowej „sprawie klas pracujących”, czy o globalnym wolnym rynku, czy o „europejskiej jedności” – endek demaskuje fałsz głoszonych haseł i faktycznych mocodawców oraz beneficjentów osłanianych nimi działań”. Tak jest w istocie. Prawdziwy endek takie sprawy czuje na odległość, gdyż myśl polityczna, z której czerpie, choć nie wolna od skrzywień, doskonale lokalizuje polskie interesy na szachownicy Europy i świata, tak jak i bezpardonowo lokalizuje tych, którzy tym interesom zagrażają.
Endecja jako taka, dzisiaj w Polsce nie występuje. W wyniku wojennej i powojennej hekatomby nie było komu rozwijać myśli endeckiej w sposób systemowy, w intelektualnej konfrontacji ze współczesną myślą liberalną, lewicową i konserwatywną. Nieliczne ośrodki emigracyjne położyły niekwestionowane zasługi w dziele periodyzacji dziejów endecji, nie zdołały jednak wygenerować na tyle mocnego ośrodka politycznego, by wokół niego wytworzył się ferment myślowy, będący czymś więcej niż interesującym przyczynkarstwem. I chyba dlatego właśnie Ziemkiewicz wystawia cierpką ocenę środowiskom politycznym, próbującym odwoływać się dzisiaj do spuścizny narodowej demokracji:
„Z jednej strony więc, w praktyce działania sił odwołujących się głośno do endecji, na plan pierwszy wysunięto kościelną obrzędowość, wrogość wobec homoseksualistów i swobody seksualnej oraz mniej lub bardziej aluzyjne formułowane demaskacje żydowskich korzeni prominentnych postaci Salonu; z drugiej, dla celów taktycznych roztopiono endeckie nawiązania w bogoojczyźnianej retoryce Radia Maryja”.
Nie sposób nie zauważyć, że niektóre ze środowisk neoendeckich, zamiast racjonalnej oceny politycznej, odpłynęły w dewotyzm, zastępując postulaty polityczne przedziwną krucjatą religijną, która w ich rękach czyniła z Dekalogu maczetę do siekania politycznych przeciwników, ale także, co ciekawe, potencjalnych sojuszników. Chłód analityczny Dmowskiego, m.in. w kwestiach mieszania wiary i polityki, stał się dla wielu epigonów endecji passé, czy jak kto woli, démodé. Żar inkwizycyjny przesłonił wielu z nich zdolność realnej oceny tkanki społecznej, co sprawiło, że uznali ją za obszar misyjny, ochoczo zastępując w tym dziele Kościół. Postawa ta stała się udziałem wielu młodych działaczy, czyniąc z nich wyjątkowej urody oryginałów, odrzucanych nie tylko w przestrzeni politycznej, ale i w wielu środowiskach katolickich.
Mówiąc o endecji, nie można pominąć Narodu, pojęcia znienawidzonego przez wszelkiej maści lewaków, wyfiokowanych intelektualistów czy postępową cyganerię. Pojęcia, budzącego autentyczny przestrach w wykorzenionych z polskości środowiskach, ba, gardzących tą polskością w imię humanistycznego uniwersum. – Nikt w Polsce nie dorobił się szkoły myślenia o Narodzie, dla Narodu i w kategoriach Narodu, poza endecją – pisze Ziemkiewicz. I ma rację. Żaden inny ruch polityczny nie przenicował pojęcia Naród tak wnikliwie, jak endecja. Zarówno w ujęciu antropologicznym, jak i na wskroś religijnym. Rodzi się jednak pytanie zasadnicze – co dzisiaj z tym pojęciem zrobić, no i co dalej z samą endecją? Dajmy podsumować to Ziemkiewiczowi:
„Wskazanie tego, co dziś z tradycji endeckiej jest martwe i szkodliwe, to łatwiejsza część zadania; trudniejsza to zastosowanie metody Dmowskiego i jego współpracowników do wyzwań nowoczesności. Ale jakoś nie widzę innej metody, która dawałby nadzieję na znalezienie odpowiedzi nie tylko teoretycznych, ale dających szansę porwania za sobą Polaków. Dmowski musi nadejść.”
W tej materii zgadzam się z moim przedmówcą w całej rozciągłości.
www.eckardt.pl
Zobacz podobne:
Dmowski. Po prostu Dmowski
Endecja a samorząd
„Walka o Wielką Polskę”
Glany Jaruzelskiego
Rozważania przy Święcie Niepodległości
Inne tematy w dziale Polityka